@bert04

Ja bym zaczął właśnie od metaetyki i spróbował ustalić, czego moralności i etyki wymagamy, żeby były dobre (w sensie metaetycznym, nie wewnątrz niej). Zapewne wewnętrzna spójność by się przydała, bo inaczej każdy czyn staje się moralny i "róbta co chceta" staje sensowną "zasadą moralną". Ja bym dorzucił coś jeszcze w myśl złotej zasady, żeby nadać moralności znamiona obiektywności (uniwersalności?). W ten sposób odrzucamy moralność Kalego. Można by coś chyba jeszcze dorzucić, ale jeśli ktoś nie chce przyjąć powyższych, to trudno nazwać to, o czym mówimy, etyką lub moralnością.
@neuroza
bert04 napisał(a): Można nazwać kogoś osobą o luźnym stosunku do prawa własności, bez używania słowa złodziej.Nie no, Ty tak poważnie? Nawet nie zwróciłem się w drugiej, czy choćby i trzeciej osobie, wygłosiłem komunikat nt. mojej "bazy". A nawet jeśli kogoś tu przezywam, to naprawdę moralny relatywista to taka obelga, żeby mi to wytykać? Swoją drogą, patrząc na uniki neurozy, in hindsight miałbym rację.
bert04 napisał(a): Nawet jak neuroza przyszedł tu tylko, żeby "kąsać" w dyskusji, to jego uwaga może być słuszniejsza, niż wielostronicowe rozważania o mierzalności (lub nie) cierpienia (lub bólu).Dlatego właśnie nie biję jak w pierdolety pilastra czy Rodici, tylko się ustosunkowuję i pytam. Wydaje mi się, że i tak jestem bardzo delikatny, biorąc pod uwagę wszystkie te ścierwojady, wegenazisty, etc., które w tym wątku latają.
bert04 napisał(a): No dobra, więc najpierw ustalmy, że ja mam zawsze rację w dyskusji, a potem przejdźmy do wniosków.Mam dziwne wrażenie, że zamiast coś po prostu z siebie wykrztusić, to krążysz i mówisz nad lub obok. Odrzucenie moralnego relatywizmu lub chociaż nihilizmu w dyskusji o moralności nie jest jednak równoważne z tym, co... insynuujesz? Jak wykryłeś u mnie problem z tym, że ktoś nie uważa mnie za wyrocznię?
bert04 napisał(a): Ludzie uzurpowali sobie prawo do wyrzynania innych ludzi z różnych powodów: mistycznych, komunistycznych, własnościowych czy rasowych. Swiadczy to o tym, że nie każda baza moralna jest równie dobra. I tak, wiem, dałem tutaj kategorię "dobra" bez zdefiniowania pojęcia. Bo "dobro" wynika z systemu etyki właśnie. Ale właśnie ten punkt prowadziłby do meta-etyki i dyskusji o ponadczasowej, ponadkulturowej definicji dobra. Dla naszej dyskusji wystarczy (chyba), żeby każdy dyskutant w miarę jasno określił jedno lub parę kryteriów, na podstawie którychPopraw mnie, ale jeszcze nie wypowiedziałem scjentystycznego argumentu, a nawet gdzieś wcześniej uznałem taki za czerwony śledź, bo np. ewidentnie moralność i etyka są starsze niż technologia, która pozwala nam wykryć korelacje pomiędzy aktywnością pewnych rejonów mózgu, a tym, co nazywamy bólem, cierpieniem, etc. Mów do mnie bercie04, pliiizzz
a) jest przeciw zabijaniu ludzi
b) dopuszcza lub nie dopuszcza zabijanie zwierząt.
A zamiast robić tutaj jakieś scjentystyczne rozróżnienie między "dobrymi naukowymi, złymi mistycznymi" etykami proponuję jednak więcej uwagi nad bazą etyczną rozmówcy. Częściami wspólnymi, częściami rozbieżnymi, konsekwencjami i niespójnościami.

Ja bym zaczął właśnie od metaetyki i spróbował ustalić, czego moralności i etyki wymagamy, żeby były dobre (w sensie metaetycznym, nie wewnątrz niej). Zapewne wewnętrzna spójność by się przydała, bo inaczej każdy czyn staje się moralny i "róbta co chceta" staje sensowną "zasadą moralną". Ja bym dorzucił coś jeszcze w myśl złotej zasady, żeby nadać moralności znamiona obiektywności (uniwersalności?). W ten sposób odrzucamy moralność Kalego. Można by coś chyba jeszcze dorzucić, ale jeśli ktoś nie chce przyjąć powyższych, to trudno nazwać to, o czym mówimy, etyką lub moralnością.
@neuroza
neuroza napisał(a): Kto to jest moralny relatywista?Czy uznajesz, że wszystkie systemy moralne są równoważne? Tylko nie pytaj proszę, co to znaczy równoważne
neuroza napisał(a): Czy "popyt" to obiektywny element struktury rzeczywistości czy zaledwie element jednego z możliwych abstrakcyjnych modeli, które możemy przyjąć? Innymi słowy: czy "popyt" jest częścią terenu czy mapy?Nie ma to znaczenia. Tak samo można się zastanawiać, czy kwarki istnieją (są elementem "struktury rzeczywistości"), czy nie, wystarczy, że działa jak w opisie. Może powinienem zacząć od pytania: czy jesteś relatywistą (nie tylko moralnym)? Czy przyjmujesz, że prawda istnieje, a między tym, co mówimy, a tym, jak się rzeczy mają, może istnieć jakaś zgodność?
neuroza napisał(a): Wynajmowanie płatnych morderców mogłoby być analogią co najwyżej do sytuacji, w której ktoś wynajmuje rzeźnika, by zabił dla niego zwierzę.Pomijasz fakt, ze rzeźnicy nie trwonią swoich zasobów na zabijanie zwierząt ot tak dla hecy zabijania, tylko jest to dla nich inwestycja. Gdyby nie kupować od nich mięsa (brak popytu), taka inwestycja byłaby nieopłacalna, i w przytłaczającej większości przypadków zabijać by przestali i zajęli się czymś bardziej opłacalnym.
Tutaj właściwszą analogią byłaby sytuacja, w której ktoś już z własnej woli zabił człowieka i oferuje sprzedaż jego zwłok.
Można snuć modele, że kupując takie zwłoki, zachęcamy go do dalszego zabijania - tylko, że kupowanie nie jest żadnym zachęcaniem. To jest własna decyzja zabójcy, czy będzie chciał dalej zabijać. Zabójca jest podmiotem, który sam może decydować, a nie bezwolnym trybikiem w maszynie. Ponadto zgoda na transakcję nie jest sama w sobie zachętą do dalszych działań.


