Największą bzdurą jaką lansują wegenaziści jest to, że według nich jest to dieta pełnowartościowa.
Owszem, człowiek może na takiej diecie funkcjonować bardzo długo, 10, 20 nawet 30 lat. Konsekwencje jednak się pojawią.
Zdarzało się, że dzieci na diecie wegańskiej, które na wczesnym etapie życia intensywnie się rozwijają, nie rosną, mają problemy z zębami, są zmęczone bez energii.
Nie rozumiem jak można ryzykować zdrowiem swojego dziecka?
Częstym problemem osób na diecie roślinnej są zaburzenia psychiczne, depresja wynikające z braku pełnowartosciowego białka i żelaza, którego niedobór powoduje niedotlenienie mózgu.
Badania powinny obejmować osoby, które nie jedzą mięsa od urodzenia wtedy będą wiarygodne.
To, że u wegetarian śmiertelność jest podobna jak u mięsożerców świadczy o tym, że jest to dieta mniej korzystna od pełnowartościowej.
Zakładając, że wegetarianie i weganie unikają alkoholu, papierosów, mają niskie BMI, uprawiają sport a mimo to ich życie nie wydłuża się znacząco (jedyny udowodniony związek to mniejsze ryzyko raka jelita i miażdżycy a taki rezultat można uzyskać na normalnej diecie, ograniczając spożycie mięsa i zwiększając spożycie warzyw) świadczy o tym, że cała ta filozofia oparta jest na pseudonaukowym bełkocie.
Zapewne wegole umierają na grypę albo zapalenie płuc i nikt tego nie wiąże z dietą.
Owszem, człowiek może na takiej diecie funkcjonować bardzo długo, 10, 20 nawet 30 lat. Konsekwencje jednak się pojawią.
Zdarzało się, że dzieci na diecie wegańskiej, które na wczesnym etapie życia intensywnie się rozwijają, nie rosną, mają problemy z zębami, są zmęczone bez energii.
Nie rozumiem jak można ryzykować zdrowiem swojego dziecka?
Częstym problemem osób na diecie roślinnej są zaburzenia psychiczne, depresja wynikające z braku pełnowartosciowego białka i żelaza, którego niedobór powoduje niedotlenienie mózgu.
Badania powinny obejmować osoby, które nie jedzą mięsa od urodzenia wtedy będą wiarygodne.
To, że u wegetarian śmiertelność jest podobna jak u mięsożerców świadczy o tym, że jest to dieta mniej korzystna od pełnowartościowej.
Zakładając, że wegetarianie i weganie unikają alkoholu, papierosów, mają niskie BMI, uprawiają sport a mimo to ich życie nie wydłuża się znacząco (jedyny udowodniony związek to mniejsze ryzyko raka jelita i miażdżycy a taki rezultat można uzyskać na normalnej diecie, ograniczając spożycie mięsa i zwiększając spożycie warzyw) świadczy o tym, że cała ta filozofia oparta jest na pseudonaukowym bełkocie.
Zapewne wegole umierają na grypę albo zapalenie płuc i nikt tego nie wiąże z dietą.
Rozsadziło mi antenę.

