Macieju, ale problem z tobą polega na tym, że ty postępujesz dokładnie w taki sposób, jaki zarzucasz naukowcom i masonom. Tzn. bajdurzysz i starasz się, żeby to bajdurzenie wyglądało "naukowo". To ty jesteś "alchemikiem", "oszustem" i "szarlatanem". A my bronimy prawdy przed tobą.
Chciałbym się od ciebie dowiedzieć jednej rzeczy. Mianowicie, skąd czerpiesz swoją wiedzę o tym, czym nauka jest i jak działa. Naukowego rzemiosła uczy się na studiach i to raczej dopiero doktoranckich. Byłeś, widziałeś, robiłeś laborki, liczyłeś zadania, zdawałeś egzaminy? Bo posługujesz się matematyką szkolną, taką z podstawówki. To dlaczego dajesz nam świadectwo o nauce? Prawdziwe ono jest, to twoje świadectwo, czy fałszywe? Czy może w ogóle wydumane z rozmyślań o tym, jak mały Maciuś z mózgiem Pismem przeoranym wyobraża sobie świat?
Zresztą - na marginesie - prawda o alchemikach jest taka, że szczyptę racji to oni mieli. Tzn. istnieje reakcja, która produkuje czyste złoto z jakiegoś (jakiego? nie pomnę, niestety; odhaczyłem to jako ciekawostkę) związku złota, co wygląda jak ołów. Oni prawdopodobnie na trop tej reakcji wpadli. Na czym polegli? Na tym, że nie ważyli dokładnie substratów i produktów tej reakcji. Przekonaliby się wtedy, że nie ma mowy o żadnej przemianie jednego metalu w drugi, tylko że im się jedno z drugiego wydziela. Co im w tym przeszkodziło? Brak znajomości koncepcji atomu, bez której w ogóle chemii zrozumieć nie sposób, a którą na drodze czysto rozumowej spekulacji odgadł w ciemno jeden antyczny poganin. Kto tę filozofię poganinowi pogrzebał, że popadła ona w zapomnienie? Ależ owszem, wyznawcy Pisma Świętego.
Macieju, jesteś wrogiem prawdy. A cały wic jest w tym, że ty możesz w to moje oświadczenie tylko uwierzyć, albo nie. Jak nie uwierzysz, to będziesz dalej tępiony - jako wróg prawdy, przez jej miłośników. Jak uwierzysz - no, nic się wielkiego nie stanie, skoro prawda ci zwisa kalafiorem, szlachetny zachwyt w jej obliczu kwitujesz jako "rozdziawienie" i nawet do nas apelujesz, żebyśmy tylko korzyści w świecie szukali. Ale my szukamy w świecie prawdy, Macieju. A ty - nie.
Chciałbym się od ciebie dowiedzieć jednej rzeczy. Mianowicie, skąd czerpiesz swoją wiedzę o tym, czym nauka jest i jak działa. Naukowego rzemiosła uczy się na studiach i to raczej dopiero doktoranckich. Byłeś, widziałeś, robiłeś laborki, liczyłeś zadania, zdawałeś egzaminy? Bo posługujesz się matematyką szkolną, taką z podstawówki. To dlaczego dajesz nam świadectwo o nauce? Prawdziwe ono jest, to twoje świadectwo, czy fałszywe? Czy może w ogóle wydumane z rozmyślań o tym, jak mały Maciuś z mózgiem Pismem przeoranym wyobraża sobie świat?
Zresztą - na marginesie - prawda o alchemikach jest taka, że szczyptę racji to oni mieli. Tzn. istnieje reakcja, która produkuje czyste złoto z jakiegoś (jakiego? nie pomnę, niestety; odhaczyłem to jako ciekawostkę) związku złota, co wygląda jak ołów. Oni prawdopodobnie na trop tej reakcji wpadli. Na czym polegli? Na tym, że nie ważyli dokładnie substratów i produktów tej reakcji. Przekonaliby się wtedy, że nie ma mowy o żadnej przemianie jednego metalu w drugi, tylko że im się jedno z drugiego wydziela. Co im w tym przeszkodziło? Brak znajomości koncepcji atomu, bez której w ogóle chemii zrozumieć nie sposób, a którą na drodze czysto rozumowej spekulacji odgadł w ciemno jeden antyczny poganin. Kto tę filozofię poganinowi pogrzebał, że popadła ona w zapomnienie? Ależ owszem, wyznawcy Pisma Świętego.
Macieju, jesteś wrogiem prawdy. A cały wic jest w tym, że ty możesz w to moje oświadczenie tylko uwierzyć, albo nie. Jak nie uwierzysz, to będziesz dalej tępiony - jako wróg prawdy, przez jej miłośników. Jak uwierzysz - no, nic się wielkiego nie stanie, skoro prawda ci zwisa kalafiorem, szlachetny zachwyt w jej obliczu kwitujesz jako "rozdziawienie" i nawet do nas apelujesz, żebyśmy tylko korzyści w świecie szukali. Ale my szukamy w świecie prawdy, Macieju. A ty - nie.
