O, to się lumberowi pewnie spodoba, bo elity zachodniego świata są tam przedstawione jako zgraja chciwych idiotów bimbających na ducha stanowionych przez siebie praw. Brzmi znajomo?
Całość artykułu.
Całość artykułu.
Cytat:Na drewnianych balkonach piętrowej kamienicy przy Scalettastrasse w Davos ktoś wywiesił transparenty, które z pewnością nie spodobały się inicjatorowi wielkiego Światowego Forum Ekonomicznego, co roku odbywającego się w tym szwajcarskim mieście. „Klaus Schwab ru…a nasze miasto” – głosi w języku angielskim pierwszy z nich. „Jego kumple ru….ą cały świat” – dopowiada drugi. Trzeci, już po niemiecku, przestrzega: „Wenn du eine Mauer baust, bedenke was du draussen lässt” (Budując mur, uważaj na to, co zostawiasz poza nim).
Cytat:To jednak nie wszystko, co można o globalnych elitach powiedzieć. Robi to Nassim Nicholas Taleb. W 2007 r. opublikował książkę „Czarny łabędź”, która została uznana za jedno z najważniejszych dzieł wydanych po II wojnie światowej. Ten spec od rachunku prawdopodobieństwa, filozofii i ekonomii, a także były menedżer funduszy hedgingowych analizował w niej rzadkie i trudno przewidywalne zdarzenia o potężnych konsekwencjach. „Czarny łabędź” jest drugą częścią pięcioksięgu „Incerto”. Ostatnią – wydaną w 2018 r. – jest „Skin in the Game”. Książka nie doczekała się jeszcze polskiego tłumaczenia, ale tytuł można przełożyć roboczo na „Ryzykując własną skórą”. I już on wskazuje na brakujący element, którego „człowiek z Davos” nie jest w stanie kupić za pieniądze. „Człowiek z Davos” – gdy bierze się do rozwiązywania globalnych problemów – nie ryzykuje własną skórą. Nie ponosi konsekwencji realizacji swoich pomysłów. Jeśli działania, których się podejmujesz, nie mogą cię zranić, stają się dla ciebie czystą spekulacją, nieosadzoną w konkrecie zabawą intelektualną, nie rozumiesz ich znaczenia. Mogą szkodzić innym.
Cytat:„Dobrą regułą byłoby zobligowanie tych, którzy ubiegają się o urzędy, do wiążącego zobowiązania się, że po zakończeniu sprawowania tych urzędów nie będą pobierać pensji w sektorze prywatnym wyższej niż z góry założona kwota, a ewentualna nadwyżka iść będzie do kieszeni podatnika. To sprawi, że służba publiczna przestanie być traktowana jako strategia inwestycyjna” – pisze Taleb […] Gdyby zaś – zgodnie z tym, co mówi Taleb – oficjele wiedzieli, że w końcu znów staną się zwykłymi Kowalskimi czy Nowakami, mniej by im szkodzili, będąc na urzędzie. Myśleliby raczej konkretem niż abstraktem. Mniej mędrkowaliby. Rzadziej chcieliby uszczęśliwiać innych na siłę. Podobnie zmieniłyby się postawy ludzi finansjery i biznesu, gdyby otrzymali jasny sygnał, że system nie konserwuje ich pozycji, że są narażeni na spadek na drabinie społecznej, że w razie kłopotów nikt ich nie uratuje pieniądzem podatnika. Staraliby się tak działać, by i życie tych na dole było znośniejsze. I wreszcie robiliby to skutecznie.
