Helen napisał(a): Przecież serial to jest film rozciagnięty o kolejne kilka godzin tego samego festu przeszarżowanego aktorstwa i biednych efektów.
Jest na odwrót, film to skrót serialu z potężnymi lukami w narracji i brakami powiązań. Znajomy, który nie czytał żadnej książek, pod koniec pytał "Kim do cholery była ta cała Ciri?". W filmie to się mniej więcej układa w jakiś ciąg, bieda-efekty nie rażą tak mocno na telewizorach sprzed epoki HD, a aktorstwo... cóż, niestety razi tak samo, tu bez zmian. Choć sam Zebrowski jeszcze "daje radę", nieco lepiej niesie fabułę w serialu niż w filmiszczu. Ale tak teatralizm dorosłych jak i infantylizm dzieci, cóż, standard polskiej kinematografii.
Jednakże gdyby pozostali przy serialu, nikt by pewnie (w tamtych czasach) nie zwracał uwagi na języki przenikające zęby czy gumowo-skarpetowe macki. I każdy by wiedział, kim - do cholery - była ta cała Ciri.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

