http://wyborcza.pl/7,82983,24326458,toma...udiow.html
No fajnego ministra obrony nam PiS załatwił. Co rusz to nowe kwiatki wychodzą.
Cytat:I do dziś współdziała.
- Tak jest. Tam są rzeczy miażdżące. Jest przede wszystkim notatka szefa wywiadu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, komunistycznego wywiadowcy generała Sarewicza z września 1984 roku, który mówi, żeby Macierewicza zostawić w spokoju. Podpisuje się pod notatką, w której czytamy, że nie ma żadnych podstaw, żeby ścigać czy represjonować Macierewicza. Chociaż w tym samym czasie, dwa tygodnie wcześniej, generał Sarewicz i jego ludzie dostali raport, z którego wynikało, że Macierewicz posługuje się sfałszowanymi dokumentami, co było przestępstwem, i to bardzo poważnym. Oczywiście do tego dochodziła jeszcze jego cała podziemna działalność organizacyjna i wydawnicza, bo wydawał podziemne czasopismo.
Regularny opozycjonista poszedłby za to siedzieć.
- Dokładnie tak.
A tu? Co się tu dzieje?
- W teczce „CHEMEX” czytamy, że młody funkcjonariusz wywiadu PRL, porucznik Jasiński, używający nazwiska Hutorowicz, taki pseudonim służbowy, miał wątpliwości i próbował się dowiedzieć, dlaczego Macierewicz jest pod parasolem ochronnym. I poszedł do stołecznych esbeków, do tzw. Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych, gdzie pracował kapitan Bolesta odpowiedzialny za rozpracowywanie Macierewicza. Czyli tropienie, zwalczanie, ściganie, śledzenie. I kapitan Bolesta mówi wprost swojemu koledze, że on nie może zwalczać Macierewicza, choć on teoretycznie, oficjalnie go zwalcza. Bo Macierewicz jest chroniony przez Biuro Studiów SB, i to chroniony pod każdym względem. Kiedy stołeczna esbecja próbuje zwerbować kogoś z otoczenia Macierewicza lub zająć się nim, przychodzi Biuro Studiów SB i bierze tego człowieka pod opiekę. Biuro Studiów SB zabrało stołecznej esbecji wszystkie dokumenty dotyczące Macierewicza, przejmuje zapisy rozmów z podsłuchu u niego w mieszkaniu. I wreszcie, rzecz niezwykła, Biuro Studiów SB, podszywając się pod stołecznych esbeków, przekupuje ich konfidentów. Przychodzi, bierze od nich informacje dotyczące Macierewicza i płaci, udając zwykłych esbeków.
W jakim celu?
- Otóż, żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sobie odpowiedzieć, czym było to tajemnicze Biuro Studiów SB, które tak chroniło Macierewicza.
I czym było?
- Było specjalną elitarną jednostką, której głównym celem i zadaniem było tworzenie pseudoopozycyjnych, niby podziemnych liderów i organizacji. Po to, żeby rozbić podziemną "Solidarność". I z tej rozmowy dwóch funkcjonariuszy, kapitana Bolesty ze stołecznej esbecji i młodego wywiadowcy Jasińskiego, wynika jasno, że Macierewicz był współpracownikiem Biura Studiów SB. Bardzo ciekawe jest to, że także historycy związani z Macierewiczem, jak Sławomir Cenckiewicz, przyznają, że Biuro Studiów SB miało wyjątkowy przywilej, mogło rejestrować swoich konfidentów jako swoje ofiary. Nie jako agentów, tylko jako osoby rozpracowywane, zwalczane. Tu mamy do czynienia z podobnym manewrem, bo Macierewicz oficjalnie jest nadal osobą zwalczaną.
Czyli cały czas gra pozorów?
- Tak. Jest osobą zwalczaną przez Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych, przez stołecznych esbeków.
A jednocześnie jest kretem?
- Jest chroniony przez elitarną jednostkę, która rozbija opozycję i która, co ciekawe, ściśle współpracuje, wręcz są to powiązania osobiste, z sowieckimi służbami specjalnymi. Jeden z opiekunów Macierewicza w Biurze Studiów SB Adam Malik dostał medal od KGB w czasie, kiedy się opiekował Macierewiczem, wcześniej pracował w Moskwie. Drugi z protektorów Macierewicza, pułkownik Mikołajski, w czasie kiedy zajmuje się Macierewiczem, leci sobie do ZSRR, i to w wielkim pośpiechu. Chyba nawet w tajemnicy przed ówczesnym kierownictwem MSW, przed generałem Kiszczakiem. Bo wszystko wskazuje na to, że sfałszował sobie skierowanie na wczasy, żeby tylko polecieć do Związku Sowieckiego. Ten wyjazd jest w bardzo ciekawej koincydencji z ówczesnymi działaniami Macierewicza, to się bardzo dziwnie zbiega i jest opisane w książce [Macierewicz. Jak to się stało]. Dodatkowo jeszcze wcześniej wspominany Piotr Naimski, prawa ręka Macierewicza, chce polecieć do Stanów Zjednoczonych. Esbecy nie chcą mu na to pozwolić, przede wszystkim wywiad PRL.
Ale leci w końcu…
- Tak, bo dochodzi do niezwykłej interwencji esbeka Wojciecha Kaszkura, który ma rodzinne i personalne bliskie powiązania z Moskwą, który wymusza na swoich kolegach, żeby wypuścili Naimskiego do Stanów. On tam nawiązuje bardzo ciekawe znajomości, m.in. ze słynnym senatorem D’Amato.
Już wtedy?
- Tak. Z senatorem D’Amato, który później będzie głównym sojusznikiem Macierewicza w Stanach Zjednoczonych.
I głównym człowiekiem Putina w Waszyngtonie.
- Głównym jest, jak wszystko na to wskazuje, Donald Trump.
Ale to jest nowy człowiek, a przez całe lata w ten sposób mówiono właśnie o senatorze D’Amato.
- Tak. D’Amato pracuje dla wielkich korporacji amerykańskich, a właściwie międzynarodowych, które uzależniły amerykański wywiad kosmiczny od silników rakietowych sprowadzonych z Rosji i produkowanych przez rosyjski, państwowy, kremlowski kombinat Energomasz. Ale już w latach wcześniejszych, 80. i 90., senator D’Amato ściśle współdziałał z włoskimi rodzinami mafijnymi w Nowym Jorku, które wprowadzały sowieckich gangsterów do tego miasta. Bardzo ciekawe jest też to, jak Naimski w 1984 roku wraca do Polski. Otóż przekracza granicę w taki sposób, że ani esbecy, ani wywiad PRL, ani ówczesna straż graniczna, czyli Wojska Ochrony Pogranicza, nie wiedzą, jak on to robi. Pojawia się nagle w Polsce ku zaskoczeniu wszystkich i wywiad PRL postanawia razem z Wojskami Ochrony Pogranicza wyjaśnić tę zagadkę, ale bez skutku.
Czyli chroni go ktoś jeszcze wyżej niż wywiad i służby PRL?
- Wszystko wskazuje na to, że Macierewicza i Naimskiego chroni Biuro Studiów SB, to właściwie wiemy na pewno. A wszystko wskazuje na to, że Biuro Studiów SB robi to w porozumieniu z sowieckimi służbami specjalnymi.
I jeśli się nie mylę, to dokumentów dotyczących tego biura też za wiele nie pozostało?
- O ile wiadomo, cała dokumentacja wytworzona przez biuro została zniszczona lub ukryta. Być może w jakiejś szafie jakiegoś esbeka jeszcze ciągle jest, być może jest tam też ciągle teczka Macierewicza. Ale podsumowując, bo to jest ważne, mówimy tutaj bardzo konkretnie, podajemy konkretne fakty. Macierewicz jest faworyzowany przez esbecję, jest chroniony przez Biuro Studiów SB, pozwala mu się np. na rzekomą ucieczkę z ośrodka internowania w 1982 roku.
Jest sporo znaków zapytania, czy to faktycznie była ucieczka.
- To są właściwie wykrzykniki. To są wykrzykniki, ponieważ Macierewicz bez żadnych przeszkód wychodzi do szpitala na przepustkę, ze szpitala idzie do dentysty, od dentysty już do ośrodka nie wraca.
Idzie mówisz. Nie ucieka?
- Tak, wychodzi sobie. Ośrodek internowania informuje esbecję o jego ucieczce dopiero 11 dni po tym, jak Macierewicz ucieka. A esbecja robi wszystko, żeby go nie ścigać. Czepia się pretekstu, że pismo o ucieczce Macierewicza było podpisane nieczytelnym podpisem, więc oni nie wiedzą, czy to pismo ma moc, czy oni mają go ścigać, czy nie.
To ten dokument z okładki twojej książki?
- Nie, nie. Na okładce jest notatka z rozmowy wywiadowcy Jasińskiego z kapitanem Bolestą. Ta druga, tam gdzie jest mowa o ogólnym chronieniu Macierewicza przez Biuro Studiów SB. I wracając do sprawy ucieczki, warto przypomnieć dla porównania, że gdy Marian Piłka, opozycjonista znacznie mniej ważny od Macierewicza, uciekł ze szpitala, do którego dostał przepustkę z ośrodka internowania, to natychmiast w tym szpitalu pojawiło się kilkudziesięciu esbeków, którzy przeczesywali szpital i cały teren dookoła.
A tu?
- Tu nie. Tu szpital informuje esbecję po 11 dniach, a esbecja odpowiada, że ona nie wie, co z tym zrobić, bo jest nieczytelny podpis. To absurdalne, przecież możemy ustalić, czy podpis był ważny i kto podpisał pismo, wystarczy zadzwonić. Ale esbecy woleli odesłać pismo do ośrodka, żeby znów szło tydzień, żeby ośrodek znów coś odpisał. To jest niezwykłe i niezwykłe jest też to, że dziennikarz Radosław Gruca poszedł na spotkanie z Macierewiczem pod koniec zeszłego roku, gdzie Macierewicz rozmawiał ze swoimi zwolennikami. Gruca zapytał go, w jaki sposób opuścił ośrodek internowania, a Macierewicz odmówił odpowiedzi.
Jak zwykle.
- Tak, Macierewicz bardzo często odmawia odpowiedzi.
I teraz powiedzmy, że ta cała historia, bardzo szokująca rzeczywiście, dotyczy wiceprezesa PiS, partii aktualnie rządzącej, która na sztandarach ma hasła zwalczania „komunistów i złodziei”.
- Tak, walka z komunizmem, 30 niemal lat już po upadku komunizmu. Do niedawna jeszcze partia ta również głosiła, że walczy z wpływami Moskwy w Polsce, teraz już tak tego głośno nie mówi. To jest przypadek niesłychanej obłudy, ale nie tylko o to tu chodzi, bo z obłudą polityków stykamy się w większych lub mniejszych dawkach zawsze. Tu chodzi o nasze bezpieczeństwo narodowe i chodzi o to… czym jest PiS. Czym jest PiS bo…
Bo trzeba też zestawić to, co piszesz o powiązaniach Antoniego Macierewicza z esbecją, trzeba zestawić jeszcze z pierwszą książką, w której opisałeś relacje Antoniego Macierewicza i jego środowiska z Kremlem, z rosyjskimi służbami czy wręcz z mafią.
- Tak i druga książka tłumaczy pierwszą. Tłumaczy to, co było w pierwszej, jak nawiązały się te powiązania Macierewicza z Moskwą, wynika z tego, że już na początku lat 80,. jeśli nie wcześniej i…
No fajnego ministra obrony nam PiS załatwił. Co rusz to nowe kwiatki wychodzą.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

