Fizyk napisał(a): Mogę znaleźć taki gradient temperatury, że rozklepie. Tylko co z tego?
No właśnie: co z tego ?
Już dawno temu pisałem: na karce papieru można narysować dowolnie zakrzywione promienie trafiające w pożądany cel. Np. mógłbym narysować jak na "kulistej ziemi" promień wychodzi z równika i trafia w biegun północny. I co z tego ?
[Wielu globalistów uważa możliwość narysowania na rysunku zakrzywionych promieni omijających "górkę kulistej ziemi" za …"wyjaśnienie" widoków niezgodnych z kulistą ziemią. Czysty obłęd! Obłęd w najbardziej wydestylowanej postaci.]
Jeżeli można narysować na kartce dowolny bieg promieni (np. symulujący z ziemi kulistej ziemię płaską), a można, to znaczy, że istnieje przekształcenie dokonujące takiej transformacji, a to z kolei znaczy że ma ono swój wzór. Jeżeli zaś ma ono swój wzór, to można i znaleźć matematyczne równanie które ten wzór opisuje lub jeśli z przyczyn technicznych (matematycznych, czasem jest niełatwo rozwikłać zagadnienie do prostego wzoru) znalezienie dokładnego wzoru jest trudne, to jednak zawsze można znaleźć przybliżenie tego wzoru z dobrą dokładnością opisujące sytuację.
Lecz co z tego ? Co tego, że teoretycznie (z zasady) wszystko jest możliwe (jeśli chodzi o zachowanie natury) ?
Kwestia jest prosta:
Albo "czynniki fizyczne z przypadku i regularnie symulują płaską ziemię z ziemi krzywej (sferycznej)", więc podczas obserwacji (o których ja mówię) regularnie i powtarzalnie widać jakby ziemia była płaska albo jest to nieprawda (że "symulują z przypadku") tylko ziemia po prostu jest płaska, więc po prostu (w warunkach jakie opisuję) widać że jest płaska.
Ja wybieram to drugie. Bo to jest w zasadzie oczywistość logiczna. Jasna dla zdrowego rozumu, bez konieczności skomplikowanych obliczeń.
Cytat:Maciej1: mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie. Jak to jest na płaskiej Ziemi z horyzontem? Pomijając już inne problemy, wielokrotnie wymieniane - powinien być chyba w miarę na poziomie oczu, niezależnie od wysokości... czy nie?
Bez uwzględniania refrakcji (w próżni, czyli horyzont czysto geometryczny) zasadniczo tak. Chyba, że się jest blisko krańców ziemi (o ile takowe istnieją).
Z uwzględnieniem refrakcji: na pierwszy rzut oka wydaje się, że powinien być "podciągnięty nieco w górę", zwłaszcza przy dużej różnicy wysokości. Ale jak wiadomo widoczność jest ograniczona, nie ma widoczności w nieskończoność. Więc widoczny horyzont (horyzont "z widoczności") niekoniecznie musi być "podciągnięty w górę", lecz nawet może być obniżony.
Na przykład: znane rekordy widoczności to powiedzmy 300 km. Pomnóżmy to nawet razy 3. Niech będzie, że 1000 km. [Oczywiście takich widoczności nie ma, nawet z samolotu, ale niech będzie że są]
Załóżmy że obserwujemy z 10 km (lot samolotem) nad płaską ziemią. Wówczas, ponieważ zwyczajnie nie da się widzieć powierzchni ziemi dalszej niż 1000 km (ograniczenia widoczności: powietrze to jest mgła, co już tłumaczyłem) mamy horyzont z widoczności 0.57 stopnia poniżej poziomu. Bo nie widać powierzchni ziemi dalszej niż 1000 km, a powietrze unoszące się nad ziemią i zlewające się z niebem- widać. To wszystko bez uwzględniania refrakcji. Po uwzględnieniu refrakcji ? Refrakcja to loteria- więc nie wiadomo ile podciągnie w górę?
Kolejna kwestia: co uznajemy za horyzont ?
Horyzont geometryczny- czym jest, to już opisałem (jest to "horyzont w próżni", czyli gdyby nie było powietrza nad ziemią, tylko próżnia. Jest to horyzont wynikający z samej tylko geometrii)
Lecz czym innym jest "horyzont z widoczności" (horyzont tak jak go widzimy).
Co więc nazywasz "horyzontem" ?
Granicę rozciągającego się oceanu, tak jak ją widzimy ? No ale to zależy od zakresu widoczności. Oraz od efektów optycznych nadwodnych (horyzont morski z zasady jest "ścięty" przez odbicie nieba. To znaczy: widoczna powierzchnia morza bardzo często kończy się wskutek efektów optycznych działających analogicznie jak "miraż nad asfaltem". Wiem to z własnych obserwacji). Patrz wyżej.
Wydaje mi się, że najlepsze jest uznawać za położenie horyzontu wschodzące lub zachodzące słońce (nad poziomą powierzchnią).
No więc ja już tutaj pokazywałem(patrz: zamknięty wątek) swoje zdjęcia z samolotu (z wysokości ponad 10 km i z 10 km). Z moich obserwacji zachodzącego słońca, z samolotu wynika, że słońce zachodzi (na wysokościach przelotowych) tak "ciut niżej" niż poziom tj ok. 0.25 do maksymalnie 0.5 stopnia poniżej poziomu wyznaczonego poziomicą. Na wysokości 10 km, nad "kulą ziemską" powinno zachodzić 3.2 stopnia poniżej poziomu (bez uwzględniania refrakcji). Czyli znów: rażąca niezgodność z modelem "ziemi kuli o promieniu ok. 6371-6378 km". Wydaje się, że również nie do załatania przez bożka "refrakcji". [Jeżeli ktoś używa pojęcia refrakcja tylko jako hasła, które "z automatu łata wszystkie dziury w modelu kulistym", czyli jeśli używa go w ten sposób, że samo wypowiedzenie słowa "refrakcja" ma być "wyjaśnieniem niezgodności", to taki ktoś traktuje refrakcję jak bożka, jako magiczne zaklęcie].
![[Obrazek: ueS2hU3.jpg]](https://i.imgur.com/ueS2hU3.jpg)
Sfotografowane przeze mnie (z samolotu) zachodzące słońce. Zachodzi praktycznie w poziomie. [Wysokość na pewno ponad 10 km npm. ]
Cytat:Dla porównania powiem, że w modelu kulistym z refrakcją kąt do horyzontu z tej wysokości to ok. -1,1 stopnia, a bez refrakcji: -1,2 stopnia.
Z jaką refrakcją? Nie ma czegoś takiego jak "standardowa refrakcja". Patrz zmienność refrakcji. Natomiast kąt obniżenia horyzontu geometrycznego dla kuli o promieniu 6378 km rzeczywiście wynosi 1.2 stopnia.
Osiris napisał(a): Z jednej strony odrzucasz wszystko, co potwierdza "kuloziemstwo"
Tak? Co Ty nie powiesz ?
Nie, nie odrzucam "wszystkiego co potwierdza kuloziemstwo". Np. nie neguję, że światła na niebie zachowują się (nad znanymi nam obszarami ziemi) z dobrym przybliżeniem tak jakby ziemia była "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km".
Cytat:Gdybyś był poważny w swoich poszukiwaniach Prawdy to dawno kupiłbyś sobie bilet na biegun południowy i sprawdził, jak się sprawy mają.
A po co ?
Jeżeli można coś sprawdzić szybko za $600 (za tyle o ile dobrze pamiętam kupiłem aparat do dalekich obserwacji) , to po co wydawać co najmniej kilka tysięcy dolarów (pewnie więcej) i narażać się na stratę czasu, a może i życia ?
Po co urządzać wyprawę na dalekie południe jeżeli przy okazji wczasów lub zwykłych podróży mogę łatwo sprawdzić czy "ziemia jest kulą o promieniu ok. 6371-6378 km" ?
Daj mi jakieś logiczne uzasadnienie. Bo to, że Tobie się tak ubrdało i tak mi radzisz nie jest dla mnie uzasadnieniem.
Fizyk napisał(a): Tak jeszcze z czystej złośliwości: a Ty skąd wiesz, jaki Słońce miało rzeczywisty kształt w czasie robienia tego zdjęcia? Byłeś w niebie że wiesz jak światła na niebie powinny wyglądać?
Oczywiście masz rację. Więc podkreślam: zakładam (bez dowodu), że efekt spłaszczenia słońca jest to wynik refrakcji powietrza. Założenie moje jest - jak mi się wydaje- sensowne, bo znane obiekty naziemne tak właśnie się zachowują, to jest ulegają spłaszczeniu (na obrazie) przy tego typu obserwacjach.
Ponadto tutaj samo spłaszczenie słońca nie jest najistotniejsze, ale istotne jest słońce jako "przymiar".
