W ogóle po pierwsze Joker - Wielki Szacun za tę dyskusję i mnóstwo dowodów naukowych, merytorycznych na wyższość diety wegetariańskiej nad mięsną.
Zaprzestanie mordownia zwierząt nie zagraża przetrwaniu ludzkości, wręcz przeciwnie - może być pierwszym krokiem do kolejnego etapu rozwoju, tym razem moralnego.
Nie ma żadnych naukowych podstaw by twierdzić inaczej.
Mam znajomego, który wylądował w szpitalu z kontuzją, gdy zaczął grać w piłkę nożną. Czy to znaczy, że granie w piłkę jest złe i wszelka aktywność fizyczna?
Może wegetarianizm jest jak pływanie i trzeba się tego nauczyć, żeby się nie utopić? Nie wiem. Wiem, że z moralnego punktu widzenia jest to praktycznie niezbędne.
Rzeźnickie mordowanie milionów czy miliardów niewinnych, czujących istnień dla swoich egoistycznych korzyści jest po prostu niedopuszczalne - tak robili naziści w latach 1939-1945.
Nie idźmy tą drogą.
Nie jest to prawda. Człowiek dzisiejszy żyje na co dzień z niewyobrażalną ilością niedoborów różnych pierwiastków i witamin.
Np. 90% polskiego społeczeństwa ma niedobór witaminy D3, a to grozi chociażby nowotworem, czy chorobami autoimmunologicznymi, np. Hashimoto, bo organizm traci całkowicie odporność i umiejętność prawidłowego zwalczania zagrożeń.
Do tego jeszcze prawie wszyscy jesteśmy zatruci pierwiastkami ciężkimi. Brak mięsa to najmniejszy problem organizmu.
Jesteśmy po prostu przemysłowo truci fluorem, metalami ciężkimi, aluminium (dezodoranty), który wywołuje np. raka piersi u kobiet.
Jeżeli ktoś nie może odstawić mięsa w całości, niech chociaż dla swojego zdrowia odstawi mięso czerwone, na litość boską.
Morał :
Trzeba się suplementować tak czy siak, bo przemysłowe jedzenie nie dostarcza potrzebnych wartości odżywczych.
Wierzę, że tylko życie jest szansą rozwoju - śmieć i nieistnienie nie ma w sobie potencjału zmiany na lepsze.
Dlatego warto żyć, warto pokonywać przeszkody.
Życie człowieka trwa tylko chwilę, maksymalnie 120 lat, dlatego człowiek powinien wyrażać jakieś wartości, bo te wartości są nieśmiertelne, natomiast przetrwanie jednostki ma wartość 120 lat.
Wolałbym skrócić swoje życie by pomagać innym ludziom, niż żyć długo dla samego, pasożytniczego życia.
Na szczęście będąc wegetarianinem wydłużam swoje życie a nie skracam, ale akurat dla mnie ma to znaczenie wtórne - bo byłbym nim nawet, gdybym swoje życie tym skracał.
towarzyski.pelikan napisał(a): Prawa zwierząt nie mogą być sprzeczne z interesem człowieka. Instynkt samozachowawczy się kłania.
Zaprzestanie mordownia zwierząt nie zagraża przetrwaniu ludzkości, wręcz przeciwnie - może być pierwszym krokiem do kolejnego etapu rozwoju, tym razem moralnego.
Nie ma żadnych naukowych podstaw by twierdzić inaczej.
towarzyski.pelikan napisał(a): Mam znajome, które w szpitalu wylądowały po pobycie na wege diecie, mimo że one akurat konsultowały to z dietetykiem albo gdzieś na własną rękę zdobyły informacje o tym, czym zastąpić mięso. Strach pomyslec o ludziach, którzy by sobie beztrosko przestali jesc mieso z dnia na dzien, zywiac sie samymi warzywkami i węglowodanami.
Mam znajomego, który wylądował w szpitalu z kontuzją, gdy zaczął grać w piłkę nożną. Czy to znaczy, że granie w piłkę jest złe i wszelka aktywność fizyczna?
Może wegetarianizm jest jak pływanie i trzeba się tego nauczyć, żeby się nie utopić? Nie wiem. Wiem, że z moralnego punktu widzenia jest to praktycznie niezbędne.
Rzeźnickie mordowanie milionów czy miliardów niewinnych, czujących istnień dla swoich egoistycznych korzyści jest po prostu niedopuszczalne - tak robili naziści w latach 1939-1945.
Nie idźmy tą drogą.
towarzyski.pelikan napisał(a): A zwykly, szary czlowiek, nie znajac sie specjalnie a diecie, jedzac mieso, bez wiekszego wysiłku dostarcza sobie wszystkiego co trzeba.
Nie jest to prawda. Człowiek dzisiejszy żyje na co dzień z niewyobrażalną ilością niedoborów różnych pierwiastków i witamin.
Np. 90% polskiego społeczeństwa ma niedobór witaminy D3, a to grozi chociażby nowotworem, czy chorobami autoimmunologicznymi, np. Hashimoto, bo organizm traci całkowicie odporność i umiejętność prawidłowego zwalczania zagrożeń.
Do tego jeszcze prawie wszyscy jesteśmy zatruci pierwiastkami ciężkimi. Brak mięsa to najmniejszy problem organizmu.
Jesteśmy po prostu przemysłowo truci fluorem, metalami ciężkimi, aluminium (dezodoranty), który wywołuje np. raka piersi u kobiet.
Jeżeli ktoś nie może odstawić mięsa w całości, niech chociaż dla swojego zdrowia odstawi mięso czerwone, na litość boską.
Morał :
Trzeba się suplementować tak czy siak, bo przemysłowe jedzenie nie dostarcza potrzebnych wartości odżywczych.
towarzyski.pelikan napisał(a):Naprawdę wierzysz w możliwość osiągnięcia doskonałości, tutaj na tym świecie? Dziecku nie dajesz żadnej szansy, bo zanim je spłodzisz, to nie ma tego podmiotu, który ma w ogóle co tam u siebie udoskonalać. Dopiero po spłodzeniu dziecka powstaje podmiot wybrakowany, któremu możesz dać jako rodzic szansę na rozwój. A już płodzenie dzieci z myślą o tym, żeby za ich pomocą poprawić świat, to już trąca przedmiotowym traktowaniem. Dziecko jako nośnik ideologiczny. Wrzucam dziecko w istnienie (skazując je na pewne cierpeinie) tylko po to, żeby ocalić przed cierpieniem innych ludzi albo zwierzęta...
Kiedy człowiek przestaje być celem, a sprowadza się go do środka do osiągnięcia celu, to wiedz, że coś się dzieje...
Wierzę, że tylko życie jest szansą rozwoju - śmieć i nieistnienie nie ma w sobie potencjału zmiany na lepsze.
Dlatego warto żyć, warto pokonywać przeszkody.
Życie człowieka trwa tylko chwilę, maksymalnie 120 lat, dlatego człowiek powinien wyrażać jakieś wartości, bo te wartości są nieśmiertelne, natomiast przetrwanie jednostki ma wartość 120 lat.
Wolałbym skrócić swoje życie by pomagać innym ludziom, niż żyć długo dla samego, pasożytniczego życia.
Na szczęście będąc wegetarianinem wydłużam swoje życie a nie skracam, ale akurat dla mnie ma to znaczenie wtórne - bo byłbym nim nawet, gdybym swoje życie tym skracał.

