W sumie może i racja. To co krowa zeżre idzie do żwacza, gdzie gnije, bakterie na tym rosną, a jak już będzie więcej bakterii niż trawy to wyżyguje do gęby, przeżuwa i połyka, tym razem do właściwego żołądka (to co trawi do właściwie nie trawa a bakterie). W takim układzie jakieś E. coli mogłyby nawet nie przeżyć całej tej trasy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

