zefciu napisał(a): Nadal różnica ma charakter emocjonalny i retoryczny.No to przypomnę Ci definicję propagandy, żebyś sobie uprzytomnił, czemu służą takie emocjonalno-retoryczne sztuczki:
Cytat:Propaganda (od łac. propagare – rozszerzać, rozciągać, krzewić) – celowe działanie zmierzające do ukształtowania określonych poglądów i zachowań zbiorowości lub jednostki, polegające na manipulacji intelektualnej i emocjonalnej (czasem z użyciem jednostronnych, etycznie niewłaściwych lub nawet całkowicie fałszywych argumentów). Gdy propaganda zmierza do upowszechnienia trwałych postaw społecznych, poprzez narzucenie lub zmuszenie odbiorców do przyjęcia określonych treści, wtedy stanowi jeden z elementów indoktrynacji.
Przesłanki/warunki maksymalnej skuteczności propagandy (według Noama Chomskiego):
- wspieranie przez władze publiczne;
- wspieranie przez wykształcone klasy;
- brak możliwości donośnego sprzeciwu wobec jej treści (cenzura, kooperacja wydawców, zmowa milczenia mediów)
Cytat:To właśnie robią odpowiedzialne rządy. I to jest właśnie celem tego paktu. Natomiast „narodowe” szczuje robią wszystko, aby przemoc, strach i nienawiść wyeskalować jak najbardziej. Bo wtedy brajanki srające ze strachu w gacie kupują ich gazetki i popierają ich partieNie, celem tego paktu jest umożliwienie nieroztropnego wpuszczania na teren państw całego świata niezliczonych liczb imigrantów, a żeby cel ten ziścić trzeba najpierw odpowiednio urobić społeczeństwa, mianowicie zindoktrynować je hurraoptymistycznym stosunkiem do multikulturalizmu i migracji bez granic.
A te "narodowe" środowiska, które tak szkalujesz, prezentują właśnie to wyważone, mądre podejście do polityki migracyjnej. Migracje nie są złe same w sobie, natomiast stają się problemem, kiedy się wymkną spod kontroli.
ZaKotem napisał(a): Przy traktowaniu migracji jako problemu również pojawia się pokusa, aby problem ominąć, udawać, że żadnych imigrantów nie ma, tylko jacyś tam, nie próbować ich asymilować i integrować, a niech se tworzą getta, wolny rynek, panie, w ogóle co to kogo obchodzi, przecież ich wcale nie ma, a potem się okazuje że potomkowie tych imigrantów - którzy wszak sami już żadnymi imigrantami nie są, tylko urodzonymi w Polsce Polakami pochodzenia ukraińskiego, nepalskiego, bangladeszczowego itp. - nagle jacyś niezadowoleni są. A wtedy można tylko powiedzieć "ojejej, ale się porobiło, jak to dobrze, że już nie nasza kadencja".
Słuszna uwaga. Z tej opcji skorzystały PiSiury. Choć przy tym nie należy się oszukiwać, że z tą integracją czy asymilacją imigrantów to jest takie hop siup. To jest ciężka praca na długie lata. Wyrwanie człowieka z korzeniami i przesadzenie na inny grunt jest niebywale trudne.
