Rodica napisał(a): Największą bzdurą jaką lansują wegenaziści jest to, że według nich jest to dieta pełnowartościowa.Z chęcią zapoznam się z badaniami, na których bazujesz.
Owszem, człowiek może na takiej diecie funkcjonować bardzo długo, 10, 20 nawet 30 lat. Konsekwencje jednak się pojawią.
Zdarzało się, że dzieci na diecie wegańskiej, które na wczesnym etapie życia intensywnie się rozwijają, nie rosną, mają problemy z zębami, są zmęczone bez energii.
Nie rozumiem jak można ryzykować zdrowiem swojego dziecka?
Częstym problemem osób na diecie roślinnej są zaburzenia psychiczne, depresja wynikające z braku pełnowartosciowego białka i żelaza, którego niedobór powoduje niedotlenienie mózgu.
Badania powinny obejmować osoby, które nie jedzą mięsa od urodzenia wtedy będą wiarygodne.
To, że u wegetarian śmiertelność jest podobna jak u mięsożerców świadczy o tym, że jest to dieta mniej korzystna od pełnowartościowej.
Zakładając, że wegetarianie i weganie unikają alkoholu, papierosów, mają niskie BMI, uprawiają sport a mimo to ich życie nie wydłuża się znacząco (jedyny udowodniony związek to mniejsze ryzyko raka jelita i miażdżycy a taki rezultat można uzyskać na normalnej diecie, ograniczając spożycie mięsa i zwiększając spożycie warzyw) świadczy o tym, że cała ta filozofia oparta jest na pseudonaukowym bełkocie.
Zapewne wegole umierają na grypę albo zapalenie płuc i nikt tego nie wiąże z dietą.
Stoik napisał(a):Co innego mówienie wprost a co innego potępianie. Moje doświadczenia są takie, że odwoływanie się do negatywnych emocji powoduje niechęć. Swego czasu, gdy jeszcze jadłem mięso [prócz wołowiny oczywiście XD], zdarzało mi się, że byłem "atakowany" przez wegetarian. Przekonała mnie jednak dopiero rzeczowa, oparta na badaniach dyskusja.ARHIZ napisał(a): Uważam, że potępianie "mięsożerców" jest bezcelowe i szkodliwe. W taki sposób można jedynie zniechęcić.Powtarzacie to jak mantrę zupełnie nie zważając na istnienie populacji, która jest bardziej receptywna na potępienie niż głaskanie po główce. Jest ich trochę i sam do nich należę, największy odsetek zmienionych poglądów mam pod wpływem mało zawoalowanych twierdzeń, że były debilne (zazwyczaj słusznie). Przedstawianie suchych faktów jest nieangażujące emocjonalnie i przeciętnego omniwora obejdzie tyle co twój zbiór motyli. A te fakty, które jakąś reakcję mogą wywołać szybko sobie zneutralizuje. Warunki hodowli i uboju? Na pewno ustawka; odosobniony przypadek; zwierzęta są gupie i nie czują; "można" je traktować inaczej (mimo że pozbawiłoby to mięsa 70% konsumentów)... I tak do usranej śmierci.
ॐ नमः शिवाय
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com

