No, po ostatecznym, ale takim naprawdę ostatecznym rozwiązaniu kwestii rosyjskiej, zrobi się na wschodzie polityczna próżnia, którą ktoś będzie musiał wypełnić. I o ile nasze wódochleje i wyrwidupy sejmowe się będą nadawały do takiej gry, to możemy to być my, bo czemu nie? Mogłaby to być Ukraina, ale Ukraina jest biedna; my zaś upaśliśmy się na tej Unii już na tyle, że nas straszą żydowską numerologią, bo widzą, że jest nas z czego strzyc. A ktoś tych Chińczyków na Uralu zatrzymać będzie musiał. Może więc warto jednak rachować na przyszłość bez Rosji? Albo z Rosją tyci-tyci słabiutką, pod międzynarodową kuratelą?
Jest w tym jedna rzecz zabawna: Rosja obecnie usiłuje odgrywać konserwatywnego obrońcę cywilizacji przed moralnym upadkiem; tak się stara być postrzegana i po części jej to wychodzi. Jeżeli jednak Rosja się załamie bądź zostanie złamana, ta rola pozostanie wolna do obsadzenia. Na przykład przez nas; połowa Narodu byłaby przeszczęśliwa widząc Polskę grającą kartę zbawcy Zachodu. Gladiator również się do tej połowy zalicza i niech nie mówi, że nie.
Jest w tym jedna rzecz zabawna: Rosja obecnie usiłuje odgrywać konserwatywnego obrońcę cywilizacji przed moralnym upadkiem; tak się stara być postrzegana i po części jej to wychodzi. Jeżeli jednak Rosja się załamie bądź zostanie złamana, ta rola pozostanie wolna do obsadzenia. Na przykład przez nas; połowa Narodu byłaby przeszczęśliwa widząc Polskę grającą kartę zbawcy Zachodu. Gladiator również się do tej połowy zalicza i niech nie mówi, że nie.
