Zerknijmy na to od strony pieniędzy.
Dotychczasowe wydatki stałe PIS na ich projekty to jakieś 30 mld złotych na rok. Chcą do tego dołożyć kolejne 40 mld. Razem daje to 70 mld. Rekordowy deficyt budżetowy (bez projektów PIS) w okresie słabej koniunktury i kryzysu na rynkach światowych wyniósł 45 mld. Weźmy go jako odniesienie .Załóżmy, że dotychczasowy wzrost gospodarczy oraz bardziej agresywna polityka finansowa państwa sprawiłyby, że byłby on o 25% niższy. Mamy zatem jakieś 30 mld złotych - bez programów Rozdawnictwo 1.0 i Rozdawnictwo 2.0. Zatem jeżeli gospodarka światowa siądzie, to bez drastycznych cięć wydatków lub podwyżki podatków należy się spodziewać rocznego deficytu w okolicach 100 mld złotych.
Załóżmy że w 2020 zaczyna się kryzys (dla prostoty obliczeń - późniejsze jego nadejście niewiele zmieni a jedynie opóźni opisywane niżej scenariusze w czasie)
W tym tempie przyrostu długu przy założeniu, że nasz wzrost PKB wyniesie 1% (a na świecie będzie kryzys podobny do tego z poprzednich lat) po dwóch latach skończą się możliwości pożyczkowe i dojdziemy do progu 60%.
Przy założeniu spadku PKB o 1 % na rok już po 1 roku skończą się możliwości pożyczkowe państwa i dojdziemy do progu 60%.
Zatem w razie poważnego kryzysu na początku 2 lub 3 roku po jego rozpoczęciu będzie konieczny albo drastyczne cięcia w wydatkach (które będą przecież sztywne w części socjalnej) albo zmiana konstytucji albo jej całkowite olanie.
A przypominam, że pozbawiona od lat istotnych podwyżek budżetówka jest coraz bardziej sfrustrowana tym, że nic nie ma z tego sukcesu gospodarczego, którym chwali się rząd. I rząd aby zachować w niej spokój i zapewnić jako takie działanie państwa będzie musiał dać im jakieś podwyżki. Co pewnie da kolejne grube miliardy.
I niewiele tutaj ratuje, że wśród pomysłów PIS są dwa sensowne - obniżenie kosztów pracy oraz umożliwienie samorządom wpływu na komunikację w rejonie (to może istotnie zwiększyć mobilność ludzi na terenach wiejskich i mieć pozytywny wpływ na gospodarkę) skoro cała reszta stanowiąca co najmniej 3/4 nowych wydatków to zwyczajne prymitywne rozdawnictwo.
PS. Jakby ktoś się napalał na te dwukrotnie większe koszta uzyskania przychodu to informuję, że będzie to mniej więcej całe 20 złotych do wypłaty na miesiąc
Dotychczasowe wydatki stałe PIS na ich projekty to jakieś 30 mld złotych na rok. Chcą do tego dołożyć kolejne 40 mld. Razem daje to 70 mld. Rekordowy deficyt budżetowy (bez projektów PIS) w okresie słabej koniunktury i kryzysu na rynkach światowych wyniósł 45 mld. Weźmy go jako odniesienie .Załóżmy, że dotychczasowy wzrost gospodarczy oraz bardziej agresywna polityka finansowa państwa sprawiłyby, że byłby on o 25% niższy. Mamy zatem jakieś 30 mld złotych - bez programów Rozdawnictwo 1.0 i Rozdawnictwo 2.0. Zatem jeżeli gospodarka światowa siądzie, to bez drastycznych cięć wydatków lub podwyżki podatków należy się spodziewać rocznego deficytu w okolicach 100 mld złotych.
Załóżmy że w 2020 zaczyna się kryzys (dla prostoty obliczeń - późniejsze jego nadejście niewiele zmieni a jedynie opóźni opisywane niżej scenariusze w czasie)
W tym tempie przyrostu długu przy założeniu, że nasz wzrost PKB wyniesie 1% (a na świecie będzie kryzys podobny do tego z poprzednich lat) po dwóch latach skończą się możliwości pożyczkowe i dojdziemy do progu 60%.
Przy założeniu spadku PKB o 1 % na rok już po 1 roku skończą się możliwości pożyczkowe państwa i dojdziemy do progu 60%.
Zatem w razie poważnego kryzysu na początku 2 lub 3 roku po jego rozpoczęciu będzie konieczny albo drastyczne cięcia w wydatkach (które będą przecież sztywne w części socjalnej) albo zmiana konstytucji albo jej całkowite olanie.
A przypominam, że pozbawiona od lat istotnych podwyżek budżetówka jest coraz bardziej sfrustrowana tym, że nic nie ma z tego sukcesu gospodarczego, którym chwali się rząd. I rząd aby zachować w niej spokój i zapewnić jako takie działanie państwa będzie musiał dać im jakieś podwyżki. Co pewnie da kolejne grube miliardy.
I niewiele tutaj ratuje, że wśród pomysłów PIS są dwa sensowne - obniżenie kosztów pracy oraz umożliwienie samorządom wpływu na komunikację w rejonie (to może istotnie zwiększyć mobilność ludzi na terenach wiejskich i mieć pozytywny wpływ na gospodarkę) skoro cała reszta stanowiąca co najmniej 3/4 nowych wydatków to zwyczajne prymitywne rozdawnictwo.
PS. Jakby ktoś się napalał na te dwukrotnie większe koszta uzyskania przychodu to informuję, że będzie to mniej więcej całe 20 złotych do wypłaty na miesiąc
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

