Ludzie! Litości!
Nie po to Fizyk zamykał poprzedni wątek i jasno określił czego ma dotyczyć ten nowy, żebyście tu dywagowali na temat interpretacji Biblii, wpływów masonerii i innych kompletnie niemierzalnych i maksymalnie subiektywnych pierdół.
Ten wątek miał zbierać i podsumowywać argumenty fizyczne i obiektywne.
Maciej1 ma prawo wierzyć w cokolwiek sobie chce i tak interpretować dowolne teksty religijne jak sobie chce.
Natomiast gdy pisze, że mieszając wodę w naczyniu wyrównuje w nim ciśnienie, to już albo próbuje czytelnika zmanipulować, bo dokładnie wie, że to niemożliwe, albo daje dowód swojej kompletnej ignorancji.
Tak więc skończcie dawać Maciejowi1 i innym Matsukom preteksty do omijania niewygodnych tematów i rozwadniania dyskusji, i skupmy się wspólnie na wyjaśnieniu czy jakiekolwiek dowody fizyczne potwierdzają płaskość Ziemi.
Macieju1, jeśli uważasz, że Biblia jest tekstem, który należy rozumieć dosłownie i jeżeli uznajesz, że niezgodność z prawdą jakakolwiek informacji w niej zawartej, sprawia, że cała Biblia jest kłamstwem, to niestety masz problem.
Masz problem, ponieważ poprzez mieszanie nie da się ujednorodnić ciśnienia w jakimkolwiek naczyniu podlegającym grawitacji (czy jakiejkolwiek innej sile dającej takie jak grawitacja skutki). Jest to udowodnione tak teoretycznie jaki i eksperymentalnie. Jeśli nie wierzysz, powtórz eksperymenty i udowodnij, że tak nie jest.
A to sprawia, że w atmosferze powstaje gradient ciśnień (który lokalnie może być zaburzany przez temperaturę, ale i tak nie zmienia to faktu, że taki gradient występuje).
A to sprawia, że zachodzić MUSI refrakcja w sposób, jaki opisał i wyliczył ci Fizyk.
A to sprawia, że twoje zdjęcia spokojnie mogły powstać na kulistej Ziemi (Ba! na płaskiej Ziemi twoje fotografie musiałyby wyglądać zupełnie inaczej!).
A to sprawia, że nie masz żadnego dowodu na płaskość Ziemi.
A to sprawia, że nie udowodniłeś, że loty kosmiczne to ściema.
A to sprawia, że firmament jest teorią po wielokroć obaloną doświadczalnie.
A to sprawia, że Biblia (jeśli faktycznie coś o firmamencie pisała, szczerze mówiąc nie jest to dla mnie istotne i nie chce mi się tego sprawdzać) to w tym wymiarze jest w całkowitym błędzie.
A to sprawia, że zgodnie ze swymi przekonaniami (że Biblia nie jest "poezją" ale źródłem wiedzy naukowej) powinieneś odrzucić ją całkowicie, jako kłamliwą.
Pocieszę cię.
Biblia nie jest źródłem wiedzy naukowej, a zbiorem mądrości na temat życia (zbiorem objawionym przez Boga czy nie - nie jest to tutaj ważne). Pisana była tak, by trafić z tymi mądrościami do świadomości Żydów żyjących na Bliskim Wschodzie kilka tysięcy lat temu. Nawet sam Jezus korzystał z przypowieści i tylko kompletny kretyn wysnułby wniosek, że skoro Jezus opowiadał o dobrym Samarytaninie, to opisywał realne wydarzenia. Nie nie opisywał. Snuł przypowieść, by trafić z przekazem moralnym do swoich słuchaczy.
Jeśli z przypowieści o dobrym samarytaninie zrozumiałeś jedynie tyle, że był taki facet i se jechał i miał taką to a taką przygodę, a z przypowieści o potopie zrozumiałeś tylko tyle, że da się złapać wszystkie zwierzaki po parze, zmieścić na statku i ocalić w ten sposób wszystkie gatunki, to jesteś kretynem, bo kompletnie nie zrozumiałeś moralnej istoty tych przypowieści, a skupiłeś się na nieistotnych, odciągających twoją uwagę od istoty sprawy dygresjach.
I nie, nie zamierzam dyskutować o biblii.
Zmierzam dyskutować o fizyce.
Dlatego przyjmij do wiadomości mój pogląd na ten temat, który jest oczywiście równie nieistotny dla dyskusji o fizyce jak twój pogląd, i nie piszmy już więcej o tym co sobie myślimy na temat Biblii, a za to wyjaśnij wreszcie jakim cudem, mieszając wodę w jeziorze, można wyrównać w nim ciśnienie.
Nie po to Fizyk zamykał poprzedni wątek i jasno określił czego ma dotyczyć ten nowy, żebyście tu dywagowali na temat interpretacji Biblii, wpływów masonerii i innych kompletnie niemierzalnych i maksymalnie subiektywnych pierdół.
Ten wątek miał zbierać i podsumowywać argumenty fizyczne i obiektywne.
Maciej1 ma prawo wierzyć w cokolwiek sobie chce i tak interpretować dowolne teksty religijne jak sobie chce.
Natomiast gdy pisze, że mieszając wodę w naczyniu wyrównuje w nim ciśnienie, to już albo próbuje czytelnika zmanipulować, bo dokładnie wie, że to niemożliwe, albo daje dowód swojej kompletnej ignorancji.
Tak więc skończcie dawać Maciejowi1 i innym Matsukom preteksty do omijania niewygodnych tematów i rozwadniania dyskusji, i skupmy się wspólnie na wyjaśnieniu czy jakiekolwiek dowody fizyczne potwierdzają płaskość Ziemi.
Macieju1, jeśli uważasz, że Biblia jest tekstem, który należy rozumieć dosłownie i jeżeli uznajesz, że niezgodność z prawdą jakakolwiek informacji w niej zawartej, sprawia, że cała Biblia jest kłamstwem, to niestety masz problem.
Masz problem, ponieważ poprzez mieszanie nie da się ujednorodnić ciśnienia w jakimkolwiek naczyniu podlegającym grawitacji (czy jakiejkolwiek innej sile dającej takie jak grawitacja skutki). Jest to udowodnione tak teoretycznie jaki i eksperymentalnie. Jeśli nie wierzysz, powtórz eksperymenty i udowodnij, że tak nie jest.
A to sprawia, że w atmosferze powstaje gradient ciśnień (który lokalnie może być zaburzany przez temperaturę, ale i tak nie zmienia to faktu, że taki gradient występuje).
A to sprawia, że zachodzić MUSI refrakcja w sposób, jaki opisał i wyliczył ci Fizyk.
A to sprawia, że twoje zdjęcia spokojnie mogły powstać na kulistej Ziemi (Ba! na płaskiej Ziemi twoje fotografie musiałyby wyglądać zupełnie inaczej!).
A to sprawia, że nie masz żadnego dowodu na płaskość Ziemi.
A to sprawia, że nie udowodniłeś, że loty kosmiczne to ściema.
A to sprawia, że firmament jest teorią po wielokroć obaloną doświadczalnie.
A to sprawia, że Biblia (jeśli faktycznie coś o firmamencie pisała, szczerze mówiąc nie jest to dla mnie istotne i nie chce mi się tego sprawdzać) to w tym wymiarze jest w całkowitym błędzie.
A to sprawia, że zgodnie ze swymi przekonaniami (że Biblia nie jest "poezją" ale źródłem wiedzy naukowej) powinieneś odrzucić ją całkowicie, jako kłamliwą.
Pocieszę cię.
Biblia nie jest źródłem wiedzy naukowej, a zbiorem mądrości na temat życia (zbiorem objawionym przez Boga czy nie - nie jest to tutaj ważne). Pisana była tak, by trafić z tymi mądrościami do świadomości Żydów żyjących na Bliskim Wschodzie kilka tysięcy lat temu. Nawet sam Jezus korzystał z przypowieści i tylko kompletny kretyn wysnułby wniosek, że skoro Jezus opowiadał o dobrym Samarytaninie, to opisywał realne wydarzenia. Nie nie opisywał. Snuł przypowieść, by trafić z przekazem moralnym do swoich słuchaczy.
Jeśli z przypowieści o dobrym samarytaninie zrozumiałeś jedynie tyle, że był taki facet i se jechał i miał taką to a taką przygodę, a z przypowieści o potopie zrozumiałeś tylko tyle, że da się złapać wszystkie zwierzaki po parze, zmieścić na statku i ocalić w ten sposób wszystkie gatunki, to jesteś kretynem, bo kompletnie nie zrozumiałeś moralnej istoty tych przypowieści, a skupiłeś się na nieistotnych, odciągających twoją uwagę od istoty sprawy dygresjach.
I nie, nie zamierzam dyskutować o biblii.
Zmierzam dyskutować o fizyce.
Dlatego przyjmij do wiadomości mój pogląd na ten temat, który jest oczywiście równie nieistotny dla dyskusji o fizyce jak twój pogląd, i nie piszmy już więcej o tym co sobie myślimy na temat Biblii, a za to wyjaśnij wreszcie jakim cudem, mieszając wodę w jeziorze, można wyrównać w nim ciśnienie.

