Quinque napisał(a): No ale to ty pierwszy zacząłeś głosic o pierwszej parze ludzkiejNapisałem (mniej więcej), że teza, że wszyscy kiedykolwiek żyjący ludzie pochodzą od jednej pary ludzkiej jest niezgodna z TE i to podtrzymuję.
Załóżmy, że jednak wszyscy ludzie pochodzą od jednej pary, nazwijmy ich Adamem i Ewą. Ponieważ problem rozpatrujemy na gruncie TE, Adam i Ewa nie zostali stworzeni, ale zrodzeni. Adam miał tatę i mamę oraz Ewa miała tatę i mamę (różnych, jeśli nie były to związki kazirodcze), ci tak samo, itd., czyli Adam i Ewa mieli nie tylko rodziców, ale też dziadków i pradziadków, a także równolegle z nimi żyjących kuzynów. Jeżeli dopiero Adam i Ewa byli ludźmi to zrodzili się z nie-ludzi. Stąd moje pytanie: jaki według ciebie pojawił się nowy czynnik u Adama i Ewy (za sprawą Boga), że oni są ludźmi, a ich rodzice ludźmi nie byli (tak samo dziadkowie, pradziadkowie oraz kuzyni i kuzynki, a także ich potomstwo, które żyło z nimi równolegle)?
Musimy też wtedy przyjąć, że Adam i Ewa nie rozmnażali się z nie-ludźmi, a także ich potomstwo nie rozmnażało się z potomstwem nie-ludzi chociaż żyli obok siebie. Czyli były ludzkie związki kazirodcze (z marną szansą przeżycia) oraz związki nie kazirodcze (z o wiele większą szansą przeżycia). Kolejny problem: jak myślisz, jak nie-ludzie traktowali swoich ludzkich, żyjących wyłącznie w związkach kazirodczych kuzynów? Problemy: kryterium "ludzkości", szansa przeżycia potomków związków kazirodczych z jednoczesnym wyginięciem potomków związków nie kazirodczych, szansa przeżycia małej grupy ludzi odseparowującej się od reszty społeczeństwa, w którym żyli.
zefciu napisał(a): Skutkiem [chrztu] jest uczestnictwo w nowym życiu w Chrystusie.Cokolwiek znaczy "uczestnictwo w nowym życiu w Chrystusie": mają na to szansę ludzie nie ochrzczeni nie z własnej winy, ale z przyczyn obiektywnych (na przykład z uwagi na czas i miejsce życia)?

