ZaKotem napisał(a): Pieprzenie. Sztuka, której celem jest wywołanie podniecenia seksualnego to pornografia. Taka jest definicja pornografii. "Erotyka" to inaczej "pornografia, ktorą ja oglądam", podobnie jak słowo "używki" oznacza "narkotyki, które ja zażywam".
Z tymi definicjami i z tymi podzbiorami zbiorów to jest jak z koniem Chmielowskiego. Patrz mój post wyżej. Jeden będzie wrzucał papierosy do wora "legalnych narkotyków", inny będzie traktował maryśkę czy kokę jako "nielegalne używki". Nie ma powodu, dla którego jedno podejście jest właściwsze od drugiego, poza społeczną normą. I społeczna norma jest tendencyjnie taka, żeby słowo "narkotyki" rezerwować dla środków psychoaktywnych niedostępnych legalnie poza zastosowaniami medycznymi.
Podobnie widzę to w kwestii porno.
Rodica napisał(a): To, z czym mi i wielu ludziom się kojarzy. Nie jestem znawczynią pornografii.
Wrzucanie do jednego worka gwałtów, ruchania dzieci i erotyki jakoś mi nie pasuje.
Gwałty są czasem przedstawiane w filmach nie-porno, oczywiście bez "detali". Posuwanie dzieci jest nielegalne, w wielu krajach nawet jako rysunek. Wrzucanie tych dwóch kategorii do jednego worka przez Ciebie mi nie pasuje.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

