pilaster napisał(a): Nic podobnego. Zyski zależały nie od tego, ilu niewolników załadowano w Afryce, ale od tego, ilu wyładowano w Ameryce. Im większe przebicie w cenie, tym mniejsze znaczenie kosztów transportu i tym większa presja, aby towaru docierało jak najwięcej. Żywego.![]()
Sama siła rynku wymusza aby niewolnicy byli w czasie transportu dobrze traktowani. A na pewno lepiej niż członkowie załogi.
To niech pilaster przeanalizuje taki przykład:
Pan Janusz kupuje w Biedastanie kury za 3 zł sztuka. Ma zamiar je sprzedać w Polsce za 20 zł za sztukę. Do bagażnika jego ludowego wozu wejdzie ich sto, jak dobrze upchnie - jednakże w wyniku tego upchnięcia 1/4 zdechnie, więc przywiezie ich tylko 75. Wóz ludowy pana Janusza pali, rzecz jasna, olej opałowy, ale i z taką oszczędnością podróż będzie go kosztowała 200 zł. Zysk za jeden rejs wyniesie więc: 1500 (cena sprzedaży) - 300 (cena zakupu) - 200 (koszt transportu) = 1000 zł. Gdyby pan Janusz był humanitarystą i wsadził do bagażnika tylko 50 kur, dzięki czemu nie zdechłaby żadna, zysk wyniosłby 1000 - 150 - 200 = 650 zł. No na mój gust bardziej opłaca mu się, jak kury zdychają.
P.S. A na statku przedstawionym na rycinie miejsce na wodę i żywność jest na niższych pokładach, pod linią wodną.

