Mechanizm psychologiczny jest dosyć prosty. Pan altrajtowiec czuje, że jest wspaniały i cudowny. Pan altrajtowiec jednak nie ma tego, co jego zdaniem mu się należy. Więc pan altrajtowiec stwierdz, że świat jest niesprawiedliwy. Tak naprawdę to on jest silną i wartościową jednostką i tylko spizeg wrażych sił, które uparły się, żeby promować jednostki słabe (tylko po co mieliby to robić?) sprawia, iż pan altrajtowiec ma jak ma.
Ten gniew można oczywiście bardzo ładnie wykorzystać dla celów politycznych. Wystarczy zagwizdać odpowiednie tony i już pan altrajtowiec godzien jest poświęcić życie dla polityka, który obieca mu odwrócenie sytuacji. Po co jednak temu politykowi taka bezproduktywna jednostka, gdy już dotrze do władzy? W sumie choć obrzydzenie budzi postawa takiego altrajtowca, to żal człowieka. Wziąłby się za siebie i do czegoś doszedł w życiu. A tak marnuje kapitał polityczny na cwaniaka, który ma go w dupie.
Ten gniew można oczywiście bardzo ładnie wykorzystać dla celów politycznych. Wystarczy zagwizdać odpowiednie tony i już pan altrajtowiec godzien jest poświęcić życie dla polityka, który obieca mu odwrócenie sytuacji. Po co jednak temu politykowi taka bezproduktywna jednostka, gdy już dotrze do władzy? W sumie choć obrzydzenie budzi postawa takiego altrajtowca, to żal człowieka. Wziąłby się za siebie i do czegoś doszedł w życiu. A tak marnuje kapitał polityczny na cwaniaka, który ma go w dupie.
