Żarłak napisał(a): Tak, nie jest to taka sama sytuacja, wszak Wenezuela to nie Ukraina, ani Białoruś, jednak mechanizmy współzależności są podobne, dlatego myślę, że tak. To wystarczający środek nacisku. Dogadując się z Amerykanami musiałby pójść na kompromisy np. dopuścić kogoś do władzy, samemu z niej zrezygnować, a może po prostu boi się procesu. Bo jaką ma gwarancję, że USA zapewni mu immunitet i życie z bandyckiej renty, kiedy inne środowiska dojdą do władzy?To niby prawda. Pytanie czy im opłacałoby się dać azyl upadłemu Maduro, który do niczego nie byłby im potrzebny.
Putin i Xi Jinping nie pytają o takie sprawy. Więc może to połączenie tych dwóch spraw, niż samych kredytów.
cobras napisał(a): No to napisałem, traktowanie USA jako "mniejszego zła" to ich wybielanie.I po co piszesz takie bzdury?
bert04 napisał(a): W przypadku Chin to uważam, że z trzech aktorów globalnych zaangażowanych w tę sprawę akurat Państwo Środka jest najbardziej racjonalnym graczem. Może nie najfajniejszym, nie najmoralniejszym, ale z nimi można się dogadać, jeżeli ich interesy zostaną uwzględnione.Czy ja wiem.. Takie popieranie najgorszych łajz bez pytania o nic jest ryzykowne. Niech tylko władza w republice bananowej się zmieni a te chińskie interesy mogą zostać do spodu znacjonalizowane.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

