Ponieważ chcesz napisać jeszcze coś wieczorem, to poniższe:
Tu nawet Twoje literalne podejście Ci nie pomoże. Gdyby traktować tekst "w dniu w którym umrzesz", to Adam powinien odczekać 24 godziny, a przynajmniej minimum do zmierzchu. Oczywiście możemy też założyć, że Adam nie potrafi oceniać konsekwencji, jeżeli leżą dalej niż 5 minut po czynie, jak małe dziecko właśnie. Nie zmienia to faktu, że ciąg opowieści rajskiej dzieje się "jednym ciurkiem", Ewa je owoc, podaje Adamowi, ten zjada, oboje chowają się w krzakach, po czym następuje pora dnia (?!) w której Bóg przechadza się po ogrodzie.
Można nawet zaryzykować spekulację, że gdyby Bóg nie znalazł dwójki ludzi i nie wyklął ich z wszelkimi konsekwencjami, do wieczora by pomarli. Ale to tylko taka luźna myśl. Na potrzeby naszego rozważania wystarczy wykazać, że w momencie zjedzenia owocu Adam jeszcze nie mógł być "rozczarowany" Bogiem. Co do Ewy to takie rozumowanie nie ma miejsca w ogóle.
Bo logika traktowana zbyt literalnie prowadzi do paradoksów, które później mozolnie trzeba odkręcać. Jak Achilles i żółw, żeby daleko nie szukać. Dlatego oprócz "czystej" logiki należy też uwzględnić intencję autora. Inaczej wychodzi jak w tym dowcipie, w którym informatyk przynosi do domu sześć kartonów mleka, bo były jajka.
A to już kwestia definicji, co nazywamy "ludź". Jeżeli Kain po wypędzeniu, zakłada rodzinę, to możemy założyć, że skądś sobie jakąś partnerkę życiową przygruchał. Niezależnie, czy będzie ona dla nas "ludziem" czy "nieludziem", ich potomstwo już bezapelacyjnie będzie ludźmi. Podobnie możemy rozwiązać problem poligenezy: nawet jeżeli jakaś część genotypu homo sapiens rozwijała się równolegle, to na końcu dnia, najpóźniej po wyginięciu (wchłonięciu?) neandertalczyków jesteśmy wszyscy z jednego pnia. I wszyscy żyjemy pod konsekwencjami czynu sprzed (metaforycznie!) 6019 lat.
anbo napisał(a): (...)Jedyną wskazówką jest przykład z zobaczeniem, że jest się nagim - czy to jest wiedza potrzebna do przeżycia i tej samej kategorri, co twoje przykłady? Chyba się zgodzisz, że nie?... jest w zasadzie powtórzeniem mojej tezy, więc zgody nie wymaga. Może raczej - jakiegoś wyprowadzenia wniosków.
Cytat:Zgoda, to brzmi przekonująco. Ale to nadal nie jest rozumienie tego, że źle jest nie ufać Bogu, nie słuchać go. Źle jest zrobić coś, co doprowadzi do śmierc, czyli inna kategoria, inna umiejętność niż ocena bezwzględnego ufania Bogu. Wąż powiedział, że zjedzenie zakazanego owocu nie doprowadzi do śmierci, człowiek mu zaufał i zjadł owoc, bo nie wierzył już w skutek w postaci śmierci. Z Adamem jest jeszcze inaczej niż z Ewą, bo na jej przykładzie zobaczył, że przestroga Jahwe to był fałszywy straszak (konsekwencje okazały się być inne, jak się wkrótce pierwsi ludzie przekonali) - dlaczego miałby nadal ufać jahwe skoro przekonał się, że Jahwe kłamał?
Tu nawet Twoje literalne podejście Ci nie pomoże. Gdyby traktować tekst "w dniu w którym umrzesz", to Adam powinien odczekać 24 godziny, a przynajmniej minimum do zmierzchu. Oczywiście możemy też założyć, że Adam nie potrafi oceniać konsekwencji, jeżeli leżą dalej niż 5 minut po czynie, jak małe dziecko właśnie. Nie zmienia to faktu, że ciąg opowieści rajskiej dzieje się "jednym ciurkiem", Ewa je owoc, podaje Adamowi, ten zjada, oboje chowają się w krzakach, po czym następuje pora dnia (?!) w której Bóg przechadza się po ogrodzie.
Można nawet zaryzykować spekulację, że gdyby Bóg nie znalazł dwójki ludzi i nie wyklął ich z wszelkimi konsekwencjami, do wieczora by pomarli. Ale to tylko taka luźna myśl. Na potrzeby naszego rozważania wystarczy wykazać, że w momencie zjedzenia owocu Adam jeszcze nie mógł być "rozczarowany" Bogiem. Co do Ewy to takie rozumowanie nie ma miejsca w ogóle.
Cytat:A dlaczego miałoby się tego nie robić? Dlaczego logika miałaby nie dotyczyć analizy biblijnego tekstu, zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś ją traktuje literalnie? Niech będzie konsekwentny!
Bo logika traktowana zbyt literalnie prowadzi do paradoksów, które później mozolnie trzeba odkręcać. Jak Achilles i żółw, żeby daleko nie szukać. Dlatego oprócz "czystej" logiki należy też uwzględnić intencję autora. Inaczej wychodzi jak w tym dowcipie, w którym informatyk przynosi do domu sześć kartonów mleka, bo były jajka.
Cytat:Mitochondrialna Ewa była co najwyżej wspólną przodkinią wszystkich współcześnie żyjących ludzi, a nie wszystkich kiedykolwiek żyjących ludzi, to samo dotyczy y-chromosomonalnego Adama, więc ten argument - sorry bert04 - nie jest dobry.
A to już kwestia definicji, co nazywamy "ludź". Jeżeli Kain po wypędzeniu, zakłada rodzinę, to możemy założyć, że skądś sobie jakąś partnerkę życiową przygruchał. Niezależnie, czy będzie ona dla nas "ludziem" czy "nieludziem", ich potomstwo już bezapelacyjnie będzie ludźmi. Podobnie możemy rozwiązać problem poligenezy: nawet jeżeli jakaś część genotypu homo sapiens rozwijała się równolegle, to na końcu dnia, najpóźniej po wyginięciu (wchłonięciu?) neandertalczyków jesteśmy wszyscy z jednego pnia. I wszyscy żyjemy pod konsekwencjami czynu sprzed (metaforycznie!) 6019 lat.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

