ErgoProxy napisał(a): Nadto będę upierał, że jednak grozi nam regres, bo w książkach masz spójne narracje i zdania podrzędnie złożone, a w Internetach jedną sieczką komciowo-tłitową. To nie jest taka sytuacja jak za Sokratesa, kiedy wymieniało się narracje ustne na narrację pisaną. Pokolenie urządzeń debilnych wymienia narrację pisaną na brak jakiejkolwiek narracji. W takich warunkach da się wyćwiczyć mózg do reagowania na bodźce, ale już nie do refleksji, dlaczego człowiek napotyka bodźce takie, a nie inne i czy w ogóle należy na nie reagować.Chyba zapomniałeś, że przed pokoleniem urządzeń debilnych mieliśmy pokolenie telewizyjne. TV, z racji zawartości merytorycznej większości programów, jest taką młodszą siostrą internetów i jeśli głupiejemy społecznie, to zaczęło się to od kineskopu. Urządzenia debilne są tylko nośnikami informacji i od użytkownika zależy po co sięgnie, i jak to wykorzysta. Weźmy taki Twitter; osobiście czytam tłity kilku wybranych osób, które podają często linki do ciekawych artukułów, wydarzeń itd, komentarze zlewam. Bedziewie w rodzaju Facebooka czy Instagrama ludzie stopniowo zaczynają bojkotować (akcje typu "FaceBlock czy DeleteFacebook), ponieważ uświadamiają sobie zagrożenia, szczególnie dla dzieciarni. A jeśli już o narracji mowa, to w niektórych RPGach uświadczysz kilka tysięcy stron tekstu połaczonego z interakcją i czasem nawet niegłupią fabułą, skłaniającą do refleksji. Każdy znajdzie coś dla siebie; od chłamu do tzw. kultury wysokiej.
I znów, nie idealizujmy przeszłości; w dawnych, dobrych czasach, kiedy młodzież podobno czytała książki, popularnością cieszył się raczej Nienacki i Karol May, nie Bułhakow.

