Człowiek jest zwierzęciem stadnym i istnieje na ziemi od powiedzmy 200 000 lat. Na samym początku, w stanie dzikości, obowiązywały go prawa przyrody – własnych jeszcze nie spisał. Ewolucyjny sukces i stabilność ludzkiego stada były wynikiem przestrzegania pakietu tych praw w pełnym zakresie. Podobnie u lwów, psów czy innych małp. Mówimy o zachowaniach instynktownych i wyuczonych. Zwierzęta te czasem podejmują czynności, które możemy nazwać kradzieżą tylko w formie żartu. Jeśli ktoś na serio nazwie takie zachowanie kradzieżą to znaczy, że nie ma pojęcia o ekologii i biologii w ogóle. Najsilniejszy w stadzie psów pierwszy ucztuje by zachować swoje biologiczne pierwszeństwo i nadal skutecznie zarządzać stadem. Lew nie poluje. Odgania lwice od zdobyczy, a one nie protestują bo w lwic interesie jest by samiec był silny i zachował sprawność, którą łatwo utracić podczas polowania. U ludzi jest podobnie, mężczyźni polują i jedzą pierwsi, na końcu dzieci. Te dominujące osobniki zawsze narażone są na utratę posiłku, a reszta zawsze będzie podejmować próby uszczknięcia kęsa z pańskiego stołu. Mamy tu biologiczne podstawy kradzieży, która kradzieżą nie jest. Jeśli uprzemy się jednak i całkiem poważnie nazwiemy to kradzieżą to ma ona tylko pozytywne dla całego stada skutki, czyli kradzież jest dobra. Czy mamy absurd? Tylko wtedy jak nazwiemy to kradzieżą. Człowiek w stanie dzikim nie znał pojęcia własności prywatnej, więc o kradzieży nie było mowy i brak również uzasadnienia. Jeśli jeden ukradnie dzidę drugiemu to i tak z niej nie skorzysta bo dzida jest dostosowana do budowy ciała, specyficznych cech i zdolności motorycznych drugiego. Używając w trakcie polowania takiej dzidy ten pierwszy może obniżyć swoją skuteczność i oczywiście wykluczy z polowania drugiego. W efekcie obniży sprawność całej grupy i szansę na upolowanie obiadu. To z kolei doprowadzi lub może doprowadzić do rozpadu wspólnoty i śmierci głodowej jej członków. Dobrze o tym wiedzieli, nie musieli czekać na objawienie i wprowadzać zasady moralne bo najsilniejszą motywacją było przetrwanie i to była ich cała mądrość. Kradzież dzidy w tym ujęciu jest szaleństwem. Jak już pojawiła się własność prywatna to pojawiła się kradzież, która jest zła. Wprowadzono kodeksy. Pojawiło się również pojęcie grzechu, który jest złem i jest postawą sprzeczną z nakazami bogów. Zapisy o zakazie kradzieży wprowadzili ludzie bogaci by zabezpieczyć swoje bogactwo – co oczywiste. Mniej oczywisty jest ukryty żart, że prawa wprowadzano
„….aby złych i nikczemnych wytracić, aby silny słabego nie krzywdził…..” (Hammurabi).
Bogowie, zainteresowani intelektualnym rozwojem człowieka, jako niezbędną pomoc w uładzeniu stosunków społecznych przekazali ludziom masę kodeksów zabezpieczając (co ciekawe) głównie interes wyższych warstw społecznych. Los biedoty, niewolników feudalnych zależał od fanaberii tych pierwszych co zgodne było z wolą bogów i porządkiem jaki ustanowili. Taki był początek religijnej moralności. Taka jest prawda, bo innej nie ma (jak powiedział jeden profesor
)
Historycznie patrząc za kradzież karą była dekapitacja lub amputacja czegoś. To wystarczy by skutecznie wgrać człowiekowi niechęć do kradzieży. Podobnie z psem. Uczenie czworonoga rozmaitych sztuczek jest niezwykle proste. Odpowiednie warunkowanie pozytywne i po 2 tygodniach pies nie będzie srał w domu i nie trzeba nic przypominać, więcej tego nie zrobi, chyba że chory lub zamknięty na 12 godzin. To dotyczy wszystkich psów, ludzi także.
„Kradzież jest zła” – nie jest zasadą uniwersalną. Ta zasada nie wynika z natury człowieka, a wynika z kodeksu co został zredagowany w jakimś tam momencie rozwoju człowieka. W kodeksie ustalono jakie zachowania są niewłaściwe, a postępowanie wbrew nazwano grzechem, który jest zły, a nie dobry. Teraz, jeśli „kradzież jest zła” – nie jest zasadą uniwersalną to śmiało stawiam hipotezę, że nie pochodzi od Wszechmogącego Boga.
„….aby złych i nikczemnych wytracić, aby silny słabego nie krzywdził…..” (Hammurabi).
Bogowie, zainteresowani intelektualnym rozwojem człowieka, jako niezbędną pomoc w uładzeniu stosunków społecznych przekazali ludziom masę kodeksów zabezpieczając (co ciekawe) głównie interes wyższych warstw społecznych. Los biedoty, niewolników feudalnych zależał od fanaberii tych pierwszych co zgodne było z wolą bogów i porządkiem jaki ustanowili. Taki był początek religijnej moralności. Taka jest prawda, bo innej nie ma (jak powiedział jeden profesor
)Historycznie patrząc za kradzież karą była dekapitacja lub amputacja czegoś. To wystarczy by skutecznie wgrać człowiekowi niechęć do kradzieży. Podobnie z psem. Uczenie czworonoga rozmaitych sztuczek jest niezwykle proste. Odpowiednie warunkowanie pozytywne i po 2 tygodniach pies nie będzie srał w domu i nie trzeba nic przypominać, więcej tego nie zrobi, chyba że chory lub zamknięty na 12 godzin. To dotyczy wszystkich psów, ludzi także.
„Kradzież jest zła” – nie jest zasadą uniwersalną. Ta zasada nie wynika z natury człowieka, a wynika z kodeksu co został zredagowany w jakimś tam momencie rozwoju człowieka. W kodeksie ustalono jakie zachowania są niewłaściwe, a postępowanie wbrew nazwano grzechem, który jest zły, a nie dobry. Teraz, jeśli „kradzież jest zła” – nie jest zasadą uniwersalną to śmiało stawiam hipotezę, że nie pochodzi od Wszechmogącego Boga.

