bert04 napisał(a): Ech, znowu flejm o katolickości Hitlera. A więc po kolei.Bercie, flejm o katolickości Hitlera będzie się powtarzał co najmniej tak długo, jak długo przedstawiciele Kościoła będą pisać tak:
ks. dr hab. Piotr Majer, prof. UPJP2, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie napisał(a):Odstępca nie przestaje być katolikiem
Nawet jeśli starania duszpasterza nie będą owocne, apostazja zostanie dokonana i w księdze chrztu pojawi się wzmianka o wystąpieniu z Kościoła formalnym aktem danej osoby – nie przestanie ona być katolikiem. Wynika to z dogmatycznego pryncypium nieutracalności łaski chrztu – kto raz został wszczepiony w Chrystusa, jest złączony z Nim na zawsze i nie zmieni tego żaden formalnie dokonany akt. „Semel catholicus, semper catholicus”: kto raz stał się katolikiem, ten będzie nim na zawsze – ta zasada nigdy nie przestała w Kościele obowiązywać. Prawną i praktyczną konsekwencją tego jest niemożność usunięcia z księgi ochrzczonych aktu chrztu osoby, która złożyła formalne oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła. Choć nie może ona korzystać ze wszystkich praw, pozostaje nadal członkiem Kościoła katolickiego.
No i bardzo mi przykro, według uczonych funkcjonariuszy KRK Adolf Hitler do końca życia był katolikiem, niezależnie od tego, czy wyrażał się np. tak
Adolf Hitler napisał(a):Najcięższym ciosem, jaki kiedykolwiek ugodził ludzkość, było przyjście chrześcijaństwa. Bolszewizm jest jego nieślubnym dzieckiem. Oba są wynalazkami Żydów. Żydzi, którzy podstępnie wprowadzili chrześcijaństwo do starożytnego świata, aby go zniszczyć, stosują ten sam chwyt współcześnie. Przyczyna, dlaczego świat starożytny był tak czysty, jasny i spokojny, polega na tym, że nie były mu znane dwie wielkie plagi: syfilis i chrześcijaństwo.No niestety, przez takie poglądy jedynie "utracił pełną łączność z Kościołem" i nie mógł korzystać ze wszystkich praw, ale według samych ks. prof. dr habów katolikiem być nie przestał. Rzecz jasna nie widzę powodów, dla których ateista miałby używać kościelnej definicji katolika, zamiast normalnej, czyli "ktoś wyznawcą religii x jest wtedy i tylko wtedy, gdy uznaje się za wyznawcę religii x". Dlatego oczywiście "Hitler był katolikiem" to jest trollowanie. Ale trollowanie ma przecież swój cel i dobitnie pokazuje, jak bardzo "dynamiczne" jest rozumienie katolicyzmu w samym katolicyzmie i jak zmienia się w zależności od tego, co za pomocą definicji chcemy uzyskać: wyjątek od działań GIODO, czy odcięcie się od złych ludzi formalnie będących katolikami.

