zefciu napisał(a):Cytat:Maciej1 napisał(a): Chodzi o oświetlenie przez promienie słońca.A przez co innego mają być oświetlone? Latarką je sobie oświetlasz? Oczywistym jest, że jeśli je widzisz, to są oświetlone, a jeśli są oświetlone, to przez Słońce, bo innych źródeł światła zdolnych oświetlić tak olbrzymie obiekty raczej tam nie ma.
Po pierwsze:
To jest według Twojej hipotezy ( i według oficjalnego modelu). Według oficjalnego: jedynym źródłem światłą jest "materialne słońce-kula znajdujące się 150 mln km od ziemi-kuli". Według mnie jest inaczej: świeci całe sklepienie nieba. To znaczy w tym sensie "całe": ta część sklepienia nieba, która nad danym obszarem(najpewniej) płaskiej ziemi ma świecić w danej chwili dnia (lub końca dnia, czyli- zmierzchu). A słońce dnia jest tylko zogniskowanym światłem, skupieniem szczególnej jasności.
Po drugie:
Bez względu na model i na wyobrażenia: czym innym jest oświetlenie przez zmierzch, przez szarówkę zmierzchu, a czym innym jest oświetlenie takie, że promienie słońca oświetlają ("liżą") obiekt. Zmierzch, szarówka zmierzchu nie rzuca cieni obiektów, a przynajmniej nie rzuca cienia tak wyrazistego jak świecące jeszcze słońce (bo oczywiście od strony zachodniej, po zajściu słońca jest jaśniej, niż od strony wschodniej. Sklepienie od strony zachodniej, tuż po zajściu słońca wykazuje większą jasność, niż od strony wschodniej) a promienie słońca powodują, że obiekt rzuca cienie, bardzo wyraziste cienie.
Każdy człowiek rozumny, człowiek dobrej woli zrozumiał o co mi chodziło.
To oczywistość.
Cytat:Cytat:O to, że "słońce liże chmury".Aha. Czyli nie potrafisz wyjaśnić o co chodzi w sposób merytoryczny. Zamiast tego będą niejasne poetyckie metafory.
Nie. To Ty jesteś głupi i nie potrafisz zrozumieć o co mi chodziło. A jesteś głupi ponieważ masz rozum zaćmiony. A masz zaćmiony, ponieważ masz złą wolę. Zła wola zawsze zaćmiewa rozum, nie ma żadnych wyjątków.
![[Obrazek: qf1uDDQ.jpg]](https://i.imgur.com/qf1uDDQ.jpg)
Strzałkami zaznaczono chmury leżące kilka kilometrów poniżej samolotu. Chmury są oświetlone przez szarówkę zmierzchu (lub wschodu, tu o ile dobrze pamietam było raczej około wschodu, ale to nieistotne dla kwestii, istotna jest szarówka, światło rozproszone), ale nie przez promienie słońca, słońce nie "liże" szczytów tych "gór/pagórków z chmur" leżących poniżej.
![[Obrazek: 5rSh4dB.jpg]](https://i.imgur.com/5rSh4dB.jpg)
Inny przykład chmur "nie lizanych" przez promienie słoneczne, ale jedynie oświetlonych przez szarość zmierzchu (lub wschodu), jakieś rozproszone światło "czegoś" [nie wnikając w model, "czegoś" czyli według Ciebie "słońca co jest pod krzywizną ziemi" , a według mnie przez światło sklepienia, które jeszcze w czasie zmierzchu (lub już około wschodu) świeci z góry rozproszonym światłem].
No to teraz, poniżej "chmury lizane przez promienie słońca", chmury oświetlone bezpośrednio promieniami słońca.
![[Obrazek: 5F14j6c.jpg]](https://i.imgur.com/5F14j6c.jpg)
Czerwonymi strzałkami zaznaczono przykładowe strefy gdzie jest jasno widoczne, jak słońce świecące nisko nad poziomem (tuż nad poziomem) "liże szczyty gór/pagórków z chmur" leżących kilka kilometrów poniżej. [Jasno widać, że mamy do czynienia z oświetleniem od góry, a nie podświetleniem od dołu. Ale to tutaj w tym miejscu nie najistotniejsze].
To bardzo pięknie widać z samolotu, dużo lepiej na żywo, niż na zdjęciu, bo na żywo widać trójwymiarowo i w ruchu. Jasno widać, że chmury nie są oświetlone jedynie przez szarówkę około zmierzchu/wschodu, ale że promienie słońca docierają tam bezpośrednio.
Lub jeszcze inaczej: jasno widać, że gdyby tam na którymś ze szczytów tych chmur stał człowiek(tak aby inne, wyższe szczyty chmur mu nie przesłaniały) to widziałby on świecące słońce.
Zupełnie inaczej, niż na tych dwóch pierwszych zdjęciach, czyli na tych na których widać, że słońce nie "liże" chmur swymi promieniami.
Cytat:Cholera wie, czy się zgadza, czy się nie zgadza, bo „lizanie przez promienie słońca” to jest poetycka metafora i tylko poeta, który ją ułożył tak naprawdę ją rozumie.
Pozwól, że wytłumaczę Ci sens tej mojej obserwacji jeszcze inaczej. Bo Twoja tępota i zła wola są ogromne.
Otóż widziasz ja jestem tylko jeden i nie mam pomocnika w drugim samolocie, który mi powie co widzi. Dlatego muszę się posiłkować poziomicą i obserwacją tego, czy "słońce liże" grzbiety chmur leżących poniżej, czy nie. Bo gdybym miał pomocnika w drugim samolocie, pomocnika który by latał tam w rejonie tych chmur (tuż nad ich szczytami) leżących kilka kilometrów pode mną, to obserwacja wyglądałaby w ten sposób:
W pewnej i tej samej, dokładnie tej samej chwili czasu:
Ja (lecący np. na wysokości 11 km npm): u mnie słońce (przykładowo) świeci 1 stopień nad poziomem, sprawdziłem poziomicą, widzę słońce, słońce liże mi samolot, świeci mi w oczy jak się na nie popatrzę
Mój kolega, pomocnik będący w dokładnie tej samej chwili, dokładnie pode mną, tuż nad tymi chmurami (załóżmy, że kolega jest zawziętym globalistą): co ty pieprzysz? Jak możesz widzieć słońce nad poziomem ? Ja w ogóle nie widzę słońca, u mnie na pewno ono jest schowane pod chmury, a wszystkie chmury które ja widzę mam pod sobą, poniżej poziomu, bo sprawdzam poziomicą.
I to jest właśnie całkowita sprzeczność z oficjalnym modelem. Ale sprzeczność, która jest faktem! Wiem, bo sam to widziałem i sprawdzałem kilka razy (używając oczywiście poziomicy). Bo widzisz ja właśnie po tym co Ty wyśmiewasz, czyli po tym "lizaniu chmur przez promienie słońca" potrafię powiedzieć czy obserwator będący pode mną (tuż nad szczytami tych gór/pagórków z chmur, leżących kilka km poniżej) widzi słońce czy nie.
I wiem, że nie widzi, ponieważ promienie słońca nie "liżą tych chmur" od góry. Bo widzę. Ściślej: bo widziałem już kilka razy.
Mamy więc taką sytuację (w pewnej i tej samej chwili): ja , na wysokości 11 km widzę słońce nad poziomem (sprawdzone poziomem wody i poziomicą), nieważne ile nad poziomem, ale nad poziomem (powiedzmy X stopni), ale gość będący pode mną kilka km niżej nie widzi słońca, pomimo tego że wszystkie chmury jakie on widzi pod spodem leżą pod nim, tj. poniżej poziomu (sprawdził poziomicą).
I ta właśnie obserwacja falsyfikuje współczesną kosmologię, współczesne urojenia na temat słońca i nieba.
Każdy może dokonać tej samej obserwacji, nawet samemu jeśli tylko ma trochę szczęścia (czas około wschodu/zachodu słońca, odpowiednie miejsce przy okienku w samolocie oraz chmury leżące kilka km pod nim, nie musi ich być dużo) i jeśli ma rozum i poziomicę .
I jeszcze jedno wyjaśnienie, bo Twoja głupota, wynikająca ze złego zacietrzewienia jest nieprzebrana:
Nie nie, Powyższe zdjęcia nie są dowodem. One miały tylko zobrazować co to znaczy, że chmury są "lizane przez promienie słońca" i że to łatwo widać (gdy są lizane) i nie widać (gdy nie są). Dowodem jest to: fakt, który opisałem słowami, a który każdy może sprawdzić nawet samemu, będąc w warunkach jakie przedstawiłem powyżej.
