E.T. napisał(a): Ja tylko jeszcze zwrócę uwagę na sprzeczność w poglądach pilastra: z jednej strony jego zdaniem to byt kształtuje świadomość, a nie odwrotnie, z drugiej strony jego zdaniem cywilizację zbudowano na naukach Jezusa.Byt kształtuje świadomość wszystkich ludzi i tu Pilaster i Marks mają rację. Ja też, jako stary marksista się z tym zgadzam. Nie można jednak zapominać, że zdarzają się jednostki, odnotowane w historii, zwane prekursorami co swoją świadomością stymulują byt do zmian. Ponieważ przykład najskuteczniej ilustruje podaję dwa. Nie zawsze zmiana jest „postępowa”. Czasem mamy sytuację, w której zmiana cofa w rozwoju społeczeństwo (Ruhollah Chomejni), a czasem popycha do przodu (Kosma Medyceusz) - takie sprzężenie zwrotne ujemne lub dodatnie.
Jest jeszcze jedna sprzeczność w poglądach Pilastra. Pilaster uważa, że chrześcijaństwo miało kapitalny wpływ na rozwój naszej cywilizacji. Jezus poprzez swoją męczeńską śmierć wziął na siebie grzechy całej ludzkości – podstawa chrześcijaństwa. Ponieważ wszyscy jesteśmy pod wielkim wpływem spójności Jego nauk z postawą to nie dziwi również postawa duchowieństwa polskiego wyrażona w „Orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich” z 1965 gdzie znajdujemy taki oto fragment: „...przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. Za prośbą o wybaczenie kryje się wstyd. Piękna postawa. Inaczej natomiast ma się sprawa jeśli ja, Teista pozwalam sobie wyrazić wstyd za kolonializm, a który odczuwam za sprawą właśnie tego wpływu chrześcijaństwa. Pilaster natychmiast załącza następujący komentarz:
Cytat:A co tam Teista w tych krajach nabroił?
tym samym dając do zrozumienia, że tylko wielkoskalowe procesy cywilizacyjne są dla Niego zrozumiałe, a moja nieobecność w tych krajach powinna z automatu zwolnić mnie z odpowiedzialności i odczuwania wstydu. Jak w takim razie u Pilastra przejawia się ta chrześcijańska spuścizna? - to już musi sam wyłożyć. Już wiemy, że nie pójdzie za Jezusem, bo jeśli poczucie wstydu za kolonializm jest mu obce (bo przecież nie był tam, w tamtych czasach) to również (może) fakt poświęcenia życia za jakiś tam grzech całej ludzkości uzna za ofiarę o charakterze nadobfitym, więc wyolbrzymioną, a może nawet karykaturalną. Czyli następny papierowy chrześcijanin, jakich wielu, nawet w mojej rodzinie.

