ZaKotem napisał(a):Podobnie jak pan Zaphod Beeblebrox, nie odczułbym nic niestosownego w zamówieniu paru steków. A co na to weganie?Pojęcia nie mam. Natomiast jestem w stanie przełknąć i przetrawić to, że aby żyć, to muszę wykazywać się okrucieństwem wobec świata jako takiego. Bogiem nie jestem, więc świata nie zbawię; mogę w nim co najwyżej starać się ocalić, względnie od cierpienia uchronić takie, hm, obiekty, jakie mi z jakiegoś powodu do gustu przypadły i wszedłem z nimi w relację. Empatyczną. Ni czorta mnie przy tym nie obchodzi, że Chińczycy w Guangdongu pokroili piłą jakąś wielką rybę na żywca. Zabijanie niestety przykre jest dla zabijanego; a jeśli ktoś chce mieć pewność, że krzywdy nie wyrządzi, to proszę się stołować jak na pokładzie Nabuchodonozora, w Matriksie. Ostatecznie, atomy...
Stoikowi pozostaje przypomnieć jego wypis o tym, jak mało przydatna jest nauka do rozwiązywania problemów ludzkich. Dziwne jakoś, że teraz nagle się do argumentacji naukowej odwołuje. Przy czym trzeba mieć na uwadze to, że naukowcy robią różne makabryczne rzeczy myszom, świnkom, królikom, kotom, psom, a niekiedy wręcz i szympansom. Trudno więc, żeby nie wymodzili na którymś etapie argómętu pokroju - ahaha, błąd poznawczy, dorośnij dziecko i skop tę szczenną sukę, przecież TO nic nie czuje (bodajże Diderot tak zrobił i się zapisał w annałach). Jaki skutek takie standardy postepowania będą miały dla psychiki człowieka - no właśnie nie wiem; stoików tak się produkuje może? Bo przecież ostatecznie chodzi o to, żeby ludzie ludźmi byli, a nie jakimiś hiper-uracjonalnymi pseudo-automatami, jak ci towarzysze z trzeciego aktu u Gombrowicza.
