kmat napisał(a): No tak. Ląd na biegunie południowym i i morze na północnym to te same warunki. Golfsztrom, który cholernie zmienia klimat Europy (Rzym leży na podobnej szerokości geograficznej co Władywostok) jest nieistotny. Maciej zaorał internety.
To nie tłumaczy aż tak wielkich różnic. W modelu kulistym, wg. mnie tak wielkich być nie powinno. Bo generalnie największe znaczenie ma szerokość geograficzna: to ona decyduje o tym ile ciepła od słońca dociera nad dany rejon. Np. Anglia jako kraj wyspiarski jest "zabezpieczona przed zimami" (woda wokół stabilizuje wahania temperatury, znacznie je zmniejsza).
Trudno więc zrozumieć, że ta sama chemicznie woda, w teorii (oficjalny model) otrzymująca od słońca tyle samo światła (symetryczne szerokości geograficzne) i ciepła co woda wokół Anglii, ta sama tj. woda wokół tych wysepek na południu, które pokazałem daje w rezultacie warunki arktyczne, praktycznie nieustaną zimę (patrz kolonie pingwinów na zdjęciach z Google).
Natomiast w modelu świata, w którym na połudnu słońce "biega szybciej nad ziemią" byłoby to zrozumiałe. W tym modelu południe musi być zimniejsze od północy.
To podam jeszcze inną informację. Zaznaczam, że sam jej nie sprawdzałem, ale słyszałem, że podobno tak jest. Otóż w modelu kulistym w "symetryczne dni" na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien na obu "półkulach" przebiegać tak samo. Co to jest "symetryczny dzień" ? Otóż dla danych dwóch punktów ziemi (jeden na południu, drugi na północy- symetryczna szerokość geograficzna) dwa dni są "symetryczne" w modelu kulistym wtedy gdy wynikająca z modelu kulistego "sytuacja oświetleniowa" jest taka sama. Na przykład równonoc jesienna lub wiosenna: wtedy wszystkie położone na symetrycznych szerokościach geograficznych punkty ziemi doświadczają "symetrycznych dni". Lub na przykład pierwszy dzień astronomicznego lata na północy i na południu: z góry zatrzegam, że mogę pomylić szczegóły bo nie pamiętam dokładnie, a sprawdzać mi się nie chce, ale 22 czerwca jest dniem symetrycznym dla 21 grudnia (proszę wybaczyć jeśli pomyliłem o 1-2 dni, ale to nieważne, ważne by zrozumieć o co chodzi). Podobnie dla dowolnego innego dnia można znaleźć dzień "symetryczny": w dni "symetryczne" kąt nachylenia "osi obrotu ziemi" względem natarcia promieni słonecznych na ziemię (w tej samej chwili dnia:np. w połowie dnia) jest ilościowo ten sam (na południu i północy.)
Otóż w dzień symetryczny na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien wyglądać tak samo. Tymczasem podobno (nie sprawdzałem) tak nie jest. Podobno na południu "półkula południowa" słonce wschodzi i zachodzi szybciej.
Jeszcze inaczej: na przykład dwa punkty ziemi- jeden szerokości geograficznej północnej 30 stopni (punkt N), drugi szerokości geograficznej południowej (punkt S) również 30 stopni ("punkty symetryczne w modelu kulistym") => pierwszy dzień lata na północy (22 czerwca?) i pierwszy dzień zimy na północy (21 grudnia?), czyli pierwszy dzień lata na południu są "dniami symetrycznymi". To znaczy: sytuacja oświetleniowa w modelu kulistym w dniu 22 czerwca punkt N jest taka sama (symetryczna) co sytuacja oświetleniowa punktu S w dniu 21 grudnia.
Zatem: oglądając wschód/zachód słońca w punkcie N w dniu 22 czerwca powinniśmy widzieć tak samo (symetrycznie) co oglądając wschód/zachód słońca w punkcie S w dniu 21 grudnia. Tymczasem podobno tak nie jest. [Zastrzegam, że nie sprawdzałem, a chętnie bym sprawdził.] Na północy słońce podobno wschodzi/zachodzi dłużej, niż na południu. To znaczy: wschód/zachód słońca odbywają się szybciej na południu. Czyli na północy ktoś w dzień symetryczny widzi jak słonce przez X minut przecina horyzont (zachód trwa X minut). Podczas gdy w symetryczny dzień na południu (oczywiście dla symetrycznego punktu ziemi) słonce przecina horyzont wyraźnie krócej, niż w X minut podczas zachodu (zachód trwa wyraźnie mniej niż X minut).
PS. Przy okazji: nie istnieje coś takiego jak "równonoc wiosenna/jesienna" chociaż w modelu kulistym istnieć powinna. To znaczy w modelu kulistym winno być tak, że w pewne dwa dni w roku dzień i noc są równe i tak jest dla całej ziemi. Ale tak nie jest. Nie ma ani jednego takiego dnia "równonocy" dla całej ziemi.
