Maciej1 napisał(a): Akurat tej "trudności" zupełnie nie rozumiem. To znaczy nie rozumiem w czym problem. W ogólności: nie rozumiem jak można kwestię świateł nieba (którego nie znamy) łączyć w jakikolwiek sposób z kształtem ziemi. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, bo nad płaską powierzchnią czegoś (np. ziemi, np. blatu biurka) można wygenerować dowolną grę świateł (za pomocą odpowiedniego urządzenia optycznego, czyli poprzez odpowiednią konstrukcję nieba).
Z filozoficznego punktu widzenia masz rację - zresztą ustaliliśmy to już wiele miesięcy temu. Można sobie wyobrazić teoretycznie, że niebo to wielki ekran i to co się wyświetla nie ma nic wspólnego z kształtem Ziemi.
Zresztą pisałem o tym w tym poście
https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid697208
w którym wkleiłem zdjęcie szklanki przez którą patrzymy na ścianę i przez to wygląd prawdziwy jest zaburzony.
Ale... można śmiało założyć w praktyce, że to co się rusza na Niebie rusza się z jakiegoś powodu i dostrzegać wzorce, np. taki, że prawie wszystkie światła ruszają się z tą samą prędkością.
Możemy śmiało przyjąć, że to nie jest zbieg okoliczności, czysty przypadek, a gdy dostrzegamy reguły, możemy zacząć wyciągać wnioski, stawiać hipotezy.
Np. jeżeli Ziemia jest płaska - i to światła krążą nad nami, to jeśli są blisko nas powinny kręcić się z niektórych części Ziemi znacznie szybciej niż z innych.
Np. z rejonów arktycznych znacznie wolniejsze, a im dalej na południe tym szybsze.
Hipoteza ekranu, który wyświetla coś losowo jest po prostu mało prawdopodobna i należy przyjąć, że to co widzimy ma jakiś sens i jest z nami w relacji.
W pewnym momencie, łącząc kilka faktów w jedną całość powstaje np. spójna i logiczna hipoteza, że to Ziemia się kręci i że nie jest płaska.
I chociaż nie jest to żaden ostateczny dowód, to jest to jakaś przesłanka. Np. my ludzie poznajemy siebie i swój kształt nie tylko patrząc na siebie czy siebie dotykając, ale także np. poprzez relację ze światem zewnętrznym, który mówi nam jacy jesteśmy.
Jeśli np. widzę szczelinę w ścianie przez którą inni się przeciskają, a ja nie mogę, to coś to mówi o moim kształcie.
Poznajemy siebie także poprzez relację ze światem zewnętrznym, a niebo nad głową jest właśnie tym światem zewnętrznym dla Ziemi.
Dlatego jest istotne logiczne wyjaśnienie dlaczego światła ruszają się tak a nie inaczej - nie tak istotne jak bezpośrednie badanie kształtu Ziemi i nie powinno być jedynym czynnikiem, ale lepszy rydz niż nic.
Całkowicie bym takich dowodów nie dezawuował, choć w porównaniu do bezpośredniego badania Ziemi są praktycznie niczym. Dowód z zachowania nieba całkowicie nie przeważy nad bezpośrednim dowodem z badania Ziemi, ale może być dowodem pomocniczym przy równoprawnych tezach - np. o wyższości idei Ziemi wklęsłej nad płaską.
Czyste badanie geodezyjne załatwiłoby problem na zawsze i w tym kontekście zachowanie nieba nie miałby żadnego znaczenia. Ale tego dowodu geodezyjnego nie ma, więc musimy operować na tym co mamy.
legend napisał(a): matsuka czy tobie ktoś obiecał 100 tys. zł za bronienie tych tez?
Co z tego masz? W powietrze się wzniesiesz jak ludzie napiszą ''aa faktycznie masz rację''?.
Odpuść.
legend napisał(a): No to jak jego kręcą takie frajdy, że aż w jakimś ''transie'' rozciapcial avatar ''bogu ducha winnemu'' użytkownikowi to współczuję. To jakaś sekta naukowa? Czy może faktycznie robota do wykonania za $?
Witaj, czy czytałeś może podsumowanie dyskusji w w tym poście?
Od wielu miesięcy, a może już lat dyskutujemy tutaj poważnie na temat kształtu Ziemi. Istnieją dowody bardzo silne na to, że Ziemia wygląda zupełnie inaczej niż uczą nas w szkołach.
Ten post podsumowuje dlaczego może Ci się wydawać oczywiste, że Ziemia jest przestrzenią wypukłą i dlaczego oczywiste nie jest.
Powodem dla którego prawdopodobnie nie dokopałeś się do tego postu jest to, że w dyskusje wdało się kilku klaunów, którzy po prostu starają się hejtować, ośmieszać i obrażać uczestników zakopując istotne informacje, które mogłyby dotrzeć do ludzi.
Od lat nie mają nic do powiedzenia, a jedynie przychodzą ośmieszać i rechotać. Gdyby jeszcze mieli cokolwiek racji w tym co mówią, ale zazwyczaj wykazują się niewyobrażalną wręcz ignorancją i niezdolnością wyciągania logicznych wniosków.
W praktyce to wygląda tak, że jedna osoba stara się coś wytłumaczyć, przekazać dowody, a jakiś debil przychodzi i to obrzyguje - przez co normalni czytelnicy nie dotrą do tych informacji.
Stworzyłem tutaj setki postów na ten temat i tylko promil z nich do rozprawianie się z tymi klaunami. Zwykle są oni totalnie lekceważeni, olewani czy ignorowani, a dyskusja toczy się bardzo merytorycznie.
W tym momencie poświęciłem trochę więcej energii, bo miałem nadzieję, że załatwię ten problem raz na zawsze i będzie spokój.
Problem w tym, że ktoś taki jak np. Dragula jest trollem, potrzebuje właśnie uwagi i docenienia, po to tu przychodzi - jest niedowartościowany i wie, że ściągając innych na dno będzie czuł się od nich lepszy.
Stara się po prostu ośmieszyć, opluć i obrzygać innych - bo nie zna innego sposobu na bycie lepszym, w głębi duszy czuje się naprawdę słaby.
Trochę mi go szkoda nawet. Chciałbym mu jakoś pomóc, ale nie mogę pozwolić na ciągłe psucie dyskusji.
Być może mogłem to trochę łagodniej załatwić, niepotrzebnie mnie poniosło.
Przepraszam.
legend napisał(a): matsuka czy tobie ktoś obiecał 100 tys. zł za bronienie tych tez?
Co z tego masz? W powietrze się wzniesiesz jak ludzie napiszą ''aa faktycznie masz rację''?.
Odpuść.
W prawie każdej innej dyskusji, np. matematycznej czy polityczno-społecznej ma sens to co mówisz, ale nie wtedy gdy rozmawiamy o kształcie Ziemi.
Niemal wszystkie znaki na Ziemi i Niebie wskazują, że Ziemia nie jest powierzchnią wypukłą (nie licząc lokalnych pasm górskich), lecz wymaga to olbrzymiej wiedzy z różnych dziedzin życia, żeby pojąć ten fakt.
Konsekwencje tego faktu są po prostu gargantuiczne, więc pytanie co z tego, że am rację jest kompletnie nie na miejscu.

