neuroza napisał(a):Zaraz zaraz. Czyli w końcu jesteś katolikiem, czy chcesz go odgrywać. Czy jest różnica pomiędzy katolikiem a Tobą?ARHIZ napisał(a): Nie chcę Cię drażnić czy urazić, po prostu chcę wiedzieć o co Ci chodzi.Spoko - tak gwoli ścisłości, to ja wyrażam tutaj po prostu tę część mnie, która jest katolikiem (stąd: "katolik mode ON" i "katolik mode OFF") Taka moja sub-osobowość, która mnie męczy zresztą. Jest to właściwie sub-osobowość obsesyjno-kompulsyjna. Także dziękuję Ci za ten temat, za możliwość wyrażenia jej (co ma dla mnie aspekt terapeutyczny) i za tę rozmowę
Cytat:Nie do końca rozumiem:To ostatnie. Truskawkowy jogurt nie byłoby ulubionym przy niechęci do truskawek, prawda? :]
"Jogurt truskawkowy" - "bo zawiera truskawki". Czyli po przeskoczeniu o jeden szczebelek wyżej pytanie przybiera postać "dlaczego lubisz, gdy w jogurcie są truskawki"?
Jeśli tak, to po takiej analogii mam:
"Dlaczego uważasz, że to właśnie Twoja religia jest prawdziwa" - "Bo założył ją sam Jezus Chrystus, który jest Bogiem"
Czyli nowe pytanie to: "Dlaczego uważasz, że prawdziwą religia jest ta założona przez Boga?" ?
Czy też może jednak chodzi o: "Dlaczego uważasz, że Jezus Chrystus jest Bogiem?"
Cytat:Prawdę mówiąc, przylgnąłem tutaj do rozumowania opartego na trylemacie G.K. Chestertona. Tak właściwie, to trafiłem na nie kiedyś (z 10 lat temu) na stronie zbawienie.com (na którą trafiłem z Google, gdy szukałem informacji o tym, jak być zbawionym - nie jest to jednak strona katolicka). Chyba już nie ma tego na tej stronie (a przynajmniej nie udało mi się tego teraz znaleźć), ale sam trylemat jest zobrazowany np. tutaj:1. Teksty rożnych religii opisują co innego. Koran głosi, że nie ma Boga prócz Allaah a Mahomet jest Jego prorokiem.
[...]
1) Według Ewangelii Jezus głosił, że jest Bogiem
2) Albo wcale tak nie głosił, albo kłamał, albo się mylił, albo jest Bogiem (rozszerzenie do 4 możliwości)
3) Gdyby wcale tak nie głosił, to ludzie by się burzyli, że Ewangelie piszą głupoty ("Przecież pamiętamy Jezusa, niczego takiego nie mówił"). Ewangelie by się zatem nie przyjęły. Skoro się przyjęły, to znaczy, że nie było sprzeczności w tak ważnej sprawie, czyli w istocie głosił, że jest Bogiem.
4) Jezus pokazał, że jest człowiekiem moralnym, a zatem nie kłamał.
5) Jezus pokazał, że jest człowiekiem zdrowym psychicznie, więc to nie były urojenia.
2. Zgodzę się.
3. Czyli, jak pisał Tuwim, tłum ma zawsze rację? Znaczy, że Asie Bibi należało powiesić, bo tłum się burzył? Myślę, że gdyby nagle wśród Azteków znalazł się ktoś, kto zakazałby składania ofiar z ludzi, to wyznawcy też by się burzyli, i to bardzo [wszak baliby się, że zgaśnie słońce] - czy zatem zaprzestanie składania ofiar u Azteków byłoby złe, nieprawdziwe? A co, jeśli wyznawcy Jezusa zostali przez niego po prostu oszukani?
4. Dlaczego tak? Czy człowiek moralny, to taki, który jest idealny, całkowicie nieskazitelny i bezgrzeszny, czy też taki, który w większości przypadków czyni dobrze, ale zdarzają mu się czasem potknięcia? Czy jeżeli uważamy kogoś za świętego i nieskazitelnego, nie może on popełnić bez naszej wiedzy grzechu [w tym przypadku oszustwa]? Czy może zaistnieć sytuacja, w której osoba jest niemal święta, ponieważ dopuszcza się jedynie niewielkiej ilości grzechów, jednocześnie usprawiedliwiając sama siebie - np. oszukuje uczniów [że jest Bogiem], ale uważa, że robi to dla ich dobra?
5. Nikt nie zbadał Jezusa, mamy tylko świadectwo jego wyznawców [czyli tekst religijny, a nie historyczny] i jedną biedną rzymską wzmiankę. Równie dobrze mogła to być inna osoba, a jej czyny zostały Jezusowi przypisane pośmiertnie.
Cytat:Oczywiście teraz jak na to rozumowanie patrzę na spokojnie i biorę pod uwagę emocjonalną konstrukcję autora, to widzę słabe punkty w takim rozumowaniu (uproszczony obraz rzeczywistości). Tym niemniej rozumowanie to, opisane autorytatywnie, mocno wbiło mi się w głowę i niewiele mogę na to poradzić.To zależy od Ciebie. Pytanie czy to rozumowanie faktycznie Ci przeszkadza i jak się z nim teraz czujesz.
Cytat:Niezupełnie. Chodzi o to, że najpierw bierzemy do worka wszystkich, którzy tak twierdzą, a potem dokonujemy spośród nich dalszej selekcjiNa czym polega ta selekcja? Co w przypadku przedstawiań Boga tak potężnego, że nie mającego potrzeby przychodzić osobiście na Ziemię, patrz Allaah?
Cytat:Ale czy to nie był status boski w rozumieniu politeistycznym? Bo z tego co się orientuję, to tak. To jak dla mnie ich osłabia, to jest właśnie ta różnica między bogami a Bogiem (monoteistycznym).U faraona był Bóg ojciec, matka boska, syn boży... u chrześcijan tak nie ma? W czystym monoteizmie, jak islam czy judaizm, bogowie nie zstępują z nieba na ziemię. A u Indian faktycznie było bardzo politeistycznie, ale... co w tym złego?
Cytat:Ale w jakim sensie? W takim: "według niektórych nurtów jestem... Ty zresztą też"?Guru w Indiach czci się zazwyczaj na takiej zasadzie, że uznaje się ich za wcielenie jakiegoś boga, Boga lub wielkich mędrców. Natomiast w ujęciu panteistycznym każdy nim jest, ja i Ty też.
Cytat:To można by Cię wtedy wrzucić do tego worka do dalszej selekcjiTo czekam na werdykt.

Cytat:Ale dochodzimy tutaj do różnicy między bogami politeistycznymi a Bogiem monoteistycznymNa czym ta różnica polegała i czy Jezus faktycznie był Bogiem monoteistycznym?
Cytat:Także tutaj jest przedstawione rozumowanie na rzecz chrześcijaństwa - ponownie wg. G.K. Chestertona:Niezbyt wygodnie jest mi teraz oglądać filmiki, zwłaszcza z dźwiękiem. Możesz to jakoś streścić?
Cytat:Najsensowniej jest chyba wyznawać tę prawdziwą? A jeśli nie możemy ponad wszelką wątpliwość ustalić, która jest prawdziwa, to przynajmniej tę, którą ustalimy jako najbardziej wiarygodną?Fajnie to wymyśliłeś, ale czy nie zapędzasz się czasem w kozi róg? Raz, że jest wiele religii, które głoszą, że tylko one są prawdziwe. Weźmy islam w rozumieniu wyłączności zbawienia [tylko wyznawcy naszego odłamu islamu idą do nieba, resztę czeka Gehenna] oraz baptyzm [tylko baptyści idą do nieba, resztę czeka piekło]. Dodatkowo weź też pod uwagę, że takich "religii elitarnych" są setki, także wśród religii hinduistycznych. Co na to Twoja teoria gier? I co, jeśli Bóg okaże się wyczulony na takie "kalkulacje" i uzna, że Twoja wiara nie była szczera, lecz podyktowana chłodną chęcią zysku?
Właściwie, to - prawdę mówiąc - niekoniecznie. Z punktu widzenia teorii gier - załóżmy, że mamy do wyboru np. hinduizm () i chrześcijaństwo. Załóżmy, że mówimy tutaj o hinduizmie bez tej rzadkiej wersji z niekończącą się Naraką (hinduskim piekłem):
Jeśli hinduizm jest prawdziwy, to chrześcijanin i tak będzie ostateczne "zbawiony"
Jeśli chrześcijaństwo jest prawdziwe, to z hindusem nigdy nic nie wiadomo
Czy nie lepiej jest wg tego rozumowania być chrześcijaninem?
Swoją drogą, w ramach samego hinduizmu również - nie wiedząc czy istnieje niekończąca się Naraka, czy nie lepiej na wszelki wypadek zachowywać się tak, jakby istniała?
Generalnie można podejść do wyboru religii na 2 sposoby:
1) Wybrać tę, która jest (dla wybierającego) najbardziej wiarygodna
2) Wybrać tę, której wybór jest najbardziej wskazany z punktu widzenia teorii gier
Osobiście mam w sobie przymus, by zawsze brać pod uwagę najgorszy możliwy scenariusz. Może to być związane z obsesyjno-kompulsyjnym zaburzeniem osobowości (?), jednak z punktu widzenia rozumu, wydaje mi się to być najbardziej racjonalnym podejściem - podobnie jak algorytm MinMax w teorii gier.
Druga sprawa. Czy jeżeli ktoś mówi, że jest najmądrzejszy, najsilniejszy i najwspanialszy, to zawsze musi to być prawda? Wyobraź sobie, że spotykasz taką osobę, utrzymuje, że posiadła wszelką wiedzę, nigdy się nie myli, nie musi się niczego w życiu uczyć. Podporządkujesz się jej, czy też... potraktujesz w nieufnością, jako kogoś pysznego i wcale nie tak mądrego? A może sam osobę, która uważa się za mądrą, ale wcale taka nie jest? To się nazywa efekt Dunninga-Krugera.
Trzecia sprawa. Co z poziomem reprezentowanym przez głoszących rożne tezy. Kto jest dla Ciebie bardziej wiarygodny, osoba, która ma sporą wiedzę, ale nie umniejsza innych, czy też taka, która za wszelką cenę chce pokazać, jaka jest mądra i ważna? Chęć pokazania siebie za wszelką cenę jako mądrego, ważnego, dobrego może świadczyć o problemach z poczuciem własnej wartości - co może skutkować także zazdrością, która też jest wynikiem kompleksów. Czy zatem zazdrosny Bóg, który chce, by wielbić tylko Jego, faktycznie jest tym najmądrzejszym i najsilniejszym, czym może jednak jest słaby?
Dochodzi jeszcze kwestia priorytetów. Dla mnie, jako śiwaity, ważne są Twoje czyny, a nie to, co lub kogo czcisz. Są jednak religie, np. niektórzy protestanci, dla których kluczowym jest do kogo się modlisz, a czyny są drugorzędne. Czy religia, w której liczą się znajomości a nie uczynki jest dobra i prawdziwa?
Cytat:Znów przechodzisz o szczebelki dalej. Tak samo - papież każe złamać moralne zasady. To co byś zrobił?ARHIZ napisał(a): o, pociągnijmy to dalej - ksiądz mówi, że jak najbardziej masz złamać swoje moralne zasady w imię tego, który objawił Ci się jako Bóg.Przypominam, że operuję tutaj wewnątrz katolik mode:
Idę jeszcze do kilku najbardziej zaufanych księży. W razie potrzeby kontaktuję się z biskupami, przedstawiam problem na forum publicznym. W razie potrzeby kontaktuję się z samym papieżem
ॐ नमः शिवाय
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com


) Taka moja sub-osobowość, która mnie męczy zresztą. Jest to właściwie sub-osobowość obsesyjno-kompulsyjna. Także dziękuję Ci za ten temat, za możliwość wyrażenia jej (co ma dla mnie aspekt terapeutyczny) i za tę rozmowę
) i chrześcijaństwo. Załóżmy, że mówimy tutaj o hinduizmie bez tej rzadkiej wersji z niekończącą się Naraką (hinduskim piekłem):
Jeśli hinduizm jest prawdziwy, to chrześcijanin i tak będzie ostateczne "zbawiony"