Apropos "paralaksy" i kształtu ziemi, to proponuję następujące doświadczenie naukowe. Oczywiście zwykly człowiek będzie miał kłopot z jego wykonaniem, ale jakaś organizacja to już może wykonać.
Kilka helikopterów lub lepiej samolotów (samolot poleci wyżej). Latają jeden nad drugim lub praktycznie jeden nad drugim i praktycznie nad jednym punktem ziemi (aby wyeliminować różnice wynikające z położenia geograficznego). Statek powietrzny nr 1- wysokość 1 km, nr 2- wysokość- 2 km...itd...ostatni na wysokości jakiej tam się da (im wyżej tym lepiej, więcej informacji). Załóżmy, że ostatni samolot na wysokości 10 km. Oczywiście dobra pogoda, bezchmurne nieba nad wielkim obszarem. W każdym pojeździe powietrznym siedzi obserwator wyposażony z w aparat fotograficzny z poziomicą (teodolitem), najlepiej by podziałka kątowa poziomicy wyświetlała się na ekranie aparatu. Obserwatorzy mają łączność telefoniczną (lub jeszcze lepiej- aparaty robiące zdjęcia są zsynchronizowane tak by wszystkie mogły "pstryknąć" w jednej i tej samej chwili). Obserwatorzy pstrykają co jakiś odstęp czasu, np. co minutę (lub filmują ciągle) położenie słońca. Słońce wychodzi na zdjęciu na tle podziałki poziomicy.
Przewidywania oficjalnego modelu: zdjęcia wykonane w tej samej chwili pokazują to samo położenie słońca względem poziomu, na każdej wysokości.[pewnie jakieś tam odchylenia powstające np. z modelu Fizykowego wynikają wedle współczesnej nauki, ale pewnie są małe]
Moje przewidywania (na podstawie własnych obserwacji z samolotu i przemyśleń, spekulacji myślowych odnośnie możliwego działania nieba nad płaską ziemią): zdjęcia z tej samej chwili nie pokazują tego samego położenia słońca względem poziomu, lecz obserwator latający wyżej obserwuje słońce leżące wyżej względem poziomu wyznaczonego poziomicą, niż obserwuje obserwator fruwający niżej. Nie będę zgadywał zależności ilościowych, ale różnice będą istotne rzędu ok. 3 stopnia pomiędzy obserwatorem najniżej latającym (istotnie większe niż te wynikłe np. z "modelu Fizykowego") a tym najwyżej fruwającym (10 km). Tak przewiduję.
Dlaczego to jest też o "paralaksie"? Ano dlatego, że per analogiam: jeśli na niebie obserwujemy, że dwa światła zmieniły względne położenie (w ciągu jakiegoś czasu) to są następujące możliwości: 1. światła zmieniły położenie w przestrzeni (na niebie), ziemia nie zmieniła. 2. to dlatego, że światła nie zmieniły położenia ale ziemia zmieniła położenie w przestrzeni. 3 dlatego, że zarówno ziemia jak i światła zmieniły położenie w przestrzeni.
Współczesna nauka ma ufiksowaną w głowie tylko możliwość drugą. Ponieważ "wstrzymano słońce, a poruszono ziemię". Ja natomiast twierdzę, że jest na odwrót: ziemia jest ufiksowana, słońce (światło słońca) się porusza na niebie.
Jak więc widać nawet takie proste zjawisko jak "paralaksa", czy "położenie słońca względem horyzontu" może mieć wiele możliwości i stwarza wiele problemów interpretacyjnych.
Ale poziomica bardzo dobrze fiksuje poziom. Na każdej wysokości. [Tak zakładam.]
Kilka helikopterów lub lepiej samolotów (samolot poleci wyżej). Latają jeden nad drugim lub praktycznie jeden nad drugim i praktycznie nad jednym punktem ziemi (aby wyeliminować różnice wynikające z położenia geograficznego). Statek powietrzny nr 1- wysokość 1 km, nr 2- wysokość- 2 km...itd...ostatni na wysokości jakiej tam się da (im wyżej tym lepiej, więcej informacji). Załóżmy, że ostatni samolot na wysokości 10 km. Oczywiście dobra pogoda, bezchmurne nieba nad wielkim obszarem. W każdym pojeździe powietrznym siedzi obserwator wyposażony z w aparat fotograficzny z poziomicą (teodolitem), najlepiej by podziałka kątowa poziomicy wyświetlała się na ekranie aparatu. Obserwatorzy mają łączność telefoniczną (lub jeszcze lepiej- aparaty robiące zdjęcia są zsynchronizowane tak by wszystkie mogły "pstryknąć" w jednej i tej samej chwili). Obserwatorzy pstrykają co jakiś odstęp czasu, np. co minutę (lub filmują ciągle) położenie słońca. Słońce wychodzi na zdjęciu na tle podziałki poziomicy.
Przewidywania oficjalnego modelu: zdjęcia wykonane w tej samej chwili pokazują to samo położenie słońca względem poziomu, na każdej wysokości.[pewnie jakieś tam odchylenia powstające np. z modelu Fizykowego wynikają wedle współczesnej nauki, ale pewnie są małe]
Moje przewidywania (na podstawie własnych obserwacji z samolotu i przemyśleń, spekulacji myślowych odnośnie możliwego działania nieba nad płaską ziemią): zdjęcia z tej samej chwili nie pokazują tego samego położenia słońca względem poziomu, lecz obserwator latający wyżej obserwuje słońce leżące wyżej względem poziomu wyznaczonego poziomicą, niż obserwuje obserwator fruwający niżej. Nie będę zgadywał zależności ilościowych, ale różnice będą istotne rzędu ok. 3 stopnia pomiędzy obserwatorem najniżej latającym (istotnie większe niż te wynikłe np. z "modelu Fizykowego") a tym najwyżej fruwającym (10 km). Tak przewiduję.
Dlaczego to jest też o "paralaksie"? Ano dlatego, że per analogiam: jeśli na niebie obserwujemy, że dwa światła zmieniły względne położenie (w ciągu jakiegoś czasu) to są następujące możliwości: 1. światła zmieniły położenie w przestrzeni (na niebie), ziemia nie zmieniła. 2. to dlatego, że światła nie zmieniły położenia ale ziemia zmieniła położenie w przestrzeni. 3 dlatego, że zarówno ziemia jak i światła zmieniły położenie w przestrzeni.
Współczesna nauka ma ufiksowaną w głowie tylko możliwość drugą. Ponieważ "wstrzymano słońce, a poruszono ziemię". Ja natomiast twierdzę, że jest na odwrót: ziemia jest ufiksowana, słońce (światło słońca) się porusza na niebie.
Jak więc widać nawet takie proste zjawisko jak "paralaksa", czy "położenie słońca względem horyzontu" może mieć wiele możliwości i stwarza wiele problemów interpretacyjnych.
Ale poziomica bardzo dobrze fiksuje poziom. Na każdej wysokości. [Tak zakładam.]
