Obejrzałem. Jest niezły. I przykuwa do ekranu od samego początku. A w przypadku tak starych filmów nie jest to takie oczywiste.
Scena w restauracji jest naprawdę orgią zniszczenia. Ale co z tym wątkiem humorystycznym? Wydał mi się on zbyt absurdalny. Zupełnie nie przystaje do reszty filmu i w sumie nie jestem pewien czy twórca chciał dać widzowi odpocząć poprzez użycie takiego elementu? A może znalazło się to tam w myśl powiedzenia "głupi ma szczęście"? Tylko z tym miałem zgrzyt.
Poza tym to fajny film. Główny aktor faktycznie bardzo przekonywający. : )
Scena w restauracji jest naprawdę orgią zniszczenia. Ale co z tym wątkiem humorystycznym? Wydał mi się on zbyt absurdalny. Zupełnie nie przystaje do reszty filmu i w sumie nie jestem pewien czy twórca chciał dać widzowi odpocząć poprzez użycie takiego elementu? A może znalazło się to tam w myśl powiedzenia "głupi ma szczęście"? Tylko z tym miałem zgrzyt.
Poza tym to fajny film. Główny aktor faktycznie bardzo przekonywający. : )
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

