Fizyk napisał(a): Spawdź sobie hasło "spektroskopia", tak na początek. I co to są supernowe. I co jest w miejscach, gdzie obserwowano supernowe setki lat temu.
Trochę już ze mną rozmawiasz. I co ? I naprawdę myślisz, że aż muszę sobie "sprawdzać"? Ale ja Ci powiem tak: sprawdź sobie (w rozumie, czyli pomyśl) na jakich założeniach stoi "spektroskopia"? I jaki błąd popełniasz myśląc, że "ze spektroskopii mogę wiedzieć co jest tam skąd światło dochodzi" ?
Cytat:A w to to nawet taki ksiądz miał wkład, Georges Lemaître. Jego prace dały początek teorii Wielkiego Wybuchu, która to teoria przewidziała istnienie np. mikrofalowego promieniowania tła.
A to ten ksiądz był przy początku świata? Widział i badał ? Czy raczej tylko tak mu wylazło z rozumu? Takiej sobie ekstrapolacji dokonał (opartej na wielu niesprawdzonych założeniach) ?
Cytat:Bo oczywiście nie ma innych sposobów badania jak tylko być przy zdarzeniu. Wszyscy przestępcy świata są Ci wdzięczni, bo teraz nie ma jak ich skazać, jeśli tylko nie było bezpośrednich świadków przestępstwa.
Jeśli się nie było przy zdarzeniu, to teza jest z zasady tylko domysłem.
Cytat:Z takim podejściem to w ogóle nikt nie ma żadnej wiedzy. Udało Ci się zawęzić definicję wiedzy tak, że to słowo przestało cokolwiek znaczyć. Brawo, ale nie wiem, czy jest z czego być dumnym.
Oczywiście, że nie ma żadnej "pewnej wiedzy". Dopiero teraz to zrozumiałeś ? A może jeszcze nie zrozumiałeś ?
"Wiedza" jest to (specyficzny) rodzaj wiary. Przecież to oczywistość dla każdego rozumnego człowieka.
Starożytni poganie (ale rozumni) mówili "wiem, że nic nie wiem". Święty Paweł napisał "Gdyby ktoś mniemał, że coś "wie", to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy".
Ale współcześni (głupcy) nadymają się "wiedzą" i myślą "wiemy to, wiemy jeszcze tamto, już wiemy jak jest świat zbudowany, tak dużo już wiemy". A tu gwiazdy spadną im na głowy. I (najpóźniej) na końcu poznają, że ziemia nie była "kulą o promieniu...". I tak zakończy się ich "wiedza".
http://galowie.blogspot.com/2008/06/asparanoiks_05.html
Powiem tak: zrozumienie kwestii zawsze weryfikuje "proroctwo". Co do tego przecież obaj się zgadzamy. Sam twierdziłeś kiedyś, że "przewidzenie czegoś, jakiegoś efektu świadczy o poprawności modelu". {Nie cytuję dosłownie, ale sensu Twoich słów chyba nie zgubiłem} Np. naukowiec ma "proroctwo naukowe". Mówi "przewiduję, że taki będzie wynik, że stanie się to lub tamto, np. że o godzinie 20:oo zaćmi się słońce".
Więc w tym sensie ja niczym nie różnię się od naukowca. Wypowiadam swoje "proroctwo", tj. swoje przewidywanie: na ziemię spadnie trzecia część gwiazd nieba, po czym nie zaświeci już trzecia część gwiazd na niebie.
Przyszłość zweryfikuje kto lepiej rozumiał świat, a komu się tylko zdawało że "coś wie".
