zefciu napisał(a): Nie. Ocena, czy „migracja jest zjawiskiem pozytywnym”, czy też dobór słów i mówienie „wyzwania” zamiast „problemy” nie ma niczego wspólnego z merytoryką. Jest to sfera czysto emocjonalna.Raczysz żartować. Moglibyśmy się pobawić na forum w Familiadę i zapytać zgromadzonych:
Co można zrobić z wyzwaniem?
- podjąć
- sprostać
- szukać
Jeśli jest się dzielnym i przebojowym człowiekiem
ale można też:
- nie podjąć
- nie sprostać
- nie szukać
Jeśli jest się tchórzliwym, zakompleksionym cieniasem.
Co tymczasem można zrobić z problemem?
- rozwiązać
- zwalczać
- likwidować
Jeśli jest się zaradnym, pomysłowym człowiekiem.
ale można też:
- nie rozwiązać
- nie zwalczyć
- nie zlikwidować
Jeśli jest się niezaradną, pozbawioną mocy sprawczej gułą.
Tak więc kochany zefciu: problem się zwalcza, a wyzwanie się podejmuje. Czy wciąż twierdzisz, że chodzi tylko o emocjonalną różnicę, kiedy migrację przedstawiamy jako problem lub wyzwanie?
Cytat:Migracje są przede wszystkim zjawiskiem nieuchronnym. Możemy zrobić wszystko, aby migranci się u nas dobrze czuli i integrowali się. Możemy też budować atmosferę nieufności i agresji, która doprowadzi do przelewu krwi po obu stronach. Natomiast nie da się „zlikwidować migracji, bo są zjawiskiem negatywnym”. Nie jest ważne, czy powiemy, „wyzwania”, czy „problemy”, bo i tak „krytycy migracji” nie proponują dla tych problemów żadnych sensownych rozwiązań, a tylko szczucie.
Migracjami trzeba zarządzać, należy je kontrolować i ograniczać, właśnie m.in. po to, żeby nie doprowadzić do rozlewu krwi. Już pomijam nawet argument związany z ochroną spójności kulturowej, ponieważ kosmopolicie w tej kwestii wszystko jedno.
