znaLezczyni napisał(a): Jak napisałam wcześniej, można potraktować ten artykuł jako głos w dyskusji. Podając link, powinnaś jednocześnie zacytować fragmenty, które odnoszą się do rozmowy.Nie, nie powinnam, tulipanku. Ty nie będziesz mi narzucać, jak ja mam konstruować swoje wypowiedzi. Jak chcesz komuś dyktować, co ma robić, to zrób sobie dziecko albo zatrudnij się jako przedszkolanka lub nauczycielka.
I nie odpowiedziałaś na pytanie, jak zacytowane przeze mnie zdanie z artykułu ma się do twojego określenia potrzeb kobiecych słowem: skromne. Autor twierdzi przeciwnie niż ty.
Cytat:Żeby wiedzieć, czy stawiana przez ciebie teza ma jakieś uzasadnienie, czy to tylko twoja odczucie i nie powinnaś budować na nim opinii generalizującej na temat potrzeb wszystkich kobiet.Ja pierdolę... Moje ulubione "nie generalizuj". W takich momentach odzywa się we mnie wewnętrzny Korwin. Kobiety to idiotki. Tak, tak, generalizuję
Cytat:Odróżniam opinie (w tym własne) od faktów. Czego i tobie na przyszłość życzę.A potrafisz sama jakiś fakt stwierdzić? Np. tego, że gorące żelazko parzy dowiedziałaś się z badania naukowego, wujka google, czy z własnego doświadczenia? Jeśli to ostatnie, to jest to fakt czy opinia?
Cytat:Możesz nazywać to ładnie autorskim wnioskiem. Dla mnie to rozwalacz dyskusji.Bo nie miewasz autorskich wniosków. Takie jak Ty się nadają tylko do recytowania z pamięci albo z notatek wniosków cudzych autorów. A uzasadnieniem jest samo recytowanie najczęściej pana z tytułem przed nazwiskiem. Jesli wnioski pana profesora nie będą zbieżne z Twoimi własnymi, to nie będzie miało żadnego znaczenia, bo przecież uważasz się (moim zdaniem słusznie) za idiotkę.
Cytat:Wow, to nowość. Własnej tezy nie trzeba uzasadniać, najlepiej uzasadniać cudzeA wjaki sposób mam Ci moją tezę uzasadnić? Napisz, jakie uzasadnienie Cię zadowoli. Wymień kryteria, żebym nie tracila czasu.
znaLezczyni napisał(a): To jest proste. Opinia (teza), dowód. Opinia innej osoby, dowód. Wspólne dochodzenie do wniosków. Dyskusja.
Nie wiem, po co robić z logiki prostytutkę. I nie wiem, czym miałoby to służyć forum.
Nota bene, seksualność kobiet (czy w ogóle ludzi) to całkiem ciekawy temat do rozmowy. Szkoda go marnować na wzięte z nie wiem skąd stwierdzenie poparte dowodem "to jest fakt". Jeśli użytkownicy chcą tak rozmawiać, ich czas, ich sprawa. Nazwijmy jednak forum po imieniu - jakiekolwiek by było, nie będzie to imię "dyskusyjne".
W jaki sposób mam Ci udowodnić, ze gorące żelazko parzy? Czekam na propozycję.

