Gladiator napisał(a): Zachodnia kultura dba głównie o słabsze jednostki, które nie chcą czuć się słabszymi, więc zakłamują rzeczywistość, że są równe i należy im się specjalne traktowanie. Dostają przywileje dzięki temu, że są słabsze, ale nie chcą by mówić o tym wprost. Są mniej zaradne, ale potrzebują mechanizmów ułatwiających, które będą legalnie podnosiły ich wartość. Niestety zamiast być wdzięczne za pomoc, to zaczęły się wywyższać i tworzyć wroga w mężczyźnie. Wierzysz w te działania oraz ich dobre skutki póki bierzesz The Blue Pill, a wychodzisz z tego stopniowo, kiedy zaczynasz myśleć, że coś tu nie gra, że nie jest to korzystne dla populacji, lub pomniejszych (mimo że najważniejszych dla szczęścia i trwania) grup jak rodzina.
Kto i dlaczego uważa, że nie jest to trafne?
Najwyraźniej ktoś poczuł się słabszą jednostką i roszczeniową ofiarą. Jeśli ten tekst ma być parodią wynurzeń mizoandrycznych pseudofeministek, to całkiem fajnie mu wyszła. No bo inaczej tych bzdetów i bohaterskiej Mężnej szarży na chochoły nie da się usprawiedliwić.
Ogólnie jest to mniej powtórzenie wszystkich argumentów mułłów i ajatollahów. Hierarchia musi być, a jeśli baby nie zdominujesz, to ona zdominuje ciebie. I tak w koło Macieju to samo zdanie powtarzane na tysiąc pińcet sposobów. Ja tylko nie rozumiem, czemu ci wszyscy wyzwoliciele mężczyzn z okrutniej niewoli swych żon nie przeszli jeszcze na radykalny islam.

