Teista napisał(a): Teraz o Onanie. Moim zdaniem ta historia dla Nas nie ma żadnego znaczenia. KK dopuszcza stosowanie naturalnej antykoncepcji – kalendarzyk i stosunek przerywany. Dla żydów popełnił straszny grzech i poniósł zasłużoną karę, dla Nas jego metoda jest pod względem moralnym obojętna.
Historia Onana jest w powszechnym odbiorze tak źle zrozumiana, jak tylko się da. Żydom nie była nigdzie wzbroniona ani masturbacja, ani antykoncepcja. Nie ma tym polegał grzech Onana, ale na próbie obejścia prawa lewiratu.
W skrócie, sprawa przedstawia się tak: Żył sobie zamożny pan Juda, który miał starszego syna Era, młodszego Onana i jeszcze paru młodszych. Zgodnie z obowiązującym Żydów prawem pierworodztwa cały majątek ojca winien odziedziczyć Er, a po śmierci Era - najstarszy syn Era itd. Jednak pechowo stało się tak, że Er zmarł młodo, przed ojcem, i przed dochowaniem się własnego syna. Normalnie więc dziedzicem zostałby drugi syn Judy - Onan - ale tu właśnie wchodzi mu w drogę dziwaczne prawo lewiratu. Według tego egzotycznego dla nas prawa po śmierci bezdzietnego, a żonatego męża jego brat ma obowiązek spłodzić syna z wdową po bracie. Ten syn formalnie uznany zostawał za syna zmarłego. Czyli - świętym obowiązkiem Onana było spłodzenie syna starszego brata, który to syn odebrałby dziedzictwo dziadka, które w przeciwnym wypadku przypadłoby Onanowi! Nic więc dziwnego, że przez oszustwo próbował wykręcić się od tego obowiązku - "no widzicie, ludzie, Bóg mi świadkiem, że dopełniam obowiązku dobrego brata, sieję i sieję, ale cóż, ona bezpłodna jakaś. Z ciężkim sercem muszę wziąć na siebie ten majątek..." I za ową próbę oszustwa został ukarany, z czego morał: nie kombinuj. Nic innego.

