Stoik napisał(a): Pytanie o źródła moralności (metaetyka/normatywna) w kontekście weganizmu (stosowana) to klasyczny red herring. Uczniak na sprawdzianie z matematyki nie powinien roztrząsać jej podstaw tylko skupić się na rozwiązaniu zadania.
No jasne, bo kwestie moralności są tak proste jak 2+2=4. A kogo w tej sprawie stawiasz na pozycji nauczyciela matematyki, pytać nie muszę. Czyli powtórka z "Na początku ustalmy, że..."
Cytat:A już zwłaszcza nie powinien deklarować, że liczby to fikcja i że na tej podstawie nauczyciel nie ma prawa go oceniać (analogia na pewno zrozumiała dla wegekolegów w temacie).
No widzisz, a ja w dyskusji tylko z doskoku, więc nie wiem, czy pijesz do "mierzalności cierpienia" czy do jakiegokolwiek innego tematu poruszanego na ostatnich 23 stronach. I nie ma to nic wspólnego z moją dietą.
Cytat:Z tego wszystkiego tylko drugie ma jakiś sens.
Dla wyznawców weganizmu "nerwowego", owszem, dlatego zapewne nie będą mieli nic przeciwko tzw. środkom wczesnoporonnym. Natomiast weganin postulujący dopuszczalność aborcji do 3,4 czy 6 miesiąca to już moralna aberracja.
Cytat:Kierowanie się genotypem pozwalałoby wybić mieszkańców bliźniaczej Ziemi (z różnicą DNA zamiast H2O),
Tak samo można wymyślić bliźniaczą Ziemię, na której zamiast układu nerwowego istnieje jakiś inny układ neurotransmiterów, czy w ogóle alternatywny sposób myślenia i, niech będzie, odczuwania cierpienia (światłowody organiczne, rośliny rozumne, świadomość anorganiczna). Dlatego pozostańmy lepiej na Ziemi.
Cytat:a bez narzędzia pozwalającego wykryć kto jest obdarzony tymi ezoterycznymi bzdetami każdy może to "ustalać" we własnym zakresie.
Nigdzie nie pisałem, że argument musi być naukowy. Czy wegetarianizm buddystów lub hinduistów (lub jakichś ich części) jest gorszy przez to, że nie sięga po EEG? Czy przed, przyjmijmy, Tomasem Willisem wegetarianizm nie miał sensu, bo nikt nie wiedział o neuronach?
Cytat:Moim zdaniem bert04 i jego rodzina nie mają dusz, a teraz proszę udowodnić, że jest inaczej, bo maczety już się ostrzą.
EDIT;
Miałem parę pomysłów skomentowania tego zdania, ale żadne mi nie pasowało do końca. Ani na poważnie, ani ironicznie. Zamiast tego wrócę do porównania do aborcji. Ktoś powyżej, chyba Joker (jeżeli nie, to niech mnie poprawi) wygłosił tezę, którą można oddać mniej więcej w ten sposób: "Nie można wyznaczyć ostrej granicy między życiem ludzkim a życiem nie-ludzkim, dlatego zwierząt zabijać nie wolno". Z dawnych dyskusji o aborcji pamiętam całkiem podobną zasadę "Nie można wyznaczyć ostrej granicy między dzieckiem rozwiniętym a płodem kilku-komórkowym, więc możemy sobie ustalić arbitralną granicę, wedle woli "urodzonych"". Ciężko tu nie robić porównania.
żeniec napisał(a): Tak czytam swój post i nie widzę, bym kogoś w nim zwyzywał.
Można nazwać kogoś osobą o luźnym stosunku do prawa własności, bez używania słowa złodziej.
Cytat:Uwaga jest ogólna i nawet nie ma być (szczególnie) kąśliwa, po prostu zaczynam od początku i pytam, z jaką moralnością, lub czy w ogóle z jakąś, neuroza przychodzi do stołu. Próbuje wycisnąć jakieś pozytywne stwierdzenie, bo inaczej to jest to takie maglowanie jak, nie obraź się, np. wcześniej z Tobą.
Nawet jak neuroza przyszedł tu tylko, żeby "kąsać" w dyskusji, to jego uwaga może być słuszniejsza, niż wielostronicowe rozważania o mierzalności (lub nie) cierpienia (lub bólu).
Cytat:A co do wrażenia "a prioriowości" zasad moralnych, to nawet to wrażenie podzielam. Kiedyś miałem nawet na podobny temat dyskusję ze Stoikiem![]()
No dobra, więc najpierw ustalmy, że ja mam zawsze rację w dyskusji, a potem przejdźmy do wniosków.

Cytat:Uznaj więc powyższe za pytanie o bazę. Pytanie kontrolne - czy gdyby ktoś wątpił w wartość moralną ludzi, to również tak chętnie byś roztrząsał tej osoby moralną bazę? Czy jeśli ktoś z powodu mistycznego pierdololo stwierdzi, że może wyrzynać niektórych ludzi, to wszystko gra, bo ma moralny aksjomat? (Niemal) każdy w (niemal) każdym kontekście odrzuca solipsyzm, w tym także "moralny", a kiedy przychodzi do rozmowy o nieludziach, to z każdego filozof wyłazi
Ludzie uzurpowali sobie prawo do wyrzynania innych ludzi z różnych powodów: mistycznych, komunistycznych, własnościowych czy rasowych. Swiadczy to o tym, że nie każda baza moralna jest równie dobra. I tak, wiem, dałem tutaj kategorię "dobra" bez zdefiniowania pojęcia. Bo "dobro" wynika z systemu etyki właśnie. Ale właśnie ten punkt prowadziłby do meta-etyki i dyskusji o ponadczasowej, ponadkulturowej definicji dobra. Dla naszej dyskusji wystarczy (chyba), żeby każdy dyskutant w miarę jasno określił jedno lub parę kryteriów, na podstawie których
a) jest przeciw zabijaniu ludzi
b) dopuszcza lub nie dopuszcza zabijanie zwierząt.
A zamiast robić tutaj jakieś scjentystyczne rozróżnienie między "dobrymi naukowymi, złymi mistycznymi" etykami proponuję jednak więcej uwagi nad bazą etyczną rozmówcy. Częściami wspólnymi, częściami rozbieżnymi, konsekwencjami i niespójnościami.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


