Poligon. napisał(a): Ale nie żyjesz przecież w klimacie polarnym, czy w amazońskiej dżungli. Nie musisz utrzymywać się z tego co upolujesz. Odarpi, czy Anaruk nie mieli wyboru.
Ty masz.
No i korzystam.
Cytat:Nie. Wdrukowanie (impriting) nie utrzymuje się przez całe życie i podlega ewolucji. Ewolucji, a nie rewolucji, dlatego przebiega powoli.
Prawda jest taka, że jedyne co ogranicza ludzi w wyborze diety to dostępność surowców i znajomość kulinarnych technik. Osobiście nie znam chyba nikogo z mojego pokolenia i wśród ludzi zaraz po trzydziestce, których dieta nie byłaby sprzężona ze zglobalizowanymi trendami. Jak to się stało, że ludzie wychowani przez ludzi znających głównie kuchnię demoludowopolską zostali smakoszami sushi i falafelów?
Cytat:To następny mit.
No raczej nie bardzo:
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/n...ozwoj.html
Cytat:Nawet arszenik w odpowiednio małych dawkach nie zabija natychmiast.
Arszenik z pestek i nasion w małych dawkach ma właściwości odrobaczające. Także lipa, bo to lekarstwo w odpowiednich dawkach.
Cytat:Sposób odżywiania, to odpowiedź na środowisko, a że Homo sapiens, to gatunek bardzo ekspansywny, toteż aby przeżyć w trakcie swych wędrówek musiał wykształcić swego rodzaju wiktualny oportunizm, czyli konsumować wszystko, co dostarczało mu choć minimalnej dawki energii i nie zabijało od razu. Tym zresztą można tłumaczyć ogromną, niespotykaną u naczelnych wysoką omniworyczność człowieka.
Teraz wszystko się zmieniło i mięso stało się dla gatunku przekleństwem - swego rodzaju nieodrzuconym na czas małpim ogonem, który plączę się mu pod nogami do dziś utrudniając egzystowanie.
Z linku:
Cytat:Jedzenie mięsa mogło przyczynić się do skrócenia okresu karmienia piersią u człowieka – wynika z przeprowadzonego przez szwedzkich naukowców badania, opublikowanego w czasopiśmie "PLoS ONE".
Naukowcy z Lund University w Szwecji odkryli, że dodanie przez naszych przodków mięsa do codziennego jadłospisu pozwoliło na wcześniejsze odstawianie potomstwa od piersi matki. Dzięki temu kobiety mogły rodzić w ciągu życia więcej dzieci, co prawdopodobnie umożliwiło naszemu gatunkowi rozprzestrzenienie się po świecie. Ponadto zdobywanie mięsa wiązało się z koniecznością polowania, a także - co się z tym łączy – z potrzebą komunikowania się, planowania i używania narzędzi. Takie czynności wymagały rozwinięcia większego mózgu, a wzbogacona o mięso dieta czyniła ten rozwój możliwym.
Czyli krótko mówiąc, mięso doprowadziło do sukcesu ewolucyjnego Homo Sapiens i miało zbawienny wpływ na zwiększenie średniej długości życia ludzi. Startowaliśmy z poziomu szympansów a teraz dobijamy do wyniku dwa razy większego. No i zdolności kognitywne mamy wielokroć większe. Wszystko dzięki mięsu.
Cytat:Jest dokładnie na odwrót.
To gatunkowa empatia powoduje ów gastropierdolec.
Tylko to nie ja obwołałem siebie wszystkożercą i faszeruję swój organizm byle gównem, bo tak robili przodkowie.
Weganie są po prostu bardzie wybredni - nie żrą jak świnie wszystkiego, co im natura pod nos podtyka.
Ależ niech jedzą co chcą. Mnie to nie bardzo obchodzi. Natomiast nie wierzę w argumentację "z empatii". Dzisiejszy stan techniki pozwala na wykarmienie ziemskiej populacji i to ze sporą nadwyżką. To że się tak nie dzieje to wina zacofania tych rejonów gdzie jest głód. Zwykłe wprowadzenie technik agronomicznych z końca XX wieku już by poprawiło ich stan, a przejście do upraw XXI-wiecznych załatwiło sprawę.
I ten gastrofetysz to wynik zwykłej mody, nie ma sensu dorabiać do tego wymyślnej ideologii.
Cytat:Jasne, teraz zamiast siedmiu czarownic na miesiąc, palisz tylko dwie.
Czujesz się lepiej?
Jakbym palił to czułbym się gorzej. W końcu normy kiepsko wypełniam.
Cytat:I dlaczego minimum, a nie maksimum.
Skąd wiesz, jak dawka jest optymalna?
Hmmm? Z piramidy żywienia?
Cytat:Zapomniałeś o sztucznych futrach.
Nie ma to jak kaptur z różowym, syntetycznym "cicikiem".
Mój błąd.
Cytat:Naprawdę nie odróżniasz bezpośredniego ataku od samoobrony? Ten wpis jasno pokazuje, ile ignorancji i mitów pokutuje wśród pantofagów.
To, że nie zjadam zwierząt z powodów etycznych, nie oznacza, że nie wolno bronić się przed tymi, które chcą zrobić mi krzywdę - albo bezpośrednio, albo np. zjadając moje uprawy.
Ależ odróżniam, tylko czym się różni śmierć gąsienicy i myszy od śmierci małża i królika? De facto zachodzi tu śmierć i uśmiercanym jest wszystko jedno. A że śmierć tych stworzeń tak czy inaczej nie idzie na marne... No cóż.
bert04 napisał(a): To jest też głębszy problem przy badaniu wpływu diety na zdrowie, że przykładowo w USA otyłość jest typowa dla biedniejszych warstw, a bogaci dbają o zdrowie, lekarzy i sporty. Stąd nawet jeżeli weganizm jest taką samą modą, jak opalenizna, i jeżeli nawet by miał zerowy lub nieco negatywny wpływ na zdrowie, to nadal człowiek popijający wegański soczek na polu golfowym przy blasku słońca będzie zdrowszy, niż otyły gość jedzący big-burgera w przerwie na hali fabrycznej.
Nie prawda :-P Bardziej od tego co jesz, ważniejsze jest to w jakich interwałach i o jakiej kaloryczności. Jak robol żre macki, ale regularnie i zgodnie z dobowym bilansem kalorycznym to będzie zdrowy jak rydz. Jakiś gość parę lat temu taki eksperyment przeprowadzał i się codziennie w macu odżywiał. Ale jako, że robi to regularnie to... schudł i podzdrowiał :-P
Sebastian Flak

