anbo napisał(a): Wiem, temat był wałkowany, ale który nie był?Gratuluję znaleziska. Też zbierasz wariatów? Ja poznałem panią, która wierzy, że jej synowi na koloniach wszczepili cipa kontrolującego umysł, dlatego stał się niegrzeczny.
Nie wiem, czy na tym forum tacy są, ale znam ludzi, którzy biblijny tekst o Adamie, Ewie i owocu z zakazanego drzewa traktują dosłownie.
Cytat: Jakie z tego wynikają problemy to chyba powszechnie wiadomo, ale przypomnę: Jahwe kłamał mówiąc, że człowiek umrze po zjedzeniu zakazanego owocu, wąż powiedział prawdę;Znaczy co, Adam żył wiecznie?
Cytat:człowiek został ukarany ponieważ zrobił źle, a przecież przed zjedzeniem owocu z drzewa poznania dobra i zła nie wiedział, co jest złe, na przykład niesłuchanie Jahwe.No nie. Został ukarany nie za to, że "zrobił źle", tylko za to, że zrobił to, czego Jahwe wyraźnie kazał mu nie robić. Ocena moralna tego postępku jest zupełnie nieistotna. Jak gospodarz domu każe ci zdjąć buty, to albo zdejmujesz, albo jego dom opuszczasz - nie ma żadnego znaczenia, czy noszenie butów jest "złem".
Cytat:Gdyby człowiek pozostał na niższym poziomie (zjedzenie zakazanego owocu dało mu wiedzę) mógłby żyć wiecznie (bo nie zostałby prewencyjnie wygnany z raju).No. Taki jest podstawowy morał tego mitu. Czemu to stanowi problem?
Cytat:Są też problemy niezależnie od tego, czy biblijny tekst potraktujemy dosłownie czy metaforycznie: dziedziczenie kary za to, czego się nie zrobiło; niezgodność z T(eorią) E(wolucji).To jest oczywiście problem tych, co biorą mit za opis fizycznej rzeczywistości, ale nie problem normalnych ludzi. Natomiast problemem chrześcijan - nawet tych normalnych - jest przywiązanie do arystotelizmu, wiara w jakąś "istotę człowieka" i to, że coś albo jest człowiekiem, albo nieczłowiekiem. Taki pogląd oczywiście nie da się pogodzić z ewolucjonizmem. Tylko że on nijak nie wynika z religii chrześcijańskiej, został do niej w pewnym momencie historycznym przyklejony i za nic nie chce się odkleić, a wielu fizolofów chrześcijan chętniej rezygnuje z Jezusa, niż z poganina Arystotelesa.
W tym miejscu przejdę do sprawy według mnie najbardziej kłopotliwej dla wierzących w grzech pierworodny czyli niezgodność z nauką: według TE nie było czegoś takiego jak pierwsza para ludzka, od której pochodzi reszta ludzi.
Cytat:Inny problem: oczywiście nie można dziedziczyć czyny, więc dziedziczenie grzechu pierworodnego należy rozumieć jako dziedziczenie określonej natury po grzechu pierwszych rodziców - dziedziczy się to w genach czy jak?To jest akurat to miejsce, w którym chrześcijaństwo doskonale się z nauką zgadza. Człowiek to taka chciwa małpa. I owszem, swój egoistyczny małpizm dziedziczymy w genach. Wszyscy. Nie da się go pozbyć, żadną psycho socjo techniką. Ale można jednak go "odkupić", wykorzystać naturalne instynkty człowieka tak aby służyły dobru. Jest to koncepcja zasadniczo różna od oświeceniowej koncepcji tabula rasa, według której odpowiednimi wpływami można człowieka uczynić czymkolwiek, np. szczerym komunistą.

