Wracając do pierwszego postu
brytyjski historyk sformułował prawo zwane syndromem Parkinsona, które w uproszczeniu mówi, że urzędnik zawsze znajdzie sobie pracę, tak żeby być bardzo zajęty. Innymi słowy, olbrzymia część biurokratów poświęca gros swojego czasu na wykonywanie zadań, które są potrzebne innym urzędnikom, a tylko niewielką część ich pracy to rzeczywiste usługi dla obywateli.
To dotyczy nie tylko urzędników, ale również prywatnych firm. U mnie tak jest - stara gwardia siedzi po kilkanaście lat w jednej firmie co przeradza się w kolesiostwo. I później już leci...
brytyjski historyk sformułował prawo zwane syndromem Parkinsona, które w uproszczeniu mówi, że urzędnik zawsze znajdzie sobie pracę, tak żeby być bardzo zajęty. Innymi słowy, olbrzymia część biurokratów poświęca gros swojego czasu na wykonywanie zadań, które są potrzebne innym urzędnikom, a tylko niewielką część ich pracy to rzeczywiste usługi dla obywateli.
To dotyczy nie tylko urzędników, ale również prywatnych firm. U mnie tak jest - stara gwardia siedzi po kilkanaście lat w jednej firmie co przeradza się w kolesiostwo. I później już leci...
Jeśli tylko czekasz na cokolwiek, to już jesteś na złej drodze

