Głupi ci wegetarianie, jedzą 20 worków ryżu dziennie aby zapewnić odpowiednie minimum białka w diecie, oczywiście niepełnowartościowego.
Serio, jeśli słyszę takie argumenty to wiem, że mam do czynienia z osobą, która nigdy na diecie wege nie była lub może i była ale była to jedna z tych wersji odchudzających z Bravo Girl sprowadzająca się do jedzenia sałaty i szczawiu z naciskiem położonym na kalorykę około 800 kcal /dzień. A właśnie niska kaloryka ma największy związek z niską podażą białka, jedząc te 1500 kcal (kobiety) i 2000 kcal (mężczyźni) normalnie praktycznie nie ma opcji aby nie zapewnić te 0,8-1,2 g/kg. Kiedyś latami wpisywałem mega skrupulatnie każdy jeden produkt spożywany w ciągu dnia z obawy o to nieszczęsne białko i zapewnienie zaplanowanego makro. Teraz wiem, że przy wymienionej minimalnej kaloryce nie ma o co się obawiać, w większości produktów które się je i tak są rożne ilości białka. Jakiś przykład, kilka kanapek chleba razowego z pastą tofu (np. ta z Lidla) i dowolnie przyrządzonymi warzywami (gdzie będzie np. ciecierzyca czy fasola, inne strączkowe), do tego szklanka napoju sojowego to już jakieś 40-50 g białka. Można wsunąć powiedzmy 100 g orzeszków ziemnych, to ponad 25 g białka, inne orzechy podobnie lub nawet więcej. Co ciekawe, mam dostęp do dziennika diety kilku osób nie stosujących wege diet i własciwie nie widzę większej różnicy, jeśli w ogóle w tej kwestii, raczej tylko mocno rośnie ilość tłuszczy w stosunku do węgli i dużo silnie przetworzonego syfu i cukrów.
Obawy o niedostarczenie minimum białka można mieć praktycznie wyłącznie w przypadku radykalnego obniżenia kaloryki dziennej, wtedy dobrze to dokładnie monitorować. A jeśli nawet ktoś na wege diecie i radykalnie niskiej kaloryce stwierdza niską podaż białka są też wegańskie odżywki białkowe ale to już ostateczność i może w przypadku budowania masy mięśniowej a nie cięcia kalorii.
Serio, jeśli słyszę takie argumenty to wiem, że mam do czynienia z osobą, która nigdy na diecie wege nie była lub może i była ale była to jedna z tych wersji odchudzających z Bravo Girl sprowadzająca się do jedzenia sałaty i szczawiu z naciskiem położonym na kalorykę około 800 kcal /dzień. A właśnie niska kaloryka ma największy związek z niską podażą białka, jedząc te 1500 kcal (kobiety) i 2000 kcal (mężczyźni) normalnie praktycznie nie ma opcji aby nie zapewnić te 0,8-1,2 g/kg. Kiedyś latami wpisywałem mega skrupulatnie każdy jeden produkt spożywany w ciągu dnia z obawy o to nieszczęsne białko i zapewnienie zaplanowanego makro. Teraz wiem, że przy wymienionej minimalnej kaloryce nie ma o co się obawiać, w większości produktów które się je i tak są rożne ilości białka. Jakiś przykład, kilka kanapek chleba razowego z pastą tofu (np. ta z Lidla) i dowolnie przyrządzonymi warzywami (gdzie będzie np. ciecierzyca czy fasola, inne strączkowe), do tego szklanka napoju sojowego to już jakieś 40-50 g białka. Można wsunąć powiedzmy 100 g orzeszków ziemnych, to ponad 25 g białka, inne orzechy podobnie lub nawet więcej. Co ciekawe, mam dostęp do dziennika diety kilku osób nie stosujących wege diet i własciwie nie widzę większej różnicy, jeśli w ogóle w tej kwestii, raczej tylko mocno rośnie ilość tłuszczy w stosunku do węgli i dużo silnie przetworzonego syfu i cukrów.
Obawy o niedostarczenie minimum białka można mieć praktycznie wyłącznie w przypadku radykalnego obniżenia kaloryki dziennej, wtedy dobrze to dokładnie monitorować. A jeśli nawet ktoś na wege diecie i radykalnie niskiej kaloryce stwierdza niską podaż białka są też wegańskie odżywki białkowe ale to już ostateczność i może w przypadku budowania masy mięśniowej a nie cięcia kalorii.
Voodoo People


