matsuka napisał(a): Chciałbym zapytać Macieju1 na koniec - jaką masz gwarancję, że pisząc im prawdę nie wpędzimy ich w paranoję i nie zostawimy samych sobie niszcząc ich szczęśliwe życie?
Osobiście nie wierzę w "szczęśliwe życie w kłamstwie". Raczej wierzę w to co Pismo mówi "poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Ponadto nie można paranoika wpędzić w paranoję. Oficjalna wersja rzeczywistości to jest paranoja. Kto wierzy w tę wersję tak, że "dałby się za nią zabić", ten już jest paranoikiem.
Ja też kiedyś byłem paranoikiem, bo też kiedyś wierzyłem. Ale prawda wyzwala z choroby, jest lekarstwem. Tak wierzę.
Cytat:Czy jesteś w stanie mnie przekonać, że jest sens? Czy to nie powinno być zrobione inaczej, żeby prawda spływała do nich na końcu, przez przekaz medialny, gdy już będą w tym bezpieczni?
Nad mediami mają władzę oszuści. A oszuści mają to do siebie, że kłamią. Jak chcesz wyrzucić z mediów oszustów ? Jak chcesz zdobyć władzę nad mediami, tak by media mówiły prawdę, żeby "prawda z góry spływała" ? Ja nie widzę innego sposobu jak tylko mówić prawdę, mówić prawdę, mówić prawdę... Kropla drąży skałę. Ewentualnie można zakładać własne media. Lecz tutaj trzeba pamiętać o wredności współczesnego świata. Metoda służb specjalnych (warto zrozumieć, że masoneria to przecież co do zasady nic innego jak "służby specjalne". Metoda działania- taka sama: infiltrować, przenikać wszędzie, opanować od środka. Podobno rosyjskie GRU to jedna wielka loża masońska, "tajny zakon okultystyczny") sprawi, że z całą pewnością w mediach, które założysz znajdą się "życzliwi", czyli agenci, którzy będą chcieli dzieło rozbić a najlepiej to je przejąć dla siebie.
[Najbardziej należy się wystrzegać przyjaciół. Z wrogami można sobie dać radę, przynajmniej jest taka szansa, ale przyjaciele już nie jednego doprowadzili do śmierci. Patrz np. Jezus Chrystus i Judasz. Otaczanie się pochlebcami i życzliwymi- to jest droga do klęski. Niestety chyba każdy człowiek ma taką skłonność, by się tak otaczać. Ale tu należy pamiętać o jednym: najlepszy oszust to taki, którego nikt o oszustwo nie podejrzewa.]
Mówienie prawdy to jest jedyna skuteczna według mnie metoda. Prawda zawsze w głowie zostaje, gdy się ją raz usłyszy. Nawet jeśli na początku się ją wyśmieje, to czas płynie , a myślenie ludzkie może się zmienić. [Np. ja już w latach 70-tych jako dziecko usłyszałem informację od pewnego człowieka, naukowca w PRL, który był w Ameryce. To były czasy PRL-u, co to znaczyło "być w Ameryce" ! Ameryka to był "inny, lepszy świat". I ten człowiek mówił, że "Amerykanie wcale na księżycu nie byli, tylko to sfałszowali, nagrali film, zdjęcia kręcili na pustyni Nevada". Nie wiem dlaczego on tak mówił, skąd to wiedział ? Nieważne. W każdym razie ja i moi rodzice oczywiście to wyśmialiśmy. "Wiesz, ten pan jest trochę dziwakiem"- mówili mi rodzice. To był ich znajomy. (Ten "dziwak" był cholernie zdolnym matematykiem). Ale to mi jednak jakoś w głowie zostało. I zawsze gdzieś się po głowie plątało. Aż do początku lat dwutysięcznych, gdy już jako dorosły człowiek ze zdumieniem odkryłem, że żadnego "lądowania" nie było. Gdy w internecie natknąłem się na materiały dowodzące fałszerstwa filmów i zdjęć przez NASA. Więc wierzę, że jak się komuś napisze prawdę, to to zawsze będzie mu się po głowie plątać i ktoś taki też ma szansę doczekać swojego olśnienia, swojego przebudzenia.]
Zatem: mówić prawdę. Na pewno ludzie stopniowo zaczną się budzić (oczywiście nie wszyscy). Na pewno to będzie proces powolny, po grudzie. Ale wierzę, że inaczej nie da rady.
Ponadto wierzę w pomoc Boga. Wierzę, że żyjemy przed wielkimi przemianami i wydarzeniami, które zmienią oblicze świata. Na przykład zupełnie na serio wierzę, że będą wielkie znaki na niebie i ziemi, tak jak Pismo zapowiada. To też się przyczyni do przebudzenia ludzi.
