Żarłak napisał(a): Maciej był proszony przez Ziemowita o wyjaśnienie obrazów planet uwiecznionych na fotografiach, ale oczywiście tego nie zrobił, bo przeczą one bzdurom, które wypisuje.
Sprawa jest bardziej skomplikowana... Jak pokazywał Imre Lakatos, każda teoria naukowa ma "pas ochronny" w ramach którego odrzuca obserwacje z nią niezgodne. Robi to każda teoria, w tym także teorie naukowe, bo inaczej nigdy żadna teoria nie mogła by być sformułowana. Postawę bez "pasa ochronnego" nazywa się "naiwnym falsyfikacjonizmem" i jej elementy prezentują płaskoziemcy ("oto zdjęcie niezgodne z teorią o kulistej Ziemi, a więc obaliłem tę teorię!"). Oczywiście gdy pokazuje im się obserwacje przeczące teorii płaskiej Ziemi, natychmiast porzucają "naiwny falsyfikacjonizm" i natychmiast przechodzą w postawę super "pasa ochronnego", czyli by teorię rdzeniową obronić próbują wyjaśnić falsyfikującą ją obserwacje na bazie innych hipotez pomocniczych (najczęściej powoływanych ad hoc) - "to co widać na niebie, to tylko projekcja na firmamencie".
W praktyce my (kuloziemcy) także stosujemy ten zabieg. Gdy Maciej pokazuje nam fotografię niezgodną z teorią Ziemi kulistej, nie uznajemy, że teoria ta została obalona, bo są obserwacje które jej przeczą, ale odwołujemy się do hipotezy pomocniczej - "obraz jest wynikiem refrakcji atmosferycznej".
Dowcip polega na tym, że założenie o projekcji na firmamencie nie jest żadną spójna teorią, ale powołaną ad hoc, nierealistyczną hipotezą, nieuznawaną przez nikogo, włącznie z płaskoziemcami (na pytania o naturę firmamentu odpowiadają zazwyczaj - nie wiem jak powstał, ani jak działa, ani nie mam dowodów na jego istnienie, ale ty nie masz dowodów, że go nie ma, och jejku masz dowody, że go nie ma, ale w takim razie muszą być sfałszowane, więc ja ich nie uznaje) a nasza hipoteza pomocnicza jest świetnie opisaną oraz przebadaną na wszelkie możliwe sposoby teorią naukową, którą nawet płaskoziemcy (w tym Maciej1) uznają.
Tak więc możemy w sposób, który muszą uznać, wyjaśnić, że ich obserwacje można wyjaśnić nie gwałcąc zasady brzytwy Ockhama.
I dlatego na tym się skupiłem i uznałem, że rozpraszanie się na inne argumenty nie ma sensu.
Jestem już blisko, bo Maciej1 złapał się w swoje własne sidła i zalinkował filmy robione przez innego płaskoziemca, które jednoznacznie pokazują, że refrakcja atmosferyczna sprawia, iż obraz horyzontu raz wygląda jak na Ziemi płaskiej, a raz jak na okrągłej, czyli fotografie horyzontu nie są dowodem rozstrzygającym w kwestii kulistości Ziemi. Dodatkowo gdy analizujemy te obrazy zgodnie z założeniami Macieja1, obrazy te jednoznacznie wykazują, że refrakcja była silniejsza gdy Ziemia wyglądała na płaską i była nieznaczna, gdy wyglądała na okrągła.
Dla osób niezapoznanych z wywodami Lakatosa polecam choćby "Czym jest to zwiemy nauką" Chalmersa, a dla leniwych zacytuję Wikipedię:
"Lakatos szukał podejścia metodologicznego, które pozwalałoby pogodzić te sprzeczne stanowiska, a jednocześnie mogłoby dostarczyć racjonalnego i zgodnego z faktami historycznymi oglądu postępu dokonującego się w nauce.
Dla Lakatosa to, co uważamy za „teorie” to w gruncie rzeczy zespoły teorii odwołujących się do wspólnych idei – twardego rdzenia (hard core) w terminologii Lakatosa. Owe zespoły teorii Lakatos nazwał programami badawczymi – uczeni zaangażowani w dany program badawczy będą starali się chronić jego rdzeń przed falsyfikacją za pomocą hipotez pomocniczych. Podczas gdy dla Poppera podejście takie dyskredytuje tworzone ad hoc hipotezy, Lakatos pokazuje, że budowanie pasa ochronnego hipotez roboczych wokół rdzenia programu badawczego nie zawsze jest czymś złym. Zamiast pytać, czy hipoteza jest prawdziwa czy fałszywa, Lakatos sugeruje, by rozważyć, czy program badawczy jest postępowy czy się degeneruje. Postępowy program badawczy rozpoznajemy po odkrywaniu przez niego nowych i zdumiewających faktów. Program, który się degeneruje przejawia się brakiem rozrostu, lub tym, że jego pas ochronny nie prowadzi do niczego nowego.
Lakatos szedł tutaj za myślą Quine’a, że główną ideę każdej teorii można bronić przed atakami, kierując je przeciwko innym jej składnikom (holizm epistemologiczny). Tę trudność falsyfikacjonizmu dostrzegał również sam Popper.
Falsyfikacjonizm przyjmował bowiem, że naukowcy tworzą teorie, a Natura ogranicza się do wyrażenia swego NIE w formie niespójności obserwacji. Według Poppera, podtrzymywanie teorii w sytuacji, gdy Natura je odrzuciła jest irracjonalne, a jednak Kuhn pokazał, że jest to dość powszechną praktyką. Według Lakatosa zaś nie jest tak, że my przedkładamy teorię, a Natura zgłasza swe weto; jest raczej tak, że przedkładamy całą gęstwinę teorii, a natura mówi <<to niespójne>>. Niespójność tę można usunąć nie zmieniając programu badawczego – można zostawić twardy rdzeń, a zmienić jedynie hipotezy pomocnicze."

