Rodica,
chyba byłaś zmęczona, gdy pisałaś tego posta.
Są generalnie możliwe trzy postawy człowieka względem zwierząt:
1. wykorzystywanie słabszych (czyli niewinnych zwierząt), maltretowanie - tak robią mięsożercy
2. symbioza ze zwierzętami, czyli wegetarianizm - my im coś dajemy i one nam coś dają
3. odcięcie się od zwierząt, czyli odcięcie się od życia - weganizm
Wegetarianizm, czyli symbioza ze zwierzętami nie jest niczym złym - branie trochę mleka od krowy, gdy daje się jej w zamian bezpieczeństwo, paszę, lekarza i chroni przed zimnem - nie jest wygórowaną ceną.
Zarówno mięsożerstwo jak i weganizm szkodzą zdrowiu, a wegetarianizm wydaje się być złotym środkiem.
Są jeszcze dwa stadia dodatkowe pomiędzy mięsożercą a wegetarianinem :
1. Niejedzenie ssaków (czerwonego mięsa) , jak przedstawicieli tej samej rodziny, natomiast ptactwo i ryby i owszem.
2. Zostanie jaroszem, czyli wegetarianizm z opcją jedzenia ryb.
Pozostaje pytanie, czy ryby faktycznie czują strach.
Niejedzenie natomiast czerwonego mięsa ma nawet takie uzasadnienie, że chociażby taka świnia ma 94% wspólnego kodu genetycznego z człowiekiem, więc jest to niemal kanibalizm.
No i jest jeszcze taki aspekt : zarzynane w rzeźniach zwierzęta wyzwalają szkodliwe substancje podczas niewyobrażalnego stresu i lęku związanego ze świadomością brutalnej śmierci, która je za chwilę czeka.
A doskonale zdają sobie sprawę ze swojego nadchodzącego losu - ich mięso jest w pewnym sensie zatrute gehenną i podobno smakuje znacznie gorzej, niż takie upolowane.
Co do seksualności międzygatunkowej to nie będę tego nawet komentował.
Dla mnie koniec tematu.
chyba byłaś zmęczona, gdy pisałaś tego posta.
Są generalnie możliwe trzy postawy człowieka względem zwierząt:
1. wykorzystywanie słabszych (czyli niewinnych zwierząt), maltretowanie - tak robią mięsożercy
2. symbioza ze zwierzętami, czyli wegetarianizm - my im coś dajemy i one nam coś dają
3. odcięcie się od zwierząt, czyli odcięcie się od życia - weganizm
Wegetarianizm, czyli symbioza ze zwierzętami nie jest niczym złym - branie trochę mleka od krowy, gdy daje się jej w zamian bezpieczeństwo, paszę, lekarza i chroni przed zimnem - nie jest wygórowaną ceną.
Zarówno mięsożerstwo jak i weganizm szkodzą zdrowiu, a wegetarianizm wydaje się być złotym środkiem.
Są jeszcze dwa stadia dodatkowe pomiędzy mięsożercą a wegetarianinem :
1. Niejedzenie ssaków (czerwonego mięsa) , jak przedstawicieli tej samej rodziny, natomiast ptactwo i ryby i owszem.
2. Zostanie jaroszem, czyli wegetarianizm z opcją jedzenia ryb.
Pozostaje pytanie, czy ryby faktycznie czują strach.
Niejedzenie natomiast czerwonego mięsa ma nawet takie uzasadnienie, że chociażby taka świnia ma 94% wspólnego kodu genetycznego z człowiekiem, więc jest to niemal kanibalizm.
No i jest jeszcze taki aspekt : zarzynane w rzeźniach zwierzęta wyzwalają szkodliwe substancje podczas niewyobrażalnego stresu i lęku związanego ze świadomością brutalnej śmierci, która je za chwilę czeka.
A doskonale zdają sobie sprawę ze swojego nadchodzącego losu - ich mięso jest w pewnym sensie zatrute gehenną i podobno smakuje znacznie gorzej, niż takie upolowane.
Co do seksualności międzygatunkowej to nie będę tego nawet komentował.
Dla mnie koniec tematu.

