freeman napisał(a): @ Matsuka
Mam dwa pytania:
1) Czy mając możliwość jednoosobowego stanowienia prawa wydałbyś bezwzgledny zakaz zabijania zwierząt w celach konsumpcyjnych?
2) Czy gdyby zabijanie zwierząt było bardziej humanitarne, to nadal nazywałbyś je mordowaniem?
ad 1)
Chciałbym, ale nie mógłbym. Nie teraz. Ludzka świadomość jest za niska. Raczej przygotowywałbym społeczeństwo, wprowadzając taki zakaz etapami, przez 20-50 lat.
Najpierw wymusiłbym na hodowcach humanitarne traktowanie zwierząt, wprowadzenie odpowiednich procedur uboju, potem wprowadzałbym systematycznie prawo takie, żeby przemysłowa hodowla mniej się opłacała niż taka domowa, potem wprowadzałbym filmy do sztuki, uwrażliwiające ludzi na cierpienie zwierząt, z czasem by otrzymywać funkcję państwowe ludzie musieliby być wegetarianami. Potem, po 20-50 latach za spożywanie mięsa byłyby kary, coraz to surowsze, rok po roku. A na końcu za zabicie zwierzęcia groziłaby identyczna kara jak za zabicie człowieka, czyli kara śmierci.
Na początku dotyczyłoby to tylko ssaków, potem ptactwo, a na końcu i ryby.
Ale mówimy tu już o Twoim wnuczku, albo jego synu.
Przygotowałbym wszystko tak, żeby po mojej śmierci proces uleczania społeczeństwa ze skurwysyństwa względem zwierząt był kontynuowany.
ad 2)
Czyli np. stosowanie Cyklonu B?

