Już nie wdając się w jałowe dysputy chciałbym podsumować i pokazać wszystkim pewną prawidłowość.
Teoria heliocentryczna, której uczymy się w szkole zakłada, że
1. Istnieje biegun południowy magnetyczny, gdy już ustaliliśmy, że nie istnieje.
2. trasa wschód-zachód dookoła świata ma taką samą długość jak północ-południe - tymczasem wyprawa wschód-zachód zajmuje 30 dni, natomiast północ-południe zajęła ponad 3 lata.
3.światło zagina się do dołu (inaczej nie da się wyjaśnić zjawisk) - bezpośrednie badanie wykazało, że zagina się do góry
4. Arktyka i Antarktyda są symetryczne - tymczasem na Antarktydzie jest z 40 stopni zimniej
5. Ruch obrotowy Ziemi zmniejsza oddziaływanie grawitacyjne więc na obu biegunach będzie najwyższe -tymczasem w rejonach arktycznych jest najniższe na Ziemi
6. Statki znikają za linią widnokręgu z powodu krzywizny Ziemi - gdy eksperyment wykazał, że przywracano takie statki do pełnej widoczności dzięki użyciu teleskopu newtonowskiego
Pod tym linkiem można znaleźć szczegółowe podsumowanie większości fałszywych dowodów na kulistość Ziemi, które przekonują w sposób nieuczciwy i fałszywy, że ziemia jest wypukła. Większość osób ma właśnie takie fałszywe przekonania o wypukłości Ziemi na podstawie fałszywych dowodów.
To są właśnie kilka z takich przykładowych faktów, które niszczą aktualnie obowiązującą teorię heliocentryczną.
Teoria geocentryczna też funkcjonowała przez tysiące lat, ale wykładała się na pewnych detalach.
Ostatecznie wymyślono nową- zupełnie inną (czyli heliocentryczną) i widać wyraźnie, że znów stajemy na progu konieczności wyrzucenia obowiązującej teorii tak, jak zrobiliśmy to z geocentryczną.
Chciałbym też zwrócić uwagę na fakt, który nigdy nie był poruszany. Jako pierwszy na świecie ogłosiłem zależność między księżycem a Ziemią, która wyraża się zdaniem, że ruch księżyca do ruchu Ziemi ma się tak jak powierzchnia księżyca do powierzchni Ziemi.
Ten związek nigdy nie był wykryty przez naukowców i jak zwykle teoria heliocentryczna tłumaczy to jako przypadek. Tylko problem jest w tym, że zbyt dużo jest takich przypadków, które występują jednocześnie
Załóżmy, że jest na to szansa 1 na milion, że taka zależność zachodzi. Jeśli połączymy to z szansą 1 na milion że Słońce i księżyc akurat mają pozornie ten sam rozmiar na niebie to już łącznie mamy szansę 1 na bilion! że połączenie takich dwóch zbiegów okoliczności zachodzi jednocześnie.
Tymczasem okazuje się, że istnieje inna teoria w której takie niby przypadki są logiczne. Trzeba ją dopracować zanim zostanie upubliczniona, ale jednak stoimy u progu czegoś ważnego.
Chciałbym, żeby ktoś pomógł mi potwierdzić inną hipotezę badawczą, która wynika z nowego modelu.
Brzmi ona tak :
Istnieje silna zależność (przynajmniej dla rejonów śródziemnomorskich i okołorównikowych) pomiędzy pogodą i temperaturą a fazami księżyca.
W szczególności w czasie pełni powinno być statystycznie najzimniej i powinno występować statystycznie najczystsze niebo.
Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale chyba oficjalna teoria heliocentryczna uznaje związek pogody (w szczególności temperatury) z księżycem jako właściwie nieistotny.
Ktoś może tłumaczyć bardzo płytko, że wydaje się być zimniej w czasie pełni, bo nie ma chmur, które zatrzymują ciepło, ale proszę zwrócić uwagę na różnicę
1. Czasami w czasie nowiu jest gorąco nawet w czystą, bezchmurną noc, więc to nie tylko ilość chmur decyduje
2. Nowa teoria mówi, że właśnie będzie mniej chmur w czasie pełni (dzięki pewnym okolicznościom) oraz, że ten brak chmur stanowi tylko czynnik dodatkowy, wzmagający zimno. Pewne okoliczności fundamentalne powodują, że będzie zimniej.
3. Teoria heliocentryczna nie tłumaczy dlaczego niby w czasie pełni miałoby być mniej chmur.
Czy ktoś może mi pomóc sprawdzić tę hipotezę badawczą o związku temperatury oraz związku ilości chmur z pełnią.
Jestem tego bardzo ciekawy.
Teoria heliocentryczna, której uczymy się w szkole zakłada, że
1. Istnieje biegun południowy magnetyczny, gdy już ustaliliśmy, że nie istnieje.
2. trasa wschód-zachód dookoła świata ma taką samą długość jak północ-południe - tymczasem wyprawa wschód-zachód zajmuje 30 dni, natomiast północ-południe zajęła ponad 3 lata.
3.światło zagina się do dołu (inaczej nie da się wyjaśnić zjawisk) - bezpośrednie badanie wykazało, że zagina się do góry
4. Arktyka i Antarktyda są symetryczne - tymczasem na Antarktydzie jest z 40 stopni zimniej
5. Ruch obrotowy Ziemi zmniejsza oddziaływanie grawitacyjne więc na obu biegunach będzie najwyższe -tymczasem w rejonach arktycznych jest najniższe na Ziemi
6. Statki znikają za linią widnokręgu z powodu krzywizny Ziemi - gdy eksperyment wykazał, że przywracano takie statki do pełnej widoczności dzięki użyciu teleskopu newtonowskiego
Pod tym linkiem można znaleźć szczegółowe podsumowanie większości fałszywych dowodów na kulistość Ziemi, które przekonują w sposób nieuczciwy i fałszywy, że ziemia jest wypukła. Większość osób ma właśnie takie fałszywe przekonania o wypukłości Ziemi na podstawie fałszywych dowodów.
To są właśnie kilka z takich przykładowych faktów, które niszczą aktualnie obowiązującą teorię heliocentryczną.
Teoria geocentryczna też funkcjonowała przez tysiące lat, ale wykładała się na pewnych detalach.
Ostatecznie wymyślono nową- zupełnie inną (czyli heliocentryczną) i widać wyraźnie, że znów stajemy na progu konieczności wyrzucenia obowiązującej teorii tak, jak zrobiliśmy to z geocentryczną.
Chciałbym też zwrócić uwagę na fakt, który nigdy nie był poruszany. Jako pierwszy na świecie ogłosiłem zależność między księżycem a Ziemią, która wyraża się zdaniem, że ruch księżyca do ruchu Ziemi ma się tak jak powierzchnia księżyca do powierzchni Ziemi.
Ten związek nigdy nie był wykryty przez naukowców i jak zwykle teoria heliocentryczna tłumaczy to jako przypadek. Tylko problem jest w tym, że zbyt dużo jest takich przypadków, które występują jednocześnie
Załóżmy, że jest na to szansa 1 na milion, że taka zależność zachodzi. Jeśli połączymy to z szansą 1 na milion że Słońce i księżyc akurat mają pozornie ten sam rozmiar na niebie to już łącznie mamy szansę 1 na bilion! że połączenie takich dwóch zbiegów okoliczności zachodzi jednocześnie.
Tymczasem okazuje się, że istnieje inna teoria w której takie niby przypadki są logiczne. Trzeba ją dopracować zanim zostanie upubliczniona, ale jednak stoimy u progu czegoś ważnego.
Chciałbym, żeby ktoś pomógł mi potwierdzić inną hipotezę badawczą, która wynika z nowego modelu.
Brzmi ona tak :
Istnieje silna zależność (przynajmniej dla rejonów śródziemnomorskich i okołorównikowych) pomiędzy pogodą i temperaturą a fazami księżyca.
W szczególności w czasie pełni powinno być statystycznie najzimniej i powinno występować statystycznie najczystsze niebo.
Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale chyba oficjalna teoria heliocentryczna uznaje związek pogody (w szczególności temperatury) z księżycem jako właściwie nieistotny.
Ktoś może tłumaczyć bardzo płytko, że wydaje się być zimniej w czasie pełni, bo nie ma chmur, które zatrzymują ciepło, ale proszę zwrócić uwagę na różnicę
1. Czasami w czasie nowiu jest gorąco nawet w czystą, bezchmurną noc, więc to nie tylko ilość chmur decyduje
2. Nowa teoria mówi, że właśnie będzie mniej chmur w czasie pełni (dzięki pewnym okolicznościom) oraz, że ten brak chmur stanowi tylko czynnik dodatkowy, wzmagający zimno. Pewne okoliczności fundamentalne powodują, że będzie zimniej.
3. Teoria heliocentryczna nie tłumaczy dlaczego niby w czasie pełni miałoby być mniej chmur.
Czy ktoś może mi pomóc sprawdzić tę hipotezę badawczą o związku temperatury oraz związku ilości chmur z pełnią.
Jestem tego bardzo ciekawy.

