ZaKotem napisał(a): Pan Janusz kupuje w Biedastanie kury za 3 zł sztuka. Ma zamiar je sprzedać w Polsce za 20 zł za sztukę. Do bagażnika jego ludowego wozu wejdzie ich sto, jak dobrze upchnie - jednakże w wyniku tego upchnięcia 1/4 zdechnie, więc przywiezie ich tylko 75. Wóz ludowy pana Janusza pali, rzecz jasna, olej opałowy, ale i z taką oszczędnością podróż będzie go kosztowała 200 zł. Zysk za jeden rejs wyniesie więc: 1500 (cena sprzedaży) - 300 (cena zakupu) - 200 (koszt transportu) = 1000 zł. Gdyby pan Janusz był humanitarystą i wsadził do bagażnika tylko 50 kur, dzięki czemu nie zdechłaby żadna, zysk wyniosłby 1000 - 150 - 200 = 650 zł.
To co Pan Janusz maksymalizuje? ilość kur, czy zysk?
O karmieniu i pojeniu kur ZaKotem zapomniał? O amortyzacji ludowego wozu również?
W podanym przykładzie wystarczy że Pan Janusz wsadzi do bagażnika 75 kur. Żadna nie zdechnie, a zysk będzie wynosił 1500 zł (cena sprzedaży) - 225 zł (cena zakupu) - 200 zł (koszty transportu) = 1075 zł, czyli więcej niż przy 100 kurach. Różnica jest jeszcze większa, kiedy uwzględnia się, że kurami w takcie podróży trzeba się zajmować - poić, karmić i sprzątać.
Lepiej nie pchać do bagażnika za dużo kur...
Skoro w takich warunkach i z takimi stratami nie wożono krów i koni, to nie wożono też niewolników. Droższych niż konie, nie mówiąc o krowach.
Cytat:A na statku przedstawionym na rycinie miejsce na wodę i żywność jest na niższych pokładach, pod linią wodną.
Musiałby mieć z 8-10 metrów zanurzenia.
nadal pozostaje kwestia organizacji samego procesu jedzenia picia i wydalania takiej stłoczonej masy w taki sposób, aby nie mieli okazji się zbuntować (na jednego marynarza przypadałoby ze 25 niewolników).

