bert04 napisał(a): Wyjaśnijmy może po raz kolejny, że nikt mnie z katolika nie wyganiał. [...].Chyba cię nieco zirytowałem; jesli tak to przepraszam. Cenię u ciebie kulturę dyskusji i merytoryczność, nie miałem nic zlego na myśli, moje pytanie było w zasadzie retoryczne (z domieszką - być może niepotrzebnego - dowcipu); w zasadzie chcialem się tylko przywitać.
bert04 napisał(a): No to teraz [anbo: zjedzenie zakazanego owocu było potrzebne do nabycia umiejętności rozróżniania dobrej decyzji od złej] już przesadzasz z literalizmem. Co możemy założyć o ludziach w raju? Byli bezmózgowcami, którzy nie potrafili zadbać o własne przeżycie?Brak umiejętności oceny nieposłuszeństwa Bogu nie musi być (i raczej nie jest) tej samej kategorii umiejętnością, co ocena słuszności wyborów (dobry czy zły) stawianych przez codzienne życie (podałeś przykłady dalej). Jedyną wskazówką jest przykład z zobaczeniem, że jest się nagim - czy to jest wiedza potrzebna do przeżycia i tej samej kategorri, co twoje przykłady? Chyba się zgodzisz, że nie?
bert04 napisał(a): Dobra, to trochę upraszcza dyskusję. Można założyć, że Adam znał śmierć.Według mnie to oczywiste. Musiał to rozumieć, skoro śmiercią mu zagrożono, pewnie też widywal w raju śmierć zwierząt.
bert04 napisał(a): Można założyć, że postępował tak, żeby jej uniknąć. Można założyć, że jadł, pił, nie topił się w sadzawkach. Dlatego pod względem logicznym komunikat Boga był jasnym przekazem. Nie "Jeżeli zjesz ten owoc, to będzie mi przykro, zrobisz mi spory zawód, bo zaufałem Ci w tak prostej sprawie a ty mi taki numer wycinasz". Nie, komunikat jest jasny, na poziomie zrozumienia i doświadczenia Adama, nic, co by stworzenie na jego "levelu" rozwoju mogło nie zrozumieć.Zgoda, to brzmi przekonująco. Ale to nadal nie jest rozumienie tego, że źle jest nie ufać Bogu, nie słuchać go. Źle jest zrobić coś, co doprowadzi do śmierc, czyli inna kategoria, inna umiejętność niż ocena bezwzględnego ufania Bogu. Wąż powiedział, że zjedzenie zakazanego owocu nie doprowadzi do śmierci, człowiek mu zaufał i zjadł owoc, bo nie wierzył już w skutek w postaci śmierci. Z Adamem jest jeszcze inaczej niż z Ewą, bo na jej przykładzie zobaczył, że przestroga Jahwe to był fałszywy straszak (konsekwencje okazały się być inne, jak się wkrótce pierwsi ludzie przekonali) - dlaczego miałby nadal ufać jahwe skoro przekonał się, że Jahwe kłamał?
bert04 napisał(a): Nie, to jest problem kogoś, kto próbuje analizować teksty biblijne za pomocą narzędzi logiki.A dlaczego miałoby się tego nie robić? Dlaczego logika miałaby nie dotyczyć analizy biblijnego tekstu, zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś ją traktuje literalnie? Niech będzie konsekwentny!
bert04 napisał(a): Biologia zna pojęcie mitochondrialnej Ewy i Y-chromosomonalnego Adama, choć nie jest nadal zgodna co do tego, kiedy istnieli i czy była między nimi różnica czasu i czy się w ogóle spotkali. Ale sama idea "jednego wspólnego przodka" nie jest bynajmniej nienaukowa.Mitochondrialna Ewa była co najwyżej wspólną przodkinią wszystkich współcześnie żyjących ludzi, a nie wszystkich kiedykolwiek żyjących ludzi, to samo dotyczy y-chromosomonalnego Adama, więc ten argument - sorry bert04 - nie jest dobry.
Na resztę odpowiem później, najpewniej dopiero wieczorem.

