Fakt, że żółte i brązowe, a niedługo pewnie i czarne ludziki produkują mnóstwo różnych dóbr. Faktem, że często jest to produkcja przeniesiona od białych ludzików. Ale co to ma do marksizmu? Po prostu tam jest taniej a koszty transportu masowego są niskie. W zasadzie każdy biedny kraj, jeśli tylko będzie w miarę stabilny ma szansę urwać coś z tej produkcji. Czysty żywy kapitalizm, kaj tu jakiś marksizm..
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

