pilaster napisał(a):We wczorajszym poście wyjaśniłem z jakiego powodu nie mogę zaliczyć zakazu kradzieży do praw uniwersalnych. To, że napisałem:Teista napisał(a): Tak więc religijne etyki mają swoje źródło w uniwersalnych prawach przyrody,
Owszem. Dlatego oczekuje pilaster na wyjaśnienie dlaczego nie można kraść w hipermarkecie na podstawie uniwersalnych praw przyrody.
Cytat:Tak więc religijne etyki mają swoje źródło w uniwersalnych prawach przyrody, uważnej obserwacji przyrody i doświadczeniu człowieka w postępowaniu z przyrodą.nie oznacza, że wszystkie zasady moralne w ramach systemu mają swoje źródło w uniwersalnych prawach przyrody. Czerpią również z protoateistycznej myśli człowieka. Przykładem kolejnej nieuniwersalnej zasady jest aby dzień święty święcić. Nie mogę więc wyjaśnić Twojego dylematu, bo ten zakaz, podobnie jak powyższy przykład nie wynika z uniwersalnych praw przyrody.
Jednak nie byłbym sobą gdybym nie przedstawił opcji przeciwnej, atakując samego siebie. Jedziemy. Instynkt samozachowawczy to najmocniejszy mechanizm obronny. Są w niego wyposażone wszystkie organizmy poczynając od bakterii i pleśni, a kończąc na człowieku. Zwierzęta walczą o zachowanie życia na różnych poziomach – immunologicznym, behawioralnym, kulturowym. Lwy chronią zajmowany teren czyli dostępu do zasobów, a człowiek pierwotny chroni swój teren podobnie jak lew. Niektóre zwierzęta budują konstrukcje, które też są chronione – ptaki, bobry, człowiek. Ten teren i te konstrukcje są jakby przedłużeniem fenotypu i od nich też zależy przetrwanie osobnika. Genotyp sprytnie kieruje fenotypem i mamy kontynuacje życia od miliarda lat. Obecnie hipermarket jest takim „przedłużeniem” fenotypu właściciela sklepu, takie gniazdo lub żeremie. To jego krwawica, która zapewnia bezpieczne życie i przyszłość potomstwu. Jest to jego nagroda za trud i będzie bronił jak lew swojego terenu, a każda strata, nawet najdrobniejsza będzie dla niego stratą niepowetowaną. Lampart kradnąc batonika wyrządza krzywdę właścicielowi sklepu, a sam, jeśli wdrukowano mu za młodu jakiś system zasad, czuje się podle, choć nie musi. W takim ujęciu można powiedzieć, że zakaz kradzieży wyewoluował z instynktu samozachowawczego czyli w prostej linii z uniwersalnych praw przyrody. Jest w tym jednak pewien mały kłopot. Jak napisałem we wcześniejszym poście, obserwujemy u zwierząt zachowania, które pod specjalnymi warunkami nazwiemy kradzieżą i są zaliczane do tzw. walki o byt, a sterowane znów tym nieszczęsnym instynktem samozachowawczym. Wtedy jeden traci, a drugi zyskuje. Odnosząc to do ludzi, w sytuacji gdy Lampart trafia do więzienia bo właściciel capnął go na gorącym uczynku mamy do czynienia nie z przestrzeganiem praw natury, a z przestrzeganiem praw stworzonych przez ludzi. W świecie zwierząt „złodziej” złapany na gorącym uczynku jest przeganiany, a karą za nieskuteczne podebranie posiłku jest głód, który i tak zostanie zaspokojony później. U ludzi kara jest często niewspółmierna do szkodliwości popełnionego czynu: śmierć, odjęcie dłoni lub 2 lata więzienia za batonik. Czuję, że wyszło „pół na pół”. Można uzasadnić iż prawna ochrona prywatnej własności pochodzi z uniwersalnych zasad przyrody, jednak te ludzkie prawa obejmują także karę za przestępstwo i to już na pewno nie jest zgodne z tymi uniwersalnymi zasadami.
Wybieram opcję pierwszą bo jest łatwiejsza do uzasadnienia. Nie można zabronić kraść w hipermarkecie wychodząc z uniwersalnych praw przyrody ponieważ te uniwersalne prawa nie obejmują pojęcia własności prywatnej, a jeśli tak to i sama kradzież jest pojęciem bezprzedmiotowym.

